
Mimo niesprzyjającej pogody pokazaliśmy wielkie serca. Tym razem Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbiera pieniądze na okulistykę dziecięcą. Niektóre z zaplanowanych atrakcji trzeba było odwołać, przenieść w inne miejsce lub przesunąć w czasie.
SPOD CHMURKI POD DACH
- Tegoroczny finał dla Bytowa i okolic był trudny, ale daliśmy z siebie wszystko. Zebrana kwota to 131 906,50 zł - mówi Katarzyna Łasińska, zastępca szefa bytowskiego sztabu WOŚP. W niedzielny poranek 30.01. na ulice Bytowa wyruszyło ok. 100 wolontariuszy. Większość atrakcji związanych z finałem zaplanowano na bytowskim rynku. Jednak silny wiatr stwarzał zagrożenie. - W piątek organizatorzy finału w Bytowie podjęli trudną decyzję o zmianach w programie, przenosząc część imprez do budynku Bytowskiego Centrum Kultury, aby zapewnić jak największe bezpieczeństwo osobom biorącym udział - tłumaczy K. Łasińska. Zrezygnowano z Biegu i Marszu „Rozgrzej Serce z WOŚP i Bricomarche”, który miał się odbyć wokół bytowskiego zamku. Bieg przeniesiono na niedzielę 6.02. na godz. 17.00. Tego samego dnia zobaczymy też laserowe światełko do nieba - po biegu o godz. 18.00 na zamkowym dziedzińcu.
Tymczasem na rynku 30.01. oglądaliśmy pojazdy zabytkowe Automobilklubu Bytowskiego, którego członkowie w kuchni polowej przygotowali 300 porcji grochówki. Odbyła się też wystawa pojazdów tuningowych VTB Vag Team Bytów. Zwiedzano również wóz strażacki i karetkę pogotowia ratunkowego. Niemałą atrakcją okazał się pokaz ratownictwa drogowego, w którym można było sprawdzić się w przecinaniu samochodu. Poza tym bytowiacy kupowali losy na loterii, z których każdy wygrywał. Odbył się także kiermasz słodkich wypieków. Z kolei nad jeziorem Jeleń morsowano w zimnej wodzie, przy okazji wspierając WOŚP, a w bytowskim kinie „Albatros” odbył się seans filmu familijnego. Dochód z biletów zasilił bytowski sztab.
Licytację - jeden z głównych punktów finału - z rynku przeniesiono do BCK. Brano w niej udział zarówno na miejscu, jak i poprzez WhatsApp. Całość transmitowano w internecie na żywo. Licytacje odbywały się również wcześniej na Facebooku. - W tym roku z tych prowadzonych na FB, jak i w BCK-u zebrano rekordową kwotę ponad 30 tys. zł. Zaskoczyła nas zrówno ta suma, jak i wielka liczba przekazanych przez darczyńców fantów - mówi K. Łasińska. Wśród najwyżej wylicytowanych fantów znalazły się: minicross przekazany przez grupę Enduro Hansy, który poszedł za 2700 zł, weekendowy pobyt dla 6 osób w Ostoi Bukowo za 940 zł, projekt pokoju dziecięcego od firmy Beata Woźniak Architekt Wnętrz (700 zł), voucher do Kliniki Kosma na zabieg powiększenia ust (950 zł), rower Wigry z 1987 r. (600 zł) i bon 500 zł na zakup okularów lub usługę w Dąbrowski Optyka (500 zł). W międzyczasie na scenie prezentowali się artyści z BCK, a także gwiazda wieczoru, czyli Szymon Wydra.
Finał współfinansowano ze środków BCK, Urzędu Miejskiego w Bytowie, Starostwa Powiatowego w Bytowie, Komendy Hufca ZHP Bytów. - Bardzo dziękujemy wolontariuszom, darczyńcom oraz wszystkim, którzy grali razem z nami! - mówi K. Łasińska.
W TUCHOMIU PRZY ŚWIECACH I RYKU SILNIKÓW
W Tuchomiu, mimo kłopotów z brakiem prądu i szalejącą wichurą, wolontariusze z puszkami pojawili się pod kościołem. Można było też ich spotkać przed wejściami do sklepów. Wichura jednak pokrzyżowała plany organizatorom. W południe nad Jeziorem Długim w Tuchomku spotkać się miały morsy. Choć nie weszły do wody, to grupa wzięła udział w prowadzonych tam licytacjach przy ognisku. O ciepłą strawę zadbała Teresa Mondry Dombroska, która przygotowała rozgrzewającą grochówkę. - Dawno nie jadłem tak dobrej - zapewniał Ludwik Szreder, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Tuchomiu.
