Reklama

Powiat. Zmierzch ery wodnych spółek?

21/01/2014 17:13
- Od kilku lat mamy coraz mniej pracy. Wypierają nas prywatne firmy. Dalsza działalność nie ma sensu - mówi Zdzisław Komarzański, prezes Gminnej Spółki Wodnej Kamienna w Tuchomiu. Chce doprowadzić do rozwiązania jednej z trzech ostatnich podmiotów na Ziemi Bytowskiej, których statutową działalnością jest konserwacja rowów melioracyjnych.

Na sesji Rady Gminy Tuchomie 30.12.2013 r. planowano głosowanie nad wystąpieniem gminy Tuchomie ze spółki wodnej i upoważnienie wójta do zainicjowania procedury jej likwidacji. - Od 6 lat praktycznie nie funkcjonuje. Rolnicy nie są zainteresowani czyszczeniem rowów melioracyjnych, dlatego spółka nie ma pracy. Pozostają jednak obowiązki związane z jej prowadzeniem m.in. składanie rocznych sprawozdań i odprowadzanie składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Gmina Tuchomie jest jej członkiem, dlatego zobowiązaliśmy się, że pomożemy w procedurze likwidacyjnej - wyjaśniał wójt Tuchomia, Jerzy Lewi Kiedrowski.

Część radnych nie była przekonana do treści uchwały. - Wydaje mi się, że gmina jako jeden z członków tej spółki może jedynie wystąpić z niej, a nie decydować za resztę o jej likwidacji - stwierdził rady Franciszek Wnuk Lipiński. - Uchwała jedynie upoważni wójta do rozpoczęcia procedury likwidacyjnej, bo obiecaliśmy prezesowi spółki, że mu w tym pomożemy. Wystąpienie z niej sprawi, że nie będziemy mieli wpływu na jej dalsze funkcjonowanie. Dlatego to nie załatwi sprawy - tłumaczyła sekretarz Urzędu Gminy w Tuchomiu, Joanna Piekarska. - Ostateczną decyzję podejmie walne zgromadzenie członków, jednak trzeba rozpocząć procedurę, a to nie jest takie proste, bo większość członków nie interesuje się losami spółki i nie odpowiada nawet na informację o walnym zgromadzeniu. Z ponad 70 członków przychodzi najwyżej 10. Nie ma sensu tego ciągnąć, tym bardziej że cały czas jesteśmy nękani przez ZUS, który ostatnio nawet wystąpił o odsetki za zapłacone z opóźnieniem składki sprzed 3 lat. Chciałbym wszystko zakończyć w 2014 r. - mówił Z. Komarzański. - Bez tej uchwały wójt, który reprezentuje gminę na walnym zgromadzeniu członków spółki, nie ma prawa głosowania za rozwiązaniem - tłumaczył radca prawny. - Może inni członkowie chcą, aby spółka funkcjonowała? Dlaczego rada gminy ma teraz decydować o jej likwidacji? - pytał z kolei radny Norbert Megier. Gdy swoje wątpliwości zaczęli zgłaszać kolejni radni, wójt zdecydował o wycofaniu uchwały spod głosowania.

To jednak nie załatwia problemu. - Długi mogą spółkę szybko wykończyć. Chociaż nie mamy żadnych przychodów, ponosimy koszty jej funkcjonowania. Tylko dzięki uprzejmości księgowej do tej pory nie musimy płacić za bilans. Spółka nie ma szans na przetrwanie. Jak najszybciej trzeba doprowadzić do walnego zgromadzenia, na którym rozpoczniemy likwidację - zapowiada Z. Komarzański.

Tymczasem dwie spółki wodne działające jeszcze na Ziemi Bytowskiej jakoś wiążą koniec z końcem. - Jak co roku wiosną wznawiamy działalność. Jednak o pracę jest coraz trudniej. Funkcjonujemy głównie dzięki zleceniom z Lasów Państwowych i Urzędu Miejskiego. Ze strony rolników zainteresowanie jest niewielkie. Tam, gdzie można dojechać, taniej rowy czyszczą prywatne firmy, coraz częściej wyposażone w sprzęt. Też już myśleliśmy o likwidacji, ale na razie kontynuujemy działalność. Spółkę można rozwiązać szybko, gorzej z jej założeniem na nowo - mówi Kazimierz Główczewski z Ząbinowic, prezes spółki wodnej Boruja w Bytowie.

Funkcjonuje też „Jutrzenka” z Borzytuchomia. - W ubiegłym roku wykonaliśmy pracę za ok. 30 tys. zł. Dzięki temu uzyskaliśmy 3 tys. zł wsparcia z Urzędu Marszałkowskiego. O zlecenia jest ciężko, bo odeszły grunty należące kiedyś do Agencji Nieruchomości Rolnych. Obecnie czyścimy sieć melioracji należącą do Nadleśnictwa, Gminy Borzytuchom i osób prywatnych - mówi Tadeusz Malek, prezes „Jutrzenki”. - Korzystamy ze wsparcia Powiatowego Urzędu Pracy, dzięki temu jeszcze dwa lata temu dysponowaliśmy dwiema trzyosobowymi brygadami. Mamy podstawowe ręczne narzędzia, które pozwalają wykonać prace na odcinkach, gdzie nie można tego zrobić mechanicznie. Zrobiliśmy już przegląd sieci rowów należących do gminy i zgłosiliśmy zapotrzebowanie na prace o wartości ok. 50 tys. zł. W ubiegłym roku odnowiliśmy gminne rowy za ok. 15 tys. zł - dodaje T. Malek.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do