
Licealiści z Białego Boru z wertepem wystąpili w cerkwi św. Jerzego w Bytowie.
Wertep to ukraińskie jasełka. Różnią się jednak od tych przygotowywanych na Kaszubach. Podobnie jak w tradycyjnych polskich występują tu różne postacie - Herod, pastuszkowie, diabeł, śmierć, ale także trzej królowie, cyganka, Żyd, Żydówka, kozak i Ukrainka. Inne jest przede wszystkim miejsce akcji. O ile w polskich większość scen rozgrywa się w betlejemskiej stajence, o tyle w tych ukraińskich całość toczy się w drodze do żłóbka. Barwny korowód chodzi od domu do domu, składa życzenia i zaprasza, by razem pójść pokłonić się małemu Jezusowi.
Grupa młodzieży z Liceum Ogólnokształcącego im. Tarasa Szewczenki z Białego Boru właśnie z wertepem 13.02. odwiedziła bytowską cerkiew św. Jerzego. - Od wielu lat nas odwiedza. Chodziła od domu do domu, zaliczając niekiedy po 40-50 wstępów. W ub.r., ze względu na pandemię, jasełka się nie odbyły - mówi Mirosława Hanasko, nauczycielka języka ukraińskiego w Szkole Podstawowej nr 5 w Bytowie. W tym roku jasełka miały szczególny wymiar. Grupa co roku do swojego wertepowego repertuaru stara się wpleść współczesne wątki. W tym, co zrozumiałe, dotyczyły sytuacji związanej z zagrożeniem ze strony Rosji. - Licealiści, którzy wystawiali jasełka, to nie tylko osoby, których pochodzący z Ukrainy rodzice na stałe mieszkają w Polsce, ale także ci, którzy jedynie w Polsce się uczą. Pochodzą zza Dniepru. W wygłaszanych życzeniach pojawiły się więc te, by nie było wojny, a zły car odstąpił - mówi M. Hanasko, dodając: - Z kolei Żyd handlował rękawiczkami, maseczkami i środkami do dezynfekcji.
Licealiści z Białego Boru przy okazji poprzez jasełka promowali swoją szkołę.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!