Reklama

Jaki los czeka drzewa w Bytowie? Betowo czy Betonowo

20/02/2021 17:20

Czy lubimy drzewa? Na pewno budzą w nas emocje. Bywa, że skrajne. Bywa, że raz przywiązalibyśmy się łańcuchem, żeby ich nie wycięli, a kiedy indziej sami chwycilibyśmy za siekierę.

Na naszą redakcyjną pocztę trafiła fraszka opatrzoną dwoma zdjęciami. Mimo formy, kojarzonej raczej z czymś zabawnym, ta dotyczy drzew i to na poważnie. Nie tych z lasu czy sadu, ale rosnących w mieście. Autor, Krzysztof Bogusławski, napisał: W ostatnich dniach odszedł wspaniały człowiek - prof. Jan Tajchman... Komentując rzeczywistość - używał fraszki. Twierdził, że to skuteczna forma przekazu...

Oto i sama fraszka:

Ulicy Miłej...
Magazyn trumien zamknięty… do odwołania
grozi zakażeniem - podczas świętowania!
Tlenu tam nie ma - bo skąd
Drzewa wycięto - nie bacząc na sąd...
Pomników setki walczy o swoje...
- jeden jak drzewo co ledwo stoi,
- drugi jak dom co wystaje...
- inny zapomniany... dywan z liści udaje
Ptaki już nie śpiewają, czasem trąbka gra
- żałobników, czy inna co na scenę się pcha...
Magazyn trumien bywa smentarzem - ale nie ten, nie tym razem
Tu smutku nie ukoisz, tu jak w magazynie postoisz...
Różne tu są bramy, kamienie, rabaty i krawężniki,
- a najważniejsze są POJEMNIKI
- te większe od Krzyża i na głównej wjazdowej... KOLOROWE
Są na szczęście takie krainy gdzie mają inne... magazyny
Tam ciszę, śpiew ptaków, cień i wspomnienie - odnajdziesz
- na jedno skinienie...
Więc dosyć smutków, czas na  działanie
- niech  Miła - Milszą będzie
- z miejscami na parkowanie,
niech stare drzewa nie burzą obrazu
- niech nas nie dzielą, ustąpią od razu…
My im w to miejsce pogrzeb urządzimy
- i choć magazyn pełen - następny zrobimy...

Przeczytaliście? No, to i ja dorzucę swoje trzy grosze. Trochę jako uzupełnienie, trochę dla czystości sumienia, bo temat gdzieś na łamach nam umknął, odłożony na potem. No i są wspomnienia wywołane lekturą fraszki. Do rzeczy więc. Nie tak znowu starsi bytowiacy zapewne pamiętają, że gdy wchodziło się na stary cmentarz od ul. Miłej, czy też pierwszą bramą od Gdańskiej, wkraczało się w park. Korony wysokich drzew rosnących pośród grobów, lip, klonów, tworzyły zieloną kopułę, oddzielającą od rzeczywistości przyciemnionym światłem i ciszą. Idealny nastrój na zadumę przy grobach bliskich i tak w ogóle. Kontrastowała z nią druga, nowsza część nekropolii. Latem patelnia. Pamiętam, że gdy przychodziliśmy na nasze groby i mama wysyłała mnie po wodę (wtedy ujęcie znajdowało się tylko w starej części) starałem się jak najszybciej uciec w cień drzew. A dziś?! Niestety nigdzie się uciec nie da. Co gorsza, mimo że materiały, z których dziś robi się nagrobki, są znacznie szlachetniejsze, ich wybór większy, wcale nie jest ładniej. Wręcz przeciwnie. I nie chodzi tylko o wycinkę drzew. Groby pozajmowały każdą wolną przestrzeń, również część alejek. Zrobiło się gęsto. Co więcej, zwyczajem ostatnich lat odstępy między nagrobkami coraz częściej pokrywają cementowe płytki. Różne ich rodzaje, układane na różnych poziomach i w różnych konfiguracjach. Nie można się nie zgodzić z autorem fraszki - nasza nekropolia jest dziś chaotyczną betonową pustynią, na której największymi elementami są brzydkie metalowe kontenery na śmieci.

Niestety sposób myślenia, który doprowadził do takiego stanu, jest u nas powszechny, nie tylko w Bytowie (wystarczy odwiedzić niektóre cmentarze w podbytowskich wsiach, na których wycięto wszystko, co urosło wyżej niż 3-4 m). Na czym polega ta nienawiść do drzew a zarazem betonomania? Przede wszystkim na wygodzie. No bo i po co te opadające na pomnik liście, po co korzenie, które mogą wrastać pod nagrobek i go naruszyć! A jeszcze jak nie Daj Boże jaka gałąź spadnie! Beton też posiada rozliczne zalety. Przykrywa piachu, więc się tak nie kurzy, a w czasie deszczu krople nie ubrudzą nim pomnika. Co więcej, kiedy przestanie padać, nie wdepniemy w błoto. Jednym słowem same plusy. Nie bez znaczenia jest też bezrefleksyjne podążanie za cmentarną modą. Że przy okazji zafundowaliśmy sobie nieciekawą wizualnie pustynię, gorącą latem, niemiłą... Zresztą namiętnie betonujemy też swoje posesje, tolerując tam tuje lub jakieś rachityczne krzaki. Jednak to osobny temat.

Najciekawsze jest jednak to, że jednocześnie... uwielbiamy drzewa, szczególnie stare. Paradoks? Co zrobić! To prawda, że drzewa rosnące na naszych posesjach, przy naszych grobach mają przekichane, ale te gdzie indziej już nie. Bronimy tych ze skwerów, przy ulicach, z cudzych parcel. Potrafimy zmieszać z błotem, nie tylko w internecie, wszystkich, których obwiniamy o jakiekolwiek złe zamiary lub tych, którzy już dokonali wycinki.

Teraz ważą się losy starych lip, które z dwóch stron towarzyszą ul. Miłej w okolicy cmentarza (o nich również traktuje fraszka Krzysztofa). Jak daje się słyszeć w ratuszowych kuluarach, nie wszystko zostało przesądzone. Topór, który jeszcze kilka tygodni temu wydawał się już ostatecznie przyłożonym do kilkudziesięciu pni, na razie został odłożony na bok. Czas jednak nagli. Niedługo minie zimowy termin wycinki i władze miejskie, myśląc o modernizacji ulicy, w tym roku będą musiały podjąć decyzję. Jak będzie wyglądało pogodzenie zwolenników wytyczenia jak największej liczby miejsc postojowych z obrońcami starych lip - dowiemy się zapewne w najbliższych tygodniach, może dniach.

Czekając na rozstrzygnięcie, warto się zastanowić znacznie szerzej. Drzew w mieście, zwłaszcza tych dużych, rzucających cień, obniżających temperaturę latem, dających schronienie ptakom nie rośnie zbyt wiele. Nasze wioski, szczególnie te największe, też nimi specjalnie nie grzeszą. Jesteśmy wygodni i praktyczni do bólu. Nic więc dziwnego, że oczy często bolą, kiedy patrzy się na nasze przestrzenie publiczne - zabetonowane, puste, marne. Warto, byśmy się w końcu zastanowili, pomyśleli, pomarzyli. Nasze cmentarze, ulice, skwery mogą być bardziej zielone i przyjemne.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do