Reklama

Jagodowy kryzys?

10/09/2017 09:31

W najbliższych latach w naszej okolicy zerwiemy mniej leśnych owoców. To skutki pamiętnej sierpniowej nawałnicy.


W jej wyniku drzewa we wschodniej części naszego powiatu zostały powalone na kilku tys. ha. Co prawda teraz największym zmartwieniem jest głównie usunięcie potrzaskanych i powalonych pni, jednak potem, by przygotować parcele pod nowe nasadzenia, trzeba będzie usunąć również drobniejszą resztę (gałęzie, igliwie, liście itd.). - Tam gdzie przeszła nawałnica i teraz musimy pozyskiwać drewno, będzie jej 2, 3 razy więcej niż po normalnej ścince - szacuje nadleśniczy Jarosław Czarnecki z Nadleśnictwa Osusznica.


Jedną z metod usuwania tej drobnej biomasy jest zastosowanie mulczerów leśnych. Te wydajne urządzenia służą jednocześnie do rozdrabniania pozostałości po ścince i wymieszania ich z górną warstwą gruntu. Ich zaletą jest szybkość i jednocześnie wzbogacanie, zwłaszcza u nas ubogich leśnych gleb, w biomasę. Jednocześnie jednak będą niszczyły krzewinki jagód i borówek.


- Przymierzamy się do zakupu takiego mulczera - mówi nadleśniczy Daniel Lemke z Nadleśnictwa Bytów. Jednak jeżeli nawet nie dojdzie do kupna urządzenia, to najpewniej na leśnych oddziałach dotkniętych klęską i tak będą pracować te wynajęte. - Zdajemy sobie sprawę, że dla wielu rodzin z naszego terenu dochody ze zbierania runa leśnego stanowią ważną pozycję domowego budżetu. Dlatego chcemy pozostawiać 2-3-metrowe pasy, na których takie urządzenia nie wjadą. Tym samym pozostaną na nich jagody i borówki. Dzięki temu na przyległym terenie te rośliny szybciej się będą regenerować - zapowiada D. Lemke.


Póki co w lasach państwowych trwa intensywne sprzątanie drewna. To wyścig z czasem. Chodzi bowiem o to, by jak najszybciej pojechało do tartaków. Im dłużej pozostaje bowiem w zniszczonym lesie, tym bardziej traci na jakości, a co za tym idzie na wartości. Nic więc dziwnego, że zarówno Nadleśnictwa Bytów jak i Osusznica zawarły już umowy do końca roku z zakładami usług leśnych na pozyskanie pni. To pierwsze chce przed Sylwestrem pozyskać ponad 50% tego, co padło w nawałnicy, natomiast drugie 60%. W obu nadleśniczy liczą, że całość drewna uda się uprzątnąć do połowy 2018 r. Nim jednak wszędzie pojawi się młody lasy, poczekamy kilka lat.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do