
- Kiedy folię po sianokiszonce odbierano razem z resztą plastików, systematycznie pozbywałem się jej z gospodarstwa. Teraz nie chcą jej brać i sterta z miesiąca na miesiąc rośnie. Nie wiem, co mam z nią zrobić - skarży się Zbigniew Wolski z Bawarnicy w gminie Parchowo.
- W gminie jest sporo rolników, którzy karmią bydło sianokiszonką. Wiadomo, że przy okazji powstaje bardzo dużo foli. A z tą nie mamy co zrobić. Z tego co wiem, w innych gminach odbiera ją firma zbierająca śmieci. U nas kiedyś też tak było, ale ostatnio nie chcą jej brać - mówi Zbigniew Wolski. Szacuje, że każdy z rolników średnio produkuje ok. 150 kg folii miesięcznie. - Staramy się dbać o porządek w gospodarstwach. Płacimy za śmieci coraz więcej, a nie możemy się jej pozbyć. Każdy mówi o ekologii, a nic się nie robi, by pomóc rolnikom pozbyć się odpadów - mówi Z. Wolski. Podobnie jak większość rolników w jego gminie w ub.r. złożył deklarację, że chce się pozbyć białego plastiku. - Gmina chciała zdobyć środki na jego zbiórkę. Jednak od tego czasu minęło pół roku i nie ma żadnego odzewu. Sterta rośnie, a my nie wiemy, czy są na to jakieś pieniądze i kiedy zbiórka będzie - mówi Mirosław Jankowski, rolnik z Chośnicy.
Wójt Parchowa nie pozostawia złudzeń. - Nie wrócą czasy, kiedy folię po sianokiszonce zbierała firma odbierająca plastik, bo to nie jest odpad komunalny, tylko pozostałość produkcji rolniczej. Takie zasady obowiązują wszędzie. Nie tylko w naszej gminie - tłumaczy Andrzej Dołębski, wójt Parchowa. Zapowiada jednak, że w czerwcu rozpocznie się zbiórka. - W ub. r. odbieraliśmy deklaracje od naszych rolników, którzy chcieli się pozbyć folii po sianokiszonce. Zgodnie z tym co zadeklarowali, złożyliśmy wniosek do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o jej sfinansowanie. Otrzymaliśmy na ten cel ponad 33 tys. zł. Nie wiem, czy informacja dotarła już do sołtysów, ale w czerwcu rozpoczniemy akcję, która potrwa do września. Wyłonimy firmę, która będzie odbierała od rolników folię w wyznaczonych miejscach - mówi A. Dołębski. Niestety, za darmo można się pozbyć jedynie ilości, którą wcześniej rolnicy zadeklarowali. - Jeżeli gospodarz zgłosił, że chce oddać 100 kg, a będzie miał 150, to za resztę będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni - mówi A. Dołębski.
- Codziennie karmimy zwierzęta i folii wciąż przybywa. Przez pół roku uzbierało się znacznie więcej, niż deklarowaliśmy na koniec ub.r. Co mamy zrobić z resztą? - pyta M. Jankowski. - Jeżeli tylko NFOŚiGW ogłosi kolejny nabór, na pewno złożymy wniosek o dofinansowanie - zapowiada A. Dołębski.
Podobny problem w ostatnich latach mają też rolnicy w innych gminach. Wcześniej w odbiorze specjalizowały się firmy, które na swój koszt przyjeżdżały i odbierały folię od rolnika. Wytwarzano z niej granulat, który eksportowano głównie do Chin. Niestety, rynek się zamknął i teraz w wielu gospodarstwach rosną hałdy białego plastiku. Za pozbycie na składowisku trzeba zapłacić ponad 400 zł za tonę, a gdy jest zabrudzona, stawka rośnie do 1 tys. zł.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!