- Pojawili się we wsi nie wiadomo skąd. Jak anioły z niebios tchnęli w mieszkańców pomysł budowy kościoła i zniknęli - opowiada ks. Jacek Halman, proboszcz parafii pw. Ducha Świętego w Borowym Młynie, która w tym roku obchodzi swoje 100-lecie.
ANIOŁY ZAŁOŻYŁY KOMITET BUDOWY
Zaledwie dwa miesiące temu w domowym archiwum jednego z mieszkańców wsi odnaleziono kronikę parafii, spisaną z okazji 50-lecia. - Autor, Leon Skiba, ze szczegółami opisał ciekawe wątki o powstaniu parafii i początkach jej istnienia - mówi ks. J. Halman. Wcześniej katolicy z Borowego Młyna chodzili do odległego o 12 km kościoła w Borzyszkowych. Mimo sporej odległości musieli być przywiązani do najstarszej na Gochach świątyni, bo gdy pojawiła się propozycja przeniesienia do Borowego kaplicy z Koczały, odmówili. Niestety nie wiadomo, co było powodem tej decyzji. Mniej więcej w tym czasie, w 1885 r., we wsi świątynię postawiła wspólnota ewangelicka. Być może ten fakt sprawił, że w głowach katolików zaczęła się rodzić podobna myśl. - Z kroniki wiadomo, że komitet budowy kościoła założyli leśniczy i jego teść. Dwaj mężczyźni nie pochodzili stąd. Wiadomo, że byli Polakami o niemiecko brzmiących nazwiskach. Tak jak nagle się pojawili, po dwóch latach zniknęli ze wsi. Niczym anioły, które zaszczepiły w mieszkańcach myśl budowy świątyni i odeszły - mówi dzisiejszy proboszcz.
Komentarze opinie