
- Ze względu na wojnę mieliśmy obawy, czy przyjąć zaproszenie z Horochowa. Pojechaliśmy jednak w geście solidarności - mówi po powrocie z Ukrainy starosta bytowski Leszek Waszkiewicz.
Na Ukrainę do zaprzyjaźnionego z powiatem bytowskim Horochowa bytowiacy pojechali na Święto Niepodległości, obchodzone 24.08. Była to pierwsza wizyta po wprowadzeniu reformy administracyjnej u naszych wschodnich sąsiadów. - W całym województwie wołyńskim zlikwidowano większość rejonów, tworząc tylko 4, to mniej więcej odpowiedniki naszych powiatów. Z kolei w dawnym rejonie horochowskim, z którym współpracujemy, z ponad 60 gmin pozostało po konsolidacji tylko 4, w tym Horochów. My byliśmy gośćmi burmistrza tego miasta - opowiada L. Waszkiewicz. Bytowiacy zawieźli materiały opatrunkowe do szpitala i dla żołnierzy walczących na froncie, środki do dezynfekcji, a także węże pożarnicze i ubrania ochronne dla strażaków.
- Bardzo nam dziękowano, podkreślając wdzięczność dla naszego kraju, dla Polaków za przyjęcie migrantów, pomoc, zwłaszcza tę wojskową. Wojnę poczuliśmy już po przekroczeniu granicy. Wszędzie posterunki wojskowe, zapory. W tej chwili stoją puste, ale jakby co, zostaną szybko obsadzone. Urząd miejski, który odwiedziliśmy, pilnowany jest przez wojsko. Żołnierze mają ostrą amunicję. Podczas naszego dwudniowego pobytu byliśmy świadkami pogrzebów dwóch poległych żołnierzy. Pochodzili z Horochowa, 22- i 40-latek. Obecnie z rosyjską agresją walczy na froncie ok. 400 mieszkańców gminy Horochów - wspomina bytowski starosta. Jak mówi, nieopodal miejsca, gdzie spali bytowiacy, znajduje się warsztat samochodowy. W trakcie pobytu widzieli, jak mechanicy przerabiali zwykłego wana w auto wojskowe, które potem zostało przekazane armii.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!