
Złapany na gorącym uczynku przyznał się do kradzieży. Mieszkaniec powiatu wejherowskiego odpowiedzialny za rabunek szyn na Ziemi Bytowskiej może spędzić w więzieniu 5 lat.
Po ponad miesiącu pracy śledczych, analizowaniu monitoringu i sprawdzaniu tropów udało się namierzyć złodzieja, który dwukrotnie połasił się na szyny starych linii kolejowych w naszych stronach. - Ustaliliśmy, że związek z kradzieżami może mieć mężczyzna z powiatu wejherowskiego. Zatrzymaliśmy go na gorącym uczynku, gdy usiłował ponownie obrabować nieczynną linię kolejową w sąsiednim powiecie - mówi Dawid Łaszcz, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Bytowie. Funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna organizował sobie sprzęt do demontażu całych szyn, a skradzione elementy składował w miejscu zamieszkania. To tam mundurowi znaleźli 13 szyn. Łącznie dokonał kradzieży 170 m na różnych odcinkach nieczynnych torowisk. Straty oszacowano na 16 tys. zł. Mieszkaniec powiatu wejherowskiego usłyszał już zarzuty kradzieży oraz jej usiłowania. Przyznał się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy, że pierwszą kradzież nasi drezyniarze zauważyli 14.04. koło Nieczulic (gm. Bytów) na linii 212. - Kilka dni wcześniej padało. Na ziemi były jeszcze widoczne ślady opon pojazdu, którym poruszali się sprawcy. Wjechali po rowie na samo torowisko, by ładować i od razu zawrócić. Tory wycinali palnikiem. Miejsce, które wybrali do kradzieży, nie było przypadkowe. Skarpa zasłania wszystko. Byli dobrze ukryci. Nikt nie dostrzegłby ich z okien budynków stojących w okolicy, co każe nam sądzić, że wcześniej wykonali rekonesans - opowiadał nam wtedy M. Czerlik. Ze szlaku ukradziono wówczas 110 m torów. Drezyniarze za pomocą mediów i internetu nagłośnili sprawę. Apelowali do mieszkańców, by mieli oczy szeroko otwarte, zwracali uwagę na nieznane duże samochody kręcące się nieopodal torów, oraz świadków o informacje. - Ta pierwsza strata najbardziej nas zabolała, bo znajduje się na początku linii, zaledwie na jej 3 km i stopuje nasze dalsze prace. Dogadaliśmy się już jednak z Polskimi Liniami Kolejowymi i mamy zielone światło na uzupełnienie ubytków. Na szczęście udało się też pozyskać materiał - mówi Paweł Nowak, bytowski drezyniarz.
Kolejnym łupem złodzieja padły szyny znajdujące się na tej samej linii kolejowej, ale koło Jutrzenki (gm. Borzytuchom). Tym razem oprócz zdemontowania torów rabusie spowodowali dodatkowe szkody. Podczas wycinania metalowych konstrukcji podpalili las. Strażacy gasili ogień poszycia i ściółki leśnej na ok. 1,5 ha. - Do zdarzeń doszło tydzień po tygodniu i rozwaliło nas totalnie. Czuliśmy się bezradni, bezsilni. Boli dodatkowo, że oprócz linii ucierpiał właśnie las. Ujęcie złodzieja mamy nadzieję, że będzie nauczką dla innych. Widać, że szum medialny swoje też musiał zrobić, bo rabuś przeniósł się na inną linię, do innego powiatu, gdzie ostatecznie ujęto go na gorącym uczynku - mówi P. Nowak.
Drezyniarze nie załamują rąk po ostatnich wydarzeniach. Przypomnijmy, że razem z Fundacją „Aby chciało się chcieć” planują przejęcie linii między Bytowem a Barnowem dzięki współpracy z gm. Bytów, która już zwróciła się z odpowiednim pismem do PKP. - Powinno się to wyjaśnić w ciągu kilku najbliższych tygodni. Nie rzutuje jednak na naprawy. Już mamy zgody i chętnych do pracy. Mamy nadzieję, że uda nam się uzupełnić jak najszybciej linię koło Bytowa. Jako fundacja chcemy utorować trasę do Korzybia. Będziemy starać się o środki. Już aplikujemy o wsparcie zakupu kolejnych drezyn. Marzy mi się, aby mieszkańcy, turyści, grupy zorganizowane chcieli uczestniczyć w wycieczkach drezynowych. To przepiękne tereny, a taka podróż daje całkowicie inną perspektywę podziwiania tego, co wokół nas. Kto wie, być może za kilka lat dorobimy się wagonu i małej lokomotywy i będziemy zapraszać np. w weekendy na wycieczki na trasie Bytów - Korzybie. Jest to realne, tak samo, jak to, by ta część turystyki stała się wizytówką miasta - dodaje P. Nowak.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!