
Połączyła ich pasja do motorów. Spotkali się na jednym ze zlotów. Dziś tworzą jedną, crossową rodzinę.
Z członkami grupy ,,Zakatowani team” rozmawiamy po kolejnym udanym zlocie. Właśnie przyjechali z Polanowa. - Lubimy tego typu imprezy. Można spotkać ciekawych ludzi, wymienić się doświadczeniami o maszynach, pojeździć po specjalnych placach. Najważniejsze, że wszystko odbywa się przy rykach silników. Fanatycy jednośladów są wtedy w jednym miejscu, tworzymy jedną, jednośladową społeczność - mówi Daniel Olszewski z Modrzejewa, jeden z członków zespołu.
Jako grupa działają od 2013r. Ale w aktualnym, 4- osobowym, składzie działają od ponad roku. - Mamy też kilku dochodzących chłopaków, którzy nie zadeklarowali jeszcze, że chcą należeć do grupy. Stały skład to ja, Bartłomiej, Daniel i Artur – wyjaśnia Mariusz Kulas z Łobzowa, jeden z założycieli grupy.
Jak sami mówią pasją do motorów zarazili się w dzieciństwie. - Mój tata woził mnie często ze sobą. Spodobało mi się bardzo. Zacząłem marzyć, by w przyszłości jeździć i mieć swój własny pojazd w garażu - wspomina Mariusz. - Ja pochodzę z rodziny motocyklowych fanatyków. Nic dziwnego, że i mnie tym zarazili – dodaje D. Olszewski. Bartłomiej Niedziółka z Kramarzyn, drugi założyciel grupy, swój pierwszy motor dostał o brata. – Jeżdżę na motorze odkąd pamiętam. Zaczynałem od motoroweru. A przygoda z crossami rozpoczęła się dopiero wiosną 2013r. To wtedy kupiłem sobie Yamahę XY.
Zaciekawieni zapytaliśmy, czym właściwie cross różni się od motoru. - Cross jest motocyklem do jeżdżenia po terenie a nie drogach asfaltowych, jak np. choppery. Daje większą adrenalinę niż ta po gładkiej nawierzchni - tłumaczy M. Kulas. Ćwiczą na torach do cross country. Zrobili je też na własnych działkach. Od czasu do czasu jeżdżą na motocross w Człuchowie. - Im bardziej wyboisty teren tym lepiej. Udaje się nam wyskakiwać motorem na kilka metrów. Pokonywać różnego rodzaju przeszkody : zwalone drzewa, duże dziury, bagna czy błota. Jeździmy też po polach i polnych drogach. Suniemy naszymi maszynami pokonując każdą trudność - wyjaśnia Artur Piwowarski z Tuchomia. - Wszyscy jesteśmy po egzaminach na licencję i wahamy się, czy ją odebrać i zapisać się do jakiegoś klubu, czy też pozostać na poziomie amatorskim ale wysokim - mówi Bartłomiej. - Z grupą chcielibyśmy założyć stowarzyszenie i poszukać sponsorów. Nie ukrywamy, że ten sport jest kosztowny - kontynuuje drugi z założycieli.
Na koncie mają już udziały w kilku corossowych wyścigach. - W rajdzie Pałuk w 2014r. Zająłem 14 miejsce. Motognoju - 45. W zeszłym roku byliśmy na kociewskim Ebduro i tam było 21. Do tej pory najwyższe, bo 13 miejsce miałem w tym roku na Cross Country Szemud. Pojechaliśmy też do Doliny Charlotty na Enduro Extreme. Tam uplasowałem się na 35 pozycji – wylicza B. Niedziółka. Warto zaznaczyć, że są amatorami a w zawodach startują również zawodowcy. Tym bardziej cieszy, gdy zajmie wyższą notę od kogoś, kto zajmuje się tym profesjonalnie. - Nasza trójka najwyższe pozycję zanotowała na wyścigach w Szemudzie. To naprawdę daje dużo satysfakcji - dodaje Artur Piwowarski. Bartek ma jeszcze jedno, najważniejsze osiągnięcie. - Zaraziłem swoją pasją mojego 14-letniego syna. Jest serwisantem grupy. Naprawia nasze motory pomiędzy kolejnymi wyścigami. Wspiera nas, motywuje i dopinguje. Sam już jest świetnym crossowcem. Nie ma nic lepszego od wyjazdu z synem na wyprawę - mówi z dumą.
