
Właściciele lasu zniszczonego przez nawałnicę mają 5 lat na jego odnowienie. Ten termin pomału zbliża się do końca. Wielu rolników już poniosło ogromne koszty sprzątania i sadzenia nowych drzew. Wciąż jednak nie wiadomo, jakie środki i kiedy wojewoda przeznaczy na pomoc dla właścicieli prywatnych drzewostanów.
Większość mieszkańców Ziemi Bytowskiej pomału zapomina o nawałnicy, która przeszła przez nasz teren trzy lata temu. Wyremontowano już większość budynków, które wtedy ucierpiały. Wciąż jednak trwa odnawianie zniszczonego lasu, który zmienił krajobraz. W wielu miejscach jeszcze niedawno trwały prace przy sprzątaniu powalonych drzew. Dopiero część udało się odnowić. Nadleśnictwo Bytów szacuje, że jest na półmetku tego długiego procesu. - Odnowiliśmy nieco ponad 1 tys. ha. Zostało nam do posadzenia ponad 800 ha. Część, ok. 100 ha, chcemy odnowić w sposób naturalny. Będziemy przygotowywać glebę tak, aby sosna sama się tam posiała, bo obok rosną drzewa nasienne. W związku z koronawirusem i niższymi przychodami pozostałą część rozkładamy na trzy lata. Chcemy wszystko zakończyć w 2023 r. - zapowiada Krzysztof Rudnik, zastępca nadleśniczego ds. zagospodarowania lasu w Nadleśnictwie Bytów.
Sadzenie jest nie tylko pracochłonne, ale i kosztowne. Według stawek na naszym terenie koszt rozdrobnienia pozostałości po sprzątaniu to ok. 1,5 tys. zł. Dodatkowy koszt to wyciąganie karp. Za zaoranie trzeba wyłożyć ok. 700 zł. Najtańszy wariant jednoletniej sadzonki na ok. 1 ha to ok. 3,5 tys. zł. Z robocizną, materiałem i ogrodzeniem plantacji całkowity koszt odnowienia 1 ha lasu może sięgnąć nawet 10 tys. zł. - Najpierw poniosłem spore koszty związane z posprzątaniem lasu. Przeznaczyłem na to większość środków ze sprzedaży drewna. Aby nie tracić czasu, chciałem jak najszybciej posadzić nowe drzewa. Wydałem na to blisko 100 tys. zł. Zraz po nawałnicy mówiło się, że będzie pomoc dla właścicieli zniszczonych lasów. Złożyłem wniosek do starostwa o zwrot poniesionych kosztów. Do tej pory nie ma odzewu. Nie wiem, kiedy i jakie środki otrzymam - mówi jeden z właścicieli kilkudziesięciu hektarów zniszczonego lasu w gminie Parchowo, którą kataklizm dotknął wyjątkowo mocno.
- Najpierw z Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych prywatni właściciele otrzymali środki za posprzątanie zniszczonego drzewostanu. Większość osób, które złożyły wniosek, otrzymała pomoc. Od 2019 r. wypłacono ponad 2,6 mln zł za posprzątanie blisko 0,5 tys. ha. Są jednak jeszcze wnioski, złożone później, które nie zostały załatwione. Właściciele wciąż prowadzą prace lub nie otrzymali jeszcze pieniędzy z GDLP. Każdy mógł dostać od 4 do 6 tys. zł za ha uprzątniętego lasu, w zależności od jego klasy. Ci, którzy się już posadzili, mogli ubiegać się o pomoc państwa przyznawaną w przypadku zniszczeń spowodowanych klęską żywiołową. Wnioski składa się do starosty, jednak pieniądze pochodzą od wojewody. Chociaż część osób już je złożyła, procedury nie uruchomiliśmy, bo nie ma jasnych wytycznych, jak wypłacana ma być ta pomoc. Nie wiemy, czy mamy to robić na podstawie faktur czy ryczałtu od powierzchni, na podstawie przetargów przeprowadzonych w nadleśnictwach. Prace opóźniły się z powodu koronawirusa. Teraz przygotowujemy wykazy złożonych wniosków i wysyłamy je do wojewody. Dołączamy do tego szacowane koszty pomocy. Jeżeli wojewoda potwierdzi, że ma w budżecie środki, zaczniemy wydawać decyzje przyznające zwrot kosztów. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że inne starostwa już otrzymały informację, że na razie pieniędzy na ten cel nie ma - mówi Małgorzata Zielonka, naczelnik wydziału ochrony środowiska, rolnictwa i leśnictwa w bytowskim starostwie.
Na razie o przyznanie pomocy na odnowienie zniszczonego przez nawałnicę lasu w naszym powiece wystąpiło 36 osób. Chodzi łącznie o 106 ha. Aby starać się o wsparcie, efekty prac przeprowadzonych w prywatnym drzewostanie muszą zobaczyć specjaliści. Leśnicy zapewniają, że z ich strony zwłoki nie ma. - Na każdy wniosek przyjeżdżamy i sprawdzamy stopień uprzątnięcia zniszczonej powierzchni. Chodzi jednak o środki publiczne, dlatego musimy przestrzegać procedur. Najpierw nasz pracownik jedzie na miejsce i mierzy posprzątaną powierzchnię. Potem, wspólnie ze starostwem przygotowujemy dokumentację, którą następnie przesyłamy najpierw do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, a potem do Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Ten proces trwa - mówi K. Rudnik. Leśnicy przygotowują się też do odnowień. Zebrali już informacje od właścicieli lasów prywatnych co do ich planów nasadzeń. - Chodzi o to, żebyśmy przygotowali odpowiednią ilość materiału na szkółkach. W ten sposób angażujemy się w odnowienie lasów prywatnych. Do tej pory staraliśmy się zaopatrzyć z tego, co posiadaliśmy, i chyba wszyscy zainteresowani otrzymali taką ilość, jaką potrzebowali. W tym roku sporo osób chciało sosnę jednoletnią, ale posiadaliśmy i sprzedawaliśmy dwuletnią - mówi K. Rudnik. Bytów ma swój mikroregion sosny, dlatego właściciele lasów nie powinni zaopatrywać się w szkółkach z innego terenu. - Jest tylko kilka gmin, które mają mikroregiony nasienne. Tam lasy powinno się odnawiać sosną z tamtego regionu - mówi K. Rudnik.
Leśnicy szacują, że tylko część lasu zniszczonego w 2017 r. znów odtworzono. - Zgodnie z ustawą jest 5 lat na odnowienie lasu. Za jakiś czas zaczniemy kontrolę. Dopiero wtedy będziemy mieli pełne dane co do powierzchni lasu, którą udało się odtworzyć - mówi leśnik. Większość posadzonych młodych drzewek to sosna. - Tylko na terenie Nadleśnictwa Bytów klęska dotknęła prawie 2,1 tys. ha. Blisko 90% dotyczyło borów, gdzie głównym gatunkiem jest sosna. Kilka procent powierzchni odnowień to brzoza, na słabszych glebach, oraz dąb i buk, na tych mocniejszych - mówi K. Rudnik.
Zwróciliśmy się do rzecznika wojewody pomorskiego o informację, czy w jego budżecie zarezerwowano środki na zwrot kosztów, jakie ponieśli właściciele prywatnych lasów na odnowienie. Niestety, póki co nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Do sprawy wrócimy.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!