Piotr Zaborowski jest już byłym dyrektorem Zespołu Szkół w Kołczygłowach. Ze stanowiskiem prawdopodobnie niebawem pożegna się również Arkadiusz Kukliński, długoletni kierownik wydziału inwestycji Urzędu Gminy w Kołczygłowach. To kolejna personalna decyzja wójta Wacława Kozłowskiego.
ROZSTANIE Z DYREKTOREM
O tym, że relacje między dyrektorem Piotrem Zaborowskim a wójtem Kołczygłów dalekie były od ideału wiadomo było powszechnie od przynajmniej roku. Dlatego dla nikogo nie było zaskoczeniem, że W. Kozłowski spełnił swoje zapowiedzi i w ostatnim dniu roku szkolnego 27.06. wręczył dyrektorowi odwołanie. Stało się to na ok. godzinę przed wręczeniem uczniom świadectw. - „Cenzurki” podpisał dyrektor, który został odwołany przed ich wręczeniem. Czy takie świadectwa są ważne? - pytają pół żartem, pół serio mieszkańcy Kołczygłów. Poważny ton ma za to dołączone do zarządzenia wójta, trzystronicowe uzasadnienie odwołania dyrektora szkoły. We wstępie pisma czytamy m.in „Dyrektor Zespołu Szkół w Kołczygłowach, Pan Piotr Zaborowski, dopuścił się niedopełnienia obowiązków i naruszeń prawa, które były nacechowane winą w postaci co najmniej niedbalstwa i rażącego niedbalstwa, a które powodują destabilizację w funkcjonowaniu Szkoły i dalsze zajmowanie stanowiska dyrektora godzi w interes szkoły jako interes publiczny”. Dalej pojawiają się już konkrety. Większość z zastrzeżeń była już wcześniej zgłaszana przez głowę gminy (również na naszych łamach). Chodzi tu m.in. o to, że „(...) Dyrektor, będąc jednocześnie Radnym Powiatu bytowskiego, nie przedstawił w zakreślonym czasie zaświadczenia o wyborze na Radnego, wykonywał funkcję Radnego poprzez uczestniczenie w komisjach Zarządu Powiatu i Sesjach Rady Powiatu w godzinach pracy Dyrektora, przez co samowolnie, bez informowania i zgody organu prowadzącego, był nieobecny w pracy, nie usprawiedliwiał swojej nieobecności w pracy, nie wykonywał należycie funkcji Dyrektora i pobierał z tego tytułu nienależne wynagrodzenie za czas nieobecności w pracy i jednocześnie diety za posiedzenia.” Zdaniem wójta Kołczygłów pobierał za to nienależne wynagrodzenie w kwocie ponad 23 tys. zł. Co więcej, zdaniem głowy gminy P. Zaborowski tolerował sytuację, w której nauczyciel pełniący funkcję gminnego radnego pobierał wynagrodzenie za czas spędzony na posiedzeniach Rady Gminy i komisji. Wśród podstaw do odwołania P. Zaborowskiego znalazły się też słabe wyniki testów gimnazjalnych uczniów kierowanej przez niego szkoły.
WYSTARTUJE W KONKURSIE
Wójt uruchomił już procedurę wyłonienia następcy odwołanego dyrektora. Na stronach internetowych kołczygłowskiego Urzędu Gminy ukazało się ogłoszenie o konkursie na szefa szkoły. Pojawiły się też zastrzeżenia co do procedury odwołania dotychczasowego. Zgodnie z ustawą o systemie oświaty na 5 dni przed podjęciem decyzji o odwołaniu dyrektora szkoły wójt powinien wystąpić do kuratora oświaty, który pełni dydaktyczny nadzór nad placówką, o opinię. Tym razem tak się nie stało. - Informację otrzymaliśmy 25.06. a decyzję podjęto 27.06. Pan wójt nie dał nam nawet szansy na zajęcie stanowiska. Sprawą zajął się nadzór prawny wojewody, który bada legalność zarządzenia wójta. Teraz kurator jedynie przygląda się wszystkiemu z boku - mówi Krystyna Laudańska, dyrektor wydziału organizacji i informacji oświatowej gdańskiego Kuratorium Oświaty. Wójt Kołczygłów bagatelizuje te zastrzeżenia. - Opinia kuratora nie jest wiążąca. Nawet gdyby była negatywna, nie może zablokować mojego zarządzenia o odwołaniu. Złożyliśmy już wojewodzie wyjaśnienia w tej sprawie. Gdyby uchylił moje zarządzenie, wydam kolejne zarządzenie, które już przygotowałem. Uważam, że ważniejsze od procedury są powody odwołania. Moja decyzja jest w pełni zasadna - przekonuje W. Kozłowski.
Z kolei P. Zaborowski utrzymuje, że wszystkie stawiane mu zarzuty to stek bzdur bez merytorycznego uzasadnienia. - Wojewoda wystąpił do mnie o dostarczenie dokumentów, które mają pomóc w ocenie podstaw do odwołania. Liczę, że on i kurator uznają, że takich podstaw nie ma. Jeżeli jednak okaże się, że decyzja wójta będzie skuteczna, aby bronić swoich racji wystąpię do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - zapowiada P. Zaborowski.
Na przekór wójtowi zamierza też przystąpić do konkursu na stanowisko dyrektora. - Nie widzę powodów, dlaczego nie miałbym tego zrobić. Do dokumentów dołączę nawet wzorową ocenę mojej pracy, którą dwa lata temu wystawił mi sam wójt W. Kozłowski - mówi P. Zaborowski. - Nie pamiętam, abym wystawiał taką ocenę. Ale przez dwa lata w pracy tego pana wydarzyło się wiele złego. W konkursie będziemy brali pod uwagę aktualną ocenę, a nie tę sprzed dwóch lat - zapowiada W. Kozłowski.
