
Upłynęły ponad dwa lata od wydania debiutanckiego tomiku Andrzeja Waszkiewicza zatytułowanego „Między niebem a ziemią”. Postanowiliśmy sprawdzić nad czym obecnie pracuje bytowski poeta.
Odwiedziliśmy go w niewielkim mieszkaniu w bloku w centrum miasta. Po drodze przeciskaliśmy się chodnikiem między zabieganymi za codziennymi sprawami bytowiakami. W drzwiach przywitała nas żona poety, pani Sabina. Natychmiast zaproponowała aromatyzowaną kawę o smaku włoskich orzechów. Twierdzi, że filiżanka tego specyfiku wprowadza męża w dobry nastrój. Jest przekonana, że i na gości podziała tak samo. Chwilę potem pan Andrzej zaprasza nas do pokoju. Na stoliku pod oknem stoi laptop. To on skrywa prawdziwy powód naszego spotkania - drugi zbiorek wierszy.
Pierwszy tomik opowiadał o podróży podmiotu lirycznego po przestrzeni należącej do Boga, jak i tej, którą zawłaszczył Szatan. To swoista wędrówka między dobrem a złem, mogąca być udziałem każdego człowieka. Czego mogą się spodziewać czytelnicy sięgając po kolejną książkę? - Pod względem formy literackiej nie będzie się wiele różnił od debiutanckiego zbiorku. Rozczaruję czytelników, którym przypadły do gustu lapidarne wiersze - uchyla rąbka tajemnicy pan Andrzej. Tym razem podmiot liryczny snuje refleksje nad życiem, które stało się udziałem pokolenia z roczników przełomu lat 60. i 70. minionego wieku. - Zwiastun tej problematyki mieliśmy w „Między niebem a ziemią”. Treści zawarte w sensach nadanych są moim zdaniem uniwersalne - twierdzi poeta. Tomik jest niemalże ukończony. Jednak na jego ukazanie będzie trzeba poczekać około roku. Najpierw muszą znaleźć się mecenasi, którzy obejmą opieką finansową jego wydanie. Poprzednia pozycja ukazała się dzięki Bankowi Spółdzielczemu w Bytowie i Klubowi Literackiemu „Wers”. Autor chciałby, aby książkę poleciły czytelnikom osoby cieszące się autorytetem w świecie literatury. Debiutancki tomik promowali pisarze Basia Kosmowska i Wacław Pomorski oraz literaturoznawca dr hab. Mariusz Kraska. Poeta i tym razem zamierza się do nich zwrócić z prośbą o napisanie kilku słów rekomendacji. - Mam nadzieję, że nie obrażą się, iż dowiedzą się o tym za pośrednictwem gazety - mówi z dozą zakłopotania.
Pijąc kawę rozmawