Reklama

Odśnieżanie na Ziemi Bytowskiej

18/02/2021 17:20

Nawet 116 tys. zł może pochłonąć jeden dzień odśnieżania w gminie Bytów. W skali powiatu to już wydatek kilkuset tysięcy zł. - Środki na zimowe utrzymanie już nam się skończyły. Teraz korzystamy z pieniędzy przeznaczonych na letnie remonty. Jak zima dłużej potrwa, nie wiem, za co będziemy łatać drogi - mówi Marian Miazga, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Bytowie.

W gminie Bytów na odśnieżanie liczącej ponad 80 km sieci dróg i chodników przeznaczono w tym roku 750 tys. zł, licząc, że podobnie jak w ub.r. środków zbiegnie. Jednak zima tym razem pokazała swoje srogie oblicze. Obfite opady śniegu i mróz sprawiły, że po kilku latach pługi i łopaty trzeba było wyprowadzić z garażu. - Z pieniędzy przeznaczonych w tegorocznym budżecie na odśnieżanie niewiele już nam zostało. Dzień odśnieżania to wydatek ok. 58 tys. zł - mówi Ryszard Sylka, burmistrz Bytowa.

Nie tylko z powodu wysokich kosztów zimy nie lubi M. Miazga, dyrektor ZDP w Bytowie. Jego firma opiekuje się najdłuższą, bo liczącą blisko 600 km siecią dróg na Ziemi Bytowskiej. - Dla drogowców zima oznacza stres. Telefony się urywają, wszyscy mają pretensje, chociaż robimy, co możemy, aby drogi były przejezdne - mówi M. Miazga. Pracy nie ułatwiają ograniczone środki. W roku pandemii jeszcze dłużej musi oglądać każdą złotówkę, zanim ją wyda. Tymczasem zima trwa i generuje coraz wyższe koszty. - Za godzinę pracy ciągnika z pługiem czołowym trzeba zapłacić ponad 200 zł. Wydatek na piaskarkę to już ponad 300 zł. Każdy potrzebuje ok. 6 godz., aby objechać swój rewir liczący ok. 50 km. Łatwo policzyć, że każdy wyjazd to prawie 2 tys. zł. A w całym powiecie mamy 11 takich rewirów. Dlatego zanim wydana zostanie dyspozycja wyjazdu, sprawdzamy każdą informację o śliskości lub zaspach na drodze - mówi M. Miazga, przyznając, że z niepokojem patrzy na kolejne prognozy i zapowiedzi opadów białego puchu. Jeszcze większym problemem przy leżącym na polach śniegu jest wiatr. Wielu mieszkańców Ziemi Bytowskiej z powodu zasp miało spore problemy z dotarciem do pracy i domu.

- Jak napada, to śnieg zepchniemy z dróg i jest spokój. Gdy wieje, droga po dwóch godzinach od odśnieżenia wygląda tak jak przed. Co kawałek „jęzory” przecinają jezdnie śniegiem nawiewanym z pól. Ostatnio, gdy wiało, aby drogi były przejezdne, jeździłem przez 8 godz. non stop - mówi jeden z kierowców piaskarki pracujących na powiatówkach. ZDP własnym sprzętem jedynie wspomaga odśnieżanie. Główny ciężar spoczywa na firmach, którym zlecono usługę. Od początku zimy o przejezdność powiatówek dba 11 pługopiaskarek, 3 ciągniki z pługiem czołowym. - W ostatnich dniach warunki drogowe się pogorszyły. Dlatego z wolnej ręki wynajęliśmy dodatkowo 7 pługów czołowych. Staramy się, by usługodawcy byli tak zlokalizowani na terenie powiatu, aby jak najbardziej skrócić czas dojazdu. Mamy bazy m.in. w Bytowie, Czarnej Dąbrówce, Studzienicach, Łąkiem, Miastku, Tuchomiu i Kołczygłowach - mówi M. Miazga.

Wysokie mrozy tej zimy dodatkowo ograniczają skuteczność mieszanki. - Od -5oC nie działa, więc utrzymanie czarnej nawierzchni jest jeszcze trudniejsze. Zgodnie z przepisami nasze drogi powinny być utrzymywane w standardzie 4, 5 lub 6. To oznacza, że luźny śnieg na takiej drodze może zalegać do 8 godz. Może występować zajeżdżony śnieg oraz jęzory śnieżne. Do 8 godz. mogą zdarzać się zaspy i gołoledź. Tyle samo mogą trwać przerwy w komunikacji. Jak to bywa, przepisy jedno, a życie drugie. Gdybyśmy do takiego stanu dopuścili, kierowcy by nas zakrakali. Dlatego w praktyce nawierzchnię utrzymujemy w 2 standardzie. Szczególnie tam, gdzie niedawno wylano nowy dywanik i droga szybciej zamienia się w lodowisko. Nie możemy sobie na to pozwolić, tym bardziej że część kierowców po kilku latach łagodnych zim zapomniała, jak się jeździ w trudnych warunkach. Część ma do nas pretensje, że musi ograniczyć prędkość do 40 km/h, bo chce pędzić jak latem, co najmniej 90 km/h. Każdy kierowca powinien mieć wyobraźnię, bo tylko ona może doprowadzić do celu - przekonuje M. Miazga.

Mimo starań drogowców w tym tygodniu po raz pierwszy tej zimy zdarzały się przypadki, że boczne drogi czasowo były nieprzejezdne. - Nie możemy pojawić się wszędzie od razu. Aby wszyscy mogli dojechać rano do pracy, akcję rozpoczynamy często o godz. 3.00 nad ranem. W ostatnim czasie, gdy do opadów doszedł silny wiatr, pracę rozpocząłem już o godz. 20.00. Żeby nie powstawały zaspy, jeździłem bez przerwy aż do rana - mówi jeden z kierowców pługa.

W najgorszej sytuacji są mieszkańcy wybudowań, gospodarstw odległych nawet o kilka kilometrów od głównych tras. - Staramy się, aby każdy rano mógł dojechać do pracy, dlatego gdy pada, odśnieżanie rozpoczyna się już w nocy. Problemu nie ma, jeśli chodzi o drogi asfaltowe, gdzie jest dość miejsca, żeby śnieg rozepchnąć na boki. Gorzej na bocznych odcinkach, gdzie płoty lub skarpy utrudniają przetarcie drogi. Te w zdecydowanej większości są przejezdne. W wyjątkowych przypadkach mogą zdarzyć się trudności. Jednak nie dłużej niż 3 godz., bo tyle mniej więcej zajmuje odśnieżanie każdego naszego rewiru - mówi wójt Tuchomia Jerzy Lewi Kiedrowski. 

Tymczasem na rynku po raz pierwszy od lat zaczęło brakować soli drogowej. - Dla uzupełnienia zapasów zorganizowaliśmy przetarg na sól drogową do mieszanki. Nie dostaliśmy żadnej oferty. Wtedy zwróciliśmy się do naszych starych dostawców. Odpowiedź wszystkich była jedna. Do wiosny o soli możemy zapomnieć. Zamówień z całej Polski jest tyle, że wszystkie zapasy się wyczerpały - mówi M. Miazga.

Jednak z zimy, oprócz dzieci i amatorów kuligów, cieszą się firmy świadczące usługi dla zarządców dróg. - Niedawno zaniosłem fakturę za odśnieżanie. W ostatnim miesiącu zarobiłem więcej niż przez ostatnie 5 lat - mówi jeden z właścicieli firm odśnieżających powiatówki. Podczas gdy jedni zarabiają, inni patrzą ze zmartwieniem na rosnące koszty tegorocznej zimy. - Wcześniej co roku na ten cel przeznaczaliśmy ok. 700 tys. zł. W ub.r. zima była łagodniejsza, do tego doszła potrzeba oszczędności w związku z pandemią, dlatego tegoroczny budżet okrojono do pół mln zł. Mamy luty, a już wydaliśmy 600 tys. zł. Już odśnieżamy kosztem bieżących remontów dróg. Ze środków na ten cel zdjąłem kolejne 300 tys. zł - mówi M. Miazga.

Tekst ukazał się w „Kurierze Bytowskim” 11.02.2021 r.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do