Po południu pod znakiem zapytania stanął występ członków Stowarzyszenia Miłośników Enduro. - Wieje. Z chłopakami nie mam jak się skontaktować, bo w komórkach brak zasięgu i internetu. Zobaczymy. Jeśli się rozpogodzi, pojedziemy. Ale niepotrzebnie nie będziemy ryzykować - tłumaczył nam w GOK-u Artur Piwowarski, prezes stowarzyszenia. - Mamy nadzieję, że wszystkie przewidziane atrakcje odbędą się zgodnie z harmonogramem. Nie wiemy tylko, co z uczestnikami. Nie mamy nawet jak wrzucić postu na profil facebookowy, aby potwierdzić, że mimo trudnych warunków atmosferycznych gramy dla WOŚP-u - mówiła z kolei Małgorzata Świątek, animatorka kultury w tuchomskiego GOK-u. Aby było w nim jaśniej, na stołach rozstawiono świeczki. Potem zaproszono do strefy piękna i relaksu. Za wrzucenie pieniędzy do puszki można było skorzystać z masażu wykonywanego przez Agnieszkę Żabińską, make-upu u Kingi Kuzio czy porad kosmetycznych i zabiegów na twarz u Hanny Dargas i Natalii Wysockiej. Można też było zadbać o dłonie. Stoiska cieszyły się sporym zainteresowaniem, i to nie tylko wśród płci pięknej. Równie chętnie korzystali panowie. Tymczasem ze stołów znikały słodkości przygotowane przez Koła Gospodyń Wiejskich z Trzebiatkowej i Nowych Hut.
Ok. godz. 15.00 wiatr nieco osłabł, więc endurowcy zaprosili na motoryzacyjny pokaz przed Urzędem Gminy w Tuchomiu. Pokonywali przeszkody m.in. z kłód drewna, opon czy samochodu osobowego. Do show zaprosili dodatkowo Sławomira Kożykowskiego z Bytowa, który dał na motorze popis stuntu. Widzowie, którzy zgromadzili się przy barierkach, obserwowali prawdziwie akrobatyczne popisy w wykonaniu bytowiaka.
Potem przeniesiono się znów do siedziby GOK-u. Choć frekwencja podczas finału była zdecydowanie niższa niż w poprzednich latach, to chętnych do licytacji nie brakowało. Pod młotek poszły m.in. vouchery na zabiegi kosmetyczne i fryzjerskie, zestawy gadżetów firmowych, obraz, figurki gipsowe, bon na wykonanie ciasta, świeżo wypieczone bochenki chleba, fanty z logo WOŚP-u czy kosze ze słodyczami. - Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że właściciele firm, usługodawcy, sklepy czy osoby indywidualne sami zgłaszali się do nas i oferowali vouchery czy inne fanty na licytacje. To budujące, że chcemy pomagać i mamy świadomość, że zbieramy na szczytny cel - tłumaczy M. Świątek. Największa „walka” rozegrała się o maskotkę żabę, którą podarował Gminny Żłobek w Tuchomiu. Zielony pluszak poszedł za ponad 400 zł.
Niedzielny finał w Tuchomiu poprzedziły licytacje w miejscowej szkole. Dodatkowo, 29.01. w tuchomskim GOK-u zorganizowano warsztaty plastyczne z Moniką Gryglicką. Cały dochód ze wstępu trafił do puszki. Dodatkowo liczne licytacje prowadzono na profilu facebookowym ośrodka kultury. Użytkownicy podbijali ceny. Np. zabieg sterylizacji dla kotki poszedł za 180 zł, bon na wykonanie tortu przez Annę Wnuk-Olek wylicytowano za 270 zł, a voucher na grupowe zwiedzanie Hope Well - MORE Than Just Alpacas w Trzebiatkowej za 220 zł. Za makijaż okolicznościowy w Inkubatorze Urody dano 300 zł, a za myjkę ciśnieniową od BK Tech 700 zł. Największą popularnością cieszył się voucher na trzydniowy pobyt w apartamencie w Ustce, który poszedł za 1300 zł!
Przypomnijmy, że Tuchomie po raz pierwszy nie grało pod sztabem bytowskim, a własnym. Łącznie z licytacji internetowych, stacjonarnych oraz z puszek zebrali niemal 28 739 zł.
AKUSTYCZNIE W CZARNEJ DĄBRÓWCE
Szkody, jakie w Czarnej Dąbrówce wyrządzał wiatr, postawił pod znakiem zapytania, czy finał w ogóle się tam odbędzie. - Niedzielnego ranka dochodziły nas informacje, że niektóre sztaby odwołują imprezy. Fundacja WOŚP przesłała wiadomość, że ze względu na pogodę, bez żadnych konsekwencji możemy zrezygnować. Już byliśmy zdecydowani, aby przenieść wszystko na następny weekend. Ale okazało się, że zbierać pieniądze możemy tylko do 30.01. A więc postanowiliśmy, że mimo wiatru i braku prądu gramy! Załatwiliśmy agregat, pojechaliśmy po paliwo, ustawiliśmy świeczki - mówi Roksana Wiczk z Gminnego Centrum Kultury i Biblioteki w Czarnej Dąbrówce. Finał rozpoczął się o godz. 13.00 biegami i rodzinnym marszem na boisku w Nożynie. Wzięło w nim udział ok. 30 osób. - Nie spodziewaliśmy się, że komukolwiek będzie się chciało wyjść z domu w taką pogodę i jeszcze biegać. Dla niektórych może to niewiele uczestników, ale dla nas, zważywszy na wiatr, bardzo dużo. Jesteśmy pod wrażeniem i dziękujemy wszystkim biegaczom - mówi R. Wiczk. Zwieńczeniem fizycznego wysiłku było wypuszczenie balonów do nieba. Miały kształt serca.
Impreza główna rozpoczęła się po godz. 16.00 w GCKiB. - Byliśmy mile zaskoczeni, że sala widowiskowa się zapełniła - mówi R. Wiczk. Przy blasku świec wysłuchano występów dzieci i młodzieży uczęszczających na zajęcia do centrum kultury. Na scenie, głównie akustycznie, zagrały dwie kapele: lokalna MeLaDoGam oraz H.Lucyna ze Słupska (laureaci ubiegłorocznego Yach Music Festiwal w Nożynie). - Większość zespołów wykruszyła się nie tylko przez problemy komunikacyjne z powodu wichury, ale też przez pandemię i zakażenia - tłumaczy animatorka kultury z GCKiB. Ku zaskoczeniu siedzących na sali w blasku świec ok. godz. 18.00 wrócił prąd.
Najmłodsi najchętniej robili sobie zdjęcia ze specjalnie przygotowanymi WOŚP-owymi ramkami. Nie zabrakło pysznych ciast, które można było skosztować za symboliczną kwotę wrzuconą do puszki. Licytacje przebiegły równie pomyślnie. Wszystkie fanty znalazły swoich właścicieli. Za najwięcej, bo 450 zł, sprzedano płaskorzeźbę autorstwa Zenona Frąckiewicza. Kolejna rzeźba, do której dołączono widły, poszła za 260 zł. Makramy licytowano za 200 zł. Za obraz przedstawiający jelenia w monochromie zapłacono 200 zł. Sporym zainteresowaniem cieszyły się również vouchery. Łącznie sztab z Czarnej Dąbrówki zebrał 13 284,05 zł. - To niewiele mniej niż podczas ostatniego naszego finału, ale jak na warunki atmosferyczne, pandemię i szalejącą inflację, jesteśmy bardzo szczęśliwi z takiego wyniku. Dziękujemy wszystkim wolontariuszom, darczyńcom, sponsorom, występującym dzieciom, zespołom i licytującym za okazane serca. Bez nich nie byłoby finału - mówi R. Wiczk.
WCZEŚNIEJ NAŁADOWALI SPRZĘT
Prądu nie było również w Kołczygłowach, gdzie finał WOŚP zaplanowano w Gminnym Ośrodku Kultury. Mimo wszystko orkiestrowy kiermasz się udał, a mieszkańcy gminy kupowali przygotowane przez darczyńców zestawy, za które płacili co najmniej tyle, ile wskazywały przypisane do nich kwoty. Sołtysi upiekli też ciasta, w które chętnie się zaopatrywano. - Puściliśmy muzykę ze sprzętu, który udało się wcześniej naładować, za oświetlenie posłużyły świeczki i światełka choinkowe na baterie, ciepłe napoje przygotowywaliśmy na gazie - mówi Zofia Franc, dyrektorka kołczygłowskiego GOK-u.
W planach było zwiedzanie remizy, jednak strażacy przez wichurę mieli ręce pełne roboty i często wyjeżdżali na akcję. - Wszyscy podeszli do tego ze zrozumieniem. Ugościliśmy strażaków kawą i ciastem w przerwach między kolejnymi wezwaniami - mówi Z. Franc. Nie odbyły się również przejażdżki maluchem. - Na wyznaczoną trasę zwaliło się drzewo. Nie chcieliśmy już robić zamieszania i szukać innej - tłumaczy Z. Franc. Zgodnie z zapowiedzią puszczono za to na zakończenie finału światełko do nieba, czyli fajerwerki. W sumie w gminie Kołczygłowy zebrano ponad 6,1 tys. zł z puszek, kiermaszu i licytacji facebookowych. - Wylicytowano m.in. weekendowy pobyt w Kaszubskiej Ostoi w Barkocinie za 750 zł. Dziękuję tym, którzy się zaangażowali, darczyńcom, sołectwom i wszystkim, którzy nie zrazili się niepogodą i przyszli na kiermasz bądź inaczej wspomogli WOŚP - mówi Z. Franc.
Z brakiem elektryczności poradzili sobie również organizatorzy finału w gminie Studzienice. - Wszystko poszło sprawnie, nie mieliśmy zaplanowanego finału na szeroką skalę. Chcieliśmy zorganizować loterię w większej sali Wiejskiego Domu Kultury w Studzienicach, ale przenieśliśmy się do mniejszej, żeby było cieplej, bo siłą rzeczy brakowało również ogrzewania. Co chwilę ktoś do nas zaglądał. Nie tylko kupowano losy, których rozdysponowaliśmy wszystkie, a mieliśmy ich sporo, ale też raczono się wypiekami, m.in. pączkami przygotowanymi przez Koło Gospodyń Wiejskich w Ugoszczy - mówi Grzegorz Dąbrowski, dyrektor Gminnego Centrum Kultury i Biblioteki Gminy Studzienice. Łącznie uzbierano niemal 3,34 tys. zł.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!