Reklama

Remont bytowskiego dworca. Nie wszyscy są zadowoleni

20/10/2021 17:20

Remont bytowskiego dworca ma się ku końcowi. Okazuje się jednak, że nie wszyscy są z niego zadowoleni. - Zostaliśmy odcięci od swoich klientów. Towar do sklepu przenoszę przez barierki, bo nie mogę podjechać samochodem - skarży się Marcin Kowalak, właściciel sklepu z farbami na bytowskim dworcu, którego przebudowa właśnie się kończy. Wątpliwości budzi też znak zakazu ruchu, który pojawił się przy drodze przecinającej dworzec. - Obawiam się mandatu, dlatego się wycofałem - mówi jeden z kierowców.

Trwają ostatnie prace związane z przebudową bytowskiego dworca. Nowa rzeczywistość niektórych zaskakuje. Podczas gdy pasażerowie autobusów PKS-u i komunikacji miejskiej mogą cieszyć się z jakości infrastruktury, zadaszonych przystanków, ławek i toalet, handlowcy czują się ograniczeni. M.in. za sprawą oznakowania, które pojawiło się na drodze, a raczej dwóch drogach przecinających dworzec. Na wysepce oddzielającej dwa pasy ruchu stanął zakaz poruszania się w obu kierunkach, a pod nim tabliczka informująca, że nie dotyczy autobusów i dojazdu do posesji. Tuż obok ustawiono drugi znak - nakaz jazdy z prawej lub lewej strony znaku. - Niedawno chciałem przejechać się nową drogą, ale nie miałem pewności, czy mogę to zrobić, obawiając się, że zakaz ruchu dotyczy całego dworca - mówi jeden z bytowskich kierowców. Osób zatrzymujących się przed wjazdem na dworzec jest więcej, a to problem dla pobliskich handlowców, prowadzących działalność w jednej z kamienic. - Pod sklepem jest parking dla naszych klientów. Nikt jednak nie wie, czy można tam wjechać, nie narażając się na mandat. Droga została tak oznaczona, że trudno to odczytać. Może się to odbić na naszej działalności - mówi Marek Bela, właściciel Delikatesów Przystanek.

W jeszcze gorszej sytuacji są właściciele sklepu z farbami i składu opału, które od wielu lat działają w starych dworcowych zabudowaniach należących do PKP. - Wcześniej każdy mógł zaparkować pod sklepem i zrobić zakupy. Teraz jesteśmy praktycznie odcięci. Jedyne wejście do sklepu zastawiono barierkami. Wszędzie są zakazy, ale muszę tu stawać, bo nie mam jak dostarczyć towaru czy chociażby wywieźć śmieci. Muszę wszystko przerzucać przez barierki. Jak tak zostanie, to będzie masakra. Chcieliśmy wyremontować elewację, aby dostosować się do nowego otoczenia, ale chyba zrezygnujemy, bo klienci przestaną do nas przyjeżdżać. Nie będzie innego wyjścia jak zamknąć sklep. Podobny problem ma sąsiadka, która obok prowadzi skład węgla. Kiedyś klienci do niej przyjeżdżali, pakowali kilka worków opału i odjeżdżali. A teraz co? Przez barierki będą nosić worki? - mówi M. Kowalak. Handlowiec wystąpił do Urzędu Miejskiego o likwidację barierek przy sklepie. - Urzędnicy twierdzą, że nie mogą tego zrobić ze względów bezpieczeństwa. Uważam, że takie zabezpieczenie nie jest potrzebne, bo nikt tu nie biega, a poza tym autobusy jeżdżą wolno. Przejęliśmy ten sklep od poprzednich właścicieli. Myślałem, że będziemy mieli parking, a teraz okazuje się, że nawet sami nie możemy dojechać, nie mówiąc już o klientach - skarży się M. Kowalak.

- Właściciel sklepu z farbami kontaktował się z nami. Chodziło mu o to, aby miał możliwość dostarczania zaopatrzenia, a przeszkadzają mu w tym nowe barierki. Ich funkcją jest jednak zabezpieczenie, aby piesi nie wtargnęli na jezdnię pod autobus i chodzili tylko przez przejście dla nich. Nie ma możliwości ich likwidacji, zresztą montaż barierek został uzgodniony z właścicielem obiektu, czyli PKP - mówi miejski urzędnik. Odniósł się też do wątpliwości związanych z oznakowaniem. - Znak zakaz ruchu z informacją, że nie dotyczy autobusów i dojeżdżających do posesji, odnosi się jedynie do przejazdu po lewej stronie, czyli tam, gdzie są przystanki autobusowe. Chodzi o bezpieczeństwo pasażerów. Znak nie dotyczy przejazdu po prawej stronie. Cała organizacja ruchu została zatwierdzona m.in. przez urząd marszałkowski i policję - mówi miejski urzędnik.

A zatem zgodnie z projektem organizacji ruchu każdy pojazd może wjechać na jezdnię przecinającą teren dworca z prawej strony. W ten sposób, nie narażając się na mandat, można dojechać m.in. na parking przy jednej z kamienic lub kierując się w stronę ul. Nad Borują, zatrzymać się na minutę przy budynku dworca, aby np. wysadzić osobę dowiezioną na autobus. Niestety, stojący przy wyjeździe z dworca nakaz skrętu w prawo zmusza wszystkich, łącznie z autobusami, które chcą jechać np. do Słupska, do kierowania się w stronę miasta. - Z powodów bezpieczeństwa na takie oznakowanie otrzymaliśmy zgodę z Zarządu Dróg Wojewódzkich i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - wyjaśnia miejski urzędnik. Dla właścicieli sklepów w starych zabudowaniach PKP ma radę, aby ci wystąpili do właściciela terenu, czyli kolei, o udostępnienie dojazdu od zaplecza budynków.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do