Między wójtem Kołczygłów a P. Zaborowskim batalia toczy się również w sądzie pracy. Tutaj póki co jest 1:0 dla odwołanego dyrektora. Sąd w Człuchowie uchylił naganę nałożoną przez wójta za to, że dyrektor nie informował go o opuszczeniu miejsca pracy w czasie, gdy uczestniczył w obradach Rady Powiatu. - To nie jest ostateczne rozstrzygnięcie. Będę apelował. Czekam tylko na uzasadnienie wyroku - zapowiada W. Kozłowski. Wciąż nie ma rozstrzygnięcia w sprawie zwrotu wynagrodzenia za czas pełnienia przez dyrektora funkcji radnego powiatowego. Strony nie zgodziły się na ugodę, którą zaproponował sąd.
KIEROWNIK NA WYLOCIE
Chociaż jeden się jeszcze nie zakończył, w Kołczygłowach szykuje się kolejny personalny konflikt z wójtem. Tym razem na cenzurowanym znalazł się kierownik referatu rozwoju gospodarczego w Urzędzie Gminy. - Na jednej z kolejnych narad wójt krzycząc wyraził swoje niezadowolenie z rozpoczęcia remontu ul. Cichej w Kołczygłowach. Chociaż inwestycja była zaplanowana na ten rok, jego zdaniem miała być realizowana w ostatniej kolejności, i tylko jeżeli w budżecie wystarczy środków. Nie przyjmował żadnych moich argumentów, jak zwykle ciągnąc swój monolog. Tymczasem zgodziłem się na rozpoczęcie inwestycji tylko dlatego, że wykonawca gdzieś zakończył prace i mógł wcześniej zabrać się za remont ul. Cichej. Wójt odebrał to jednak jako celowe działanie przeciw niemu, bo przy tej ulicy mieszka była skarbniczka gminy i jednocześnie córka gminnego radnego Mirosława Krausego, z którymi jest skonfliktowany. Jak zwykle po zakończeniu swojego monologu trzasnął drzwiami i wyszedł. Dotąd byłem buforem między wójtem a pracownikami Urzędu Gminy. Ale miałem już tego dość. Złożyłem wniosek o urlop. Wójt jednak odmówił jego podpisania. Zwołał za to kolejną naradę pracowników, na której oświadczył, że zwalnia mnie dyscyplinarnie, bo stracił do mnie zaufanie - mówi A. Kukliński, pracownik Urzędu Gminy w Kołczygłowach z 15-letnim stażem.
Inaczej przyczyny nieobecności w pracy urzędnika przedstawia wójt Kołczygłów. - Pan Kukliński przebywa obecnie na urlopie, bo zasłużył na odpoczynek. Nie został zwolniony z pracy, chociaż pojawiły się zastrzeżenia, które mogły dać do tego podstawę. Przystąpił do prac bez kosztorysu i zgłoszenia robót budowlanych. Dodatkowo inwestycję zlecił firmie, która złożyła o 40% wyższą ofertę. Nie został zwolniony tylko dlatego, że dotychczas bardzo dobrze oceniałem jego pracę - mówi W. Kozłowski. Urzędnik, choć nie zgadza się z zarzutami, wcale im się nie dziwi. - Coraz częściej dochodziły do mnie sygnały, że wójt zarzuca mi nieprawidłowości w przetargach. To kłamstwa i pomówienia, które mają mnie zdyskredytować, a ja nie mam się jak bronić, bo rozpowiada to bez mojej obecności. Zastanawiam się, czy nie skierować sprawy na drogę sądową. Niedawno Regionalna Izba Obrachunkowa przeprowadziła kontrolę w naszym urzędzie. Wśród kilkudziesięciu uwag i zastrzeżeń ani jedno nie dotyczyło mojego wydziału. A kontrolerzy szczegółowo sprawdzili kilkanaście postępowań przetargowych. Zresztą to pan wójt powoływał komisję przetargową. Zatwierdzając rozstrzygnięcie miał dostęp do wszystkich dokumentów, nigdy jednak nie zgłaszał żadnych wątpliwości - mówi A. Kukliński.
JUŻ TAM NIE WRÓCĘ
Chociaż wójt zapewnia, że urzędnik nie został zwolniony z pracy, są raczej nikłe szanse, że do niej wróci. - Po takim zachowaniu wójta nie widzę dalszej możliwości współpracy. Zresztą powołano na moje miejsce już innego pracownika. Do tej pory nigdy tego nie praktykowano. Na czas urlopu wyznaczano jedynie zastępstwo - mówi A. Kukliński. Wójt twierdzi jednak, że powierzenie obowiązków A. Kuklińskiego innej osobie było jego obowiązkiem. - Poszedł na urlop trwający ponad 30 dni, dlatego musiałem powierzyć jego obowiązki komuś innemu. Zmuszają mnie do tego przepisy. Po powrocie z urlopu kierownik miał powrócić na swoje dotychczasowe stanowisko, jednak jeżeli jego zachowanie będzie niepoprawne, podejmę właściwą decyzję. Póki co A. Kukliński przebywa na urlopie - mówi W. Kozłowski. - To już zaszło za daleko. Za sprawą zachowania wójta w naszym urzędzie od dawna panuje zła atmosfera. Nikt nie przychodzi z przyjemnością do pracy, tylko od rana nerwowo zastanawia się, czy wójt wstał lewą czy prawą nogą. Ludzie mają tego dość. Chciałbym to zmienić, dlatego poważnie zastanawiam się nad kandydowaniem na wójta Kołczygłów - zapowiada A. Kukliński.
[gallery ids="12402"]
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie