
Osoba, która niewielką działkę rekreacyjną w Grabowie Parchowskim nad Mauszem wylicytowała blisko 1,3 mln zł, nie wpłaciła pieniędzy i nie pojawiła się na podpisaniu aktu notarialnego. - Podejmiemy próbę wyznaczenia kolejnego terminu sfinalizowania transakcji - zapowiada Andrzej Dołębski, wójt Parchowa.
Ostatnio gmina Parchowo wystawiła na sprzedaż dwie działki rekreacyjne położone nad Mauszem w Grabowie Parchowskim. Najpierw, na początku jesieni, 13-arową parcelę pod zabudowę letniskową wylicytowano za ok. 400 tys. zł. Rekordowa kwota szybko zasiliła budżet gminy. Wójt, chcąc skorzystać z koniunktury, wystawił pod młotek kolejną parcelę, położoną tuż obok. Choć mniejsza, bo 11-arowa, była równie korzystnie położona, z dostępem do jeziora. Tego, co zdarzyło się podczas jej licytacji, nikt się nie spodziewał. Zainteresowanych kupnem niewielkiej parceli było aż. Wszyscy wpłacili wadium, aby wziąć udział w licytacji. Ustalona na nieco ponad 91 tys. zł cena wywoławcza szybko zaczęła rosnąć, przekraczając poprzedni rekord. Gdy osiągnęła 600 tys. zł, licytujący wykruszyli się. Pozostało tylko dwóch. Ostatecznie przekroczono magiczną kwotę 1 mln zł. Zwycięzca zadeklarował, że za 11-arową parcelę zapłaci ponad 1 mln 274 tys. zł brutto, bo transakcja obciążona była podatkiem VAT. Cena, ponad 1 tys. zł za 1 m2, jaką uzyskano w tym wypadku, specjaliści od sprzedaży nieruchomości nazwali abstrakcyjną na naszym terenie.
W ub. tygodniu miało dojść do sfinalizowanie transakcji. - Idąc na rękę nabywcy, aby nie kolidowało to z jego pracą, podpisanie umowy u notariusza wyznaczyliśmy na sobotę 12.12. Dzień wcześniej, w południe otrzymaliśmy od niego informację, że na podpisaniu aktu notarialnego się nie pojawi. Do zapisu nie mogłoby i tak dojść, bo zadeklarowana kwota w przetargu nie wpłynęła na konto gminy - mówi Andrzej Dołębski, wójt Parchowa. Włodarz na razie nie chce przesądzać, czy w ogóle dojdzie do sprzedaży. - Z pisma, które otrzymaliśmy, wywnioskowałem, że do transakcji nie może dojść akurat w tym terminie. Dlatego jeszcze w tym tygodniu do osoby, która wylicytowała działkę, wyślemy pismo, aby uzgodnić kolejny termin. Nie chcemy tego robić w tym roku, w czasie świąt, dlatego poprosimy o wyznaczenie dogodnej dla drugiej strony daty w styczniu - mówi A. Dołębski. Przekonuje, że w warunkach licytacji nie mówi się o granicznym terminie, w którym powinno dojść do podpisania aktu notarialnego. - Jedynym warunkiem zapisu notarialnego jest wpłata wylicytowanej kwoty, która musi najpierw trafić na konto gminy. Jeżeli do transakcji nie dojdzie, niedoszły nabywca straci wpłacone wadium. Chodzi o blisko 15 tys. zł - zapowiada A. Dołębski.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!