Na swoje pierwsze jednoślady długo oszczędzali z kieszonkowego. Nie ukrywają, że trochę dołożyli im rodzice. - Moim pierwszym nabytkiem był cross KTM. Później miałem ścigacza lecz stwierdziłem, że to nie dla mnie. Etap choppera też przechodziłem. Jednak to nadal nie to. Wróciłem do pierwszej opcji, bo taka jazda daje mi najwięcej satysfakcji - mówi D. Olszewski. - Nie mam pojęcia dlaczego crossy… To jest chyba jak z żoną - opowiada ze śmiechem B. Niedziółka. - Dlaczego wybrałeś akurat tą? Po prostu, zobaczyłem i się zakochałem. Tak tez jest z crossami. Uwielbiam offroad, teren, błoto ,rywalizacje, przygodę. I ten moment, kiedy jedziesz drogą, nie wiedząc dokąd prowadzi. A największą frajdą jest element zaskoczenia, kiedy dojedziesz do miejsca o którym nie miałeś wcześniej pojęcia - dodaje pasjonat.
Z nazwą też wiąże się historia, którą lubi opowiadać Bartłomiej. - Pomysł powstał na żwirowni., Mariusza KTM się zepsuł. Powiedziałem wtedy: ,, To się nazywa zakatować sprzęt”. Pomyśleliśmy wtedy, że stworzymy grupę ,,Zakatowani team”. - Każdy z nas jeździł crossem KTM i każdy go popsuł (w naszym slangu zakatował), więc nazwa adekwatna - dodaje ze śmiechem Mariusz. - Ja i Daniel dołączyliśmy do grupy trochę później, ale na pewno nie żałujemy. Też zakatowaliśmy swój sprzęt, więc wpasowaliśmy się idealnie - mówi Artur.
W ciągu kilkuletniej przygody zdarzyło się kilka zabawnych sytuacji z których do dziś się śmieją. Mariusz wspomina jeden z zakładów. Dotyczył przejechania przez błoto. Okazało się, że zadanie nie było wcale takie łatwe. – Motocykle topiły się a my razem z nimi. Wszyscy ubrudzeni po pas…ba..w sumie po same oczy. Ale było fajnie, zabawnie. Każdy z każdego żartował, a to też świadczy o zgraniu teamu – wspomina ze śmiechem Mariusz. Bartłomiejowi przypomina się coś jeszcze. – Podczas jednego z wypadów chcieliśmy sobie skrócić drogę. Przejechaliśmy 20 km i wyjechaliśmy 100 m od miejsca, z którego wyruszyliśmy. Nas to śmieszy…ale pewnie tylko nas.
Mają jeszcze sporo planów. Jako grupa i indywidualnie. Większość z nich chciałaby dorobić się nowszych maszyn. Mariusz marzy o KTM AXC 350. - Chcielibyśmy się wybrać, całą ekipą na ,,Megawat” do Bełchatowa - dodaje. - Wszyscy uwielbiamy tą adrenalinę, którą czuje się przed rozpoczęciem wyścigu, gdy stoimy na starcie – mówi Daniel. Bartek jak zwykle dodaje z humorem. - Tak jak Nawałka przygotowuje piłkarzy, tak i my robimy to w odniesieniu do wypraw motocykowych. Zawody to też wielka przygoda. Przygotowania, treningi, logistyka, gdzie dojechać, kto będzie ciągnął kołówkę z motorami, czy maszyna wytrzyma wyścigi. Ale najważniejsze są emocje i nasza wspólna, zakatowana, przygoda – ekscytuje się pasjonat.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!