
Jakie są problemy i potrzeby kół gospodyń wiejskich, jak i skąd pozyskiwać środki - m.in. o tym mówiono podczas spotkania, które zorganizowała Lokalna Grupa Działania Partnerstwo Dorzecze Słupi.
W pracowni Orange Biblioteki Miejskiej w Bytowie 7.12. zebrało się ponad 27 osób z 13 kół gospodyń wiejskich i stowarzyszeń z regionu bytowskiego. Anna Tates z Centrum Inicjatyw Obywatelskich, prezes KGW w Luleminie (pow. słupski), poprowadziła dla nich spotkanie pod nazwą „Nie taki diabeł straszny” dotyczące działania kół. - Kiedy odwiedzaliśmy gminy, rozmawiając o nowej strategii rozwoju, odebraliśmy sygnały, że koła gospodyń wiejskich chciałyby również indywidualnie się spotkać. Zaprosiliśmy na pierwsze takie spotkanie, robocze, aby poznać ich potrzeby. Odzew okazał się spory - mówi Marcin Heron z Lokalnej Grupy Działania Partnerstwo Dorzecze Słupi.
Wśród problemów, z którymi mierzą się koła, wymieniano m.in. biurokrację, księgowość. Brakuje osób, które chciałyby się nimi zajmować. Mówiono o tym, jak można pozyskiwać dofinansowania i jak rozliczać te środki. Była też okazja do wymiany doświadczeń, zainspirowania się działaniami innych. - Takie spotkania są bardzo potrzebne i powinny się odbywać częściej. Uświadamiają, jak możemy korzystać ze środków, co możemy zrobić, gdzie się zwracać. Dowiedzieliśmy się, że trzeba być odważnym i szukać nowych możliwości. Jesteśmy bardzo zadowoleni i liczymy na więcej - mówi Bernadeta Majkowska z KGW Jamno (gm. Parchowo).
Spotkanie trwało ok. 3,5 godz. - Chcielibyśmy zorganizować kolejne, ale już na pewno nie w tym roku - mówi M. Heron.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!