
O tym, jak działają oszuści posługujący się metodą na BLIK-a obrazowo pokazali bytowscy policjanci.
W ostatnim czasie na terenie naszego powiatu znów doszło do kilku przypadków wyłudzeń metodą na BLIK-a. Funkcjonariusze z bytowskiej komendy stworzyli film pokazujący, jak nie dać się oszukać. - Cyberprzestępca włamuje się na konto społecznościowe, jak np. Facebook i pisze do losowych znajomych z prośbą o pilną pożyczkę pieniędzy. Obiecuje szybki zwrot całej kwoty. Proponuje najszybszą formę przekazania pieniędzy, czyli poprzez wygenerowanie kodu BLIK z aplikacji mobilnej banku. Oszukana niedawno mieszkanka naszego powiatu twierdzi, że oszust, wykorzystując jej profil na portalu społecznościowym, rozpoczął konwersację z czwórką jej znajomych. Niestety, jeden z nich wysłał przestępcy kod, dzięki któremu cyberprzestępca mógł natychmiast wypłacić pieniądze z bankomatu - tłumaczy Dawid Łaszcz, pełniący obowiązki oficera prasowego Komendanta Powiatowego Policji w Bytowie.
O tym jak wygląda jak wygląda atak hakera i próba wyłudzenia pieniędzy opowiada nam małżeństwo bytowiaków.
„Cześć, proszę Ciebie o przelanie mi kwoty dwa razy po 500 zł, bo wykorzystałam już dzisiaj swój limit. Obiecuję, że jutro oddam z nawiązką” - tak zaczynały się facebookowe wiadomości wysłane rzekomo przez bytowiankę. Haker próbował wyłudzić od każdego, do którego wysłał komunikat, po 1 tys. zł. Wiadomość otrzymał także jej mąż Bogdan. - Ok. godz. 19.46 dostałem wiadomość od żony „Bogdan możesz płacić blikiem?”. Zdziwiłem się, bo żona siedziała ze mną w jednym pokoju. Myślałem, że robiła to dla żartu, że rozmawia ze mną przez messengera. Za chwilę napisał do mnie kolega Marek: „Słuchaj, Iwona ma wirusa. Zareagujcie szybko”. Za chwilę napisali i dzwonili kolejni. Chcieli wiedzieć, co się stało, że żona prosi ich o przelanie pieniędzy w formie bliku, czyli podania hasła, aby pobrać gotówkę z bankomatu. Żona w telefonie nie mogła dostać się do własnego konta na messengerze. Ja w tym czasie szukałem w internecie sposobu na odzyskanie facebookowego konta. Zgodnie z poradą przeskanowaliśmy jej cały telefon jakimś antywirusem. Jednocześnie w laptopie próbowaliśmy dostać się do konta. Ale jej komputer się zablokował - opowiada mąż bytowianki. Małżeństwo wpadło w panikę. Telefony się urywały.
- W końcu otrzymaliśmy komunikat, że nie było żadnego wirusa ani programu szpiegującego. Zresetowałem router i po chwili żona odzyskała konto. Już wiemy, że to był atak hakerski - opowiada bytowiak. Niestety, nie wszyscy okazali się na tyle ostrożni, aby przed przelaniem pieniędzy, zadzwonić i zapytać bądź po prostu domyślić się, że może to być włamanie na konto. Ofiarą hakera padły dwie osoby. - Zadzwonił do mnie kolega, pytając, czy żona odebrała z bankomatu pieniądze. Pomyślałem, że żartuje, bo przecież nie mógł nabrać się na ten numer. Niestety, przelał 300 zł. I to tylko dlatego, że więcej nie miał - opowiada Bogdan.
Potem bytowianka sprawdziła historię rozmów. Wiadomość od hakera dotarła do 23 osób. Część nie reagowała, domyślając się, że to włamanie na konto lub wirus. - Jedni odpowiadali, że nie mają kasy, a inni po prostu dzwonili do mnie bądź żony, pytając, co się stało. Po chwili żona zauważyła, że jej koleżanka również przelała 500 zł! Kiedy się zorientowała, po fakcie zadzwoniła do banku w celu reklamacji. Usłyszała jednak, że kwota już została wypłacona w bankomacie. Pieniądze przepadły. Była zła sama na siebie, że dała się oszukać. Zaczęliśmy szukać śladów na profilu facebookowym, bo pokazało, że ktoś w Gdyni włamał się na konto. Nie wiedzieć czemu nagle zniknęły wszystkie historie rozmów. Mamy kilka zrzutów ekranu. Na szczęście nie zgłosił się do nas nikt więcej, kto padłby ofiarą oszusta. Zatem mamy trzy ofiary: żonę, której włamano się na konto i psuto reputację, mojego kolegę i koleżankę, która straciła najwięcej pieniędzy - mówi Bogdan.
Następnego dnia małżeństwo udało się do bytowskiej komendy. Policja radzi, by uważać, w co klikamy podczas przeglądania stron internetowych, portali społecznościowych. Poprzez umieszczanie tzw. fake newsów, zwłaszcza lokalnych, jak np. porwanie dziecka, oszuści instalują złośliwe oprogramowanie na naszym urządzeniu. W ten sposób otrzymują dostęp do naszych haseł i kont. Trzeba uważać. Pamiętajmy też, że jeśli ktoś chce pożyczyć od nas pieniądze, najlepiej skontaktować się w tej sprawie i porozmawiać. Używając w rodzinie BLIK-a również nie podawajmy kodów w wiadomości, a przekazujmy go, rozmawiając przez telefon.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!