
W najbliższych latach w naszej okolicy zerwiemy mniej leśnych owoców. To skutki pamiętnej sierpniowej nawałnicy.
W jej wyniku drzewa we wschodniej części naszego powiatu zostały powalone na kilku tys. ha. Co prawda teraz największym zmartwieniem jest głównie usunięcie potrzaskanych i powalonych pni, jednak potem, by przygotować parcele pod nowe nasadzenia, trzeba będzie usunąć również drobniejszą resztę (gałęzie, igliwie, liście itd.). - Tam gdzie przeszła nawałnica i teraz musimy pozyskiwać drewno, będzie jej 2, 3 razy więcej niż po normalnej ścince - szacuje nadleśniczy Jarosław Czarnecki z Nadleśnictwa Osusznica.
Jedną z metod usuwania tej drobnej biomasy jest zastosowanie mulczerów leśnych. Te wydajne urządzenia służą jednocześnie do rozdrabniania pozostałości po ścince i wymieszania ich z górną warstwą gruntu. Ich zaletą jest szybkość i jednocześnie wzbogacanie, zwłaszcza u nas ubogich leśnych gleb, w biomasę. Jednocześnie jednak będą niszczyły krzewinki jagód i borówek.
- Przymierzamy się do zakupu takiego mulczera - mówi nadleśniczy Daniel Lemke z Nadleśnictwa Bytów. Jednak jeżeli nawet nie dojdzie do kupna urządzenia, to najpewniej na leśnych oddziałach dotkniętych klęską i tak będą pracować te wynajęte. - Zdajemy sobie sprawę, że dla wielu rodzin z naszego terenu dochody ze zbierania runa leśnego stanowią ważną pozycję domowego budżetu. Dlatego chcemy pozostawiać 2-3-metrowe pasy, na których takie urządzenia nie wjadą. Tym samym pozostaną na nich jagody i borówki. Dzięki temu na przyległym terenie te rośliny szybciej się będą regenerować - zapowiada D. Lemke.
Póki co w lasach państwowych trwa intensywne sprzątanie drewna. To wyścig z czasem. Chodzi bowiem o to, by jak najszybciej pojechało do tartaków. Im dłużej pozostaje bowiem w zniszczonym lesie, tym bardziej traci na jakości, a co za tym idzie na wartości. Nic więc dziwnego, że zarówno Nadleśnictwa Bytów jak i Osusznica zawarły już umowy do końca roku z zakładami usług leśnych na pozyskanie pni. To pierwsze chce przed Sylwestrem pozyskać ponad 50% tego, co padło w nawałnicy, natomiast drugie 60%. W obu nadleśniczy liczą, że całość drewna uda się uprzątnąć do połowy 2018 r. Nim jednak wszędzie pojawi się młody lasy, poczekamy kilka lat.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!