
Nikt nie spodziewał się, że taki efekt będzie miało zebranie w Żukówku, na którym ustalano wydatki przyszłorocznego funduszu sołeckiego. - Na drugi dzień odkręciłem tablicę z napisem sołtys, wziąłem pieczątki i klucze od sali wiejskiej. Pojechałem do Urzędu Gminy zdać to wszystko. Wójtowi położyłem na biurko pismo z moją rezygnacją z funkcji sołtysa - mówi Jan Ryngwelski.
3.09. w Żukówku miało się odbyć w jedno z typowych zebrań dotyczących funduszu. Takie odbywają się co roku we wszystkich sołectwach. Do podziału na przyszły rok było 28 tys. zł. Mieszkańcy stawili się licznie. Sołtys J. Ryngwelski chciał, by najpierw zajęto się podjęciem decyzji w sprawie budowy nowej sali, bo jego zdaniem stara znajduje się w złym stanie technicznym, a jej remont nie ma sensu. - Brakuje przy niej miejsca na parkingi czy jakiś plac, by móc organizować imprezy pod chmurką. Gdybyśmy zgodzili się na budowę, to zaproponowałbym, żeby część funduszu przeznaczyć na projekt nowej sali - wyjaśnia J. Ryngwelski. Jednak jego propozycja spotkała się ze sprzeciwem części zebranych, którzy zarzucali sołtysowi, że chce sprzedać ich salę, a oni się na to nie godzą. Do głosowania pomysłu sołtysa nie doszło. Potem fundusz na 2020 ustalono. Wieś chce, by pieniądze przeznaczono na plac zabaw, doposażenie sali, drogi, integrację oraz kapliczkę w Bylinie.
Ale zebranie miało jeszcze jeden skutek. Na drugi dzień sołtys złożył wójtowi Andrzejowi Dołębskiemu pismo z rezygnacją ze stanowiska. - Budowę sali uważałem za jedno z najważniejszych zadań mojej kadencji jako sołtysa. Ja odebrałem niechęć mieszkańców jako votum nieufności pod swoim adresem. Nie zamierzam niczego robić wbrew nim. Ale też nie będę udawał, że nic się nie stało. Uważam, że mogliśmy tak jak Jutrzenka, Kłączno czy inne wsie postawić nową salę. Mamy miejsce i możliwości. Pieniądze zdobylibyśmy z jakiegoś dofinansowania, a na wyposażenie poszłoby to, co uzyskalibyśmy ze sprzedaży starej sali, co zrobilibyśmy dopiero na koniec. Przy poparciu gminy dałoby się to przeprowadzić. Przecież o sprzedaży to ona decyduje, bo jest właścicielem obiektu. Przez te pół roku starałem się pokazać mieszkańcom, że naszą wieś można zmienić. Organizowaliśmy różne imprezy, spotkania. Można powiedzieć, że było o nas słychać, wieś ożyła. Trudno, nie zmierzam się z nikim wadzić i przekonywać do rzeczy oczywistych. Obawiam się jednak, że za kilka lat i tak trzeba będzie wrócić do tego pomysłu, bo stara sala się rozpada - wyjaśnia J. Ryngwelski.
- Sądzę, że mieszkańcy obawiają się, że budowa nowej sali to nie taka prosta sprawa. Boją się, że nim stanie, stracą swoją starą. I co wtedy? Zostaliby z niczym. Może gdyby budowa już ruszyła, to daliby się przekonać - ocenia gminna radna z Żukówka Renata Mielewczyk. - Sołtys zachował się trochę emocjonalnie. Dzień po zebraniu wiejskim, na którym doszło do niewielkiej różnicy zdań na temat wykorzystania środków z funduszu sołeckiego, przyniósł do urzędu tablice, pieczątki i powiedział, że rezygnuje. Prosiłem, aby jeszcze to przemyślał, ale był zdecydowany - mówi A. Dołębski, dodając:. - Tak naprawdę nie znam powodów jego rezygnacji. Sołtys miał swoją koncepcję, a mieszkańcy wsi inną, ale podczas zebrania nie doszło do ostrej wymiany zdań. Wszystko odbyło się w miarę spokojnie. To jego decyzja. Nie chcę szerzej jej komentować. Uważam, że mimo krótkiej kadencji był aktywnym sołtysem i dobrze mi się z nim współpracowało. Teraz mamy trzy miesiące na zwołanie zebrania i wybór nowego sołtysa oraz rady sołeckiej bo wraz z sołtysem zrezygnował jeden z członków dotychczasowej. Poczekamy i zobaczymy, jak ułożą się sprawy w Żukówku - mówi A. Dołębski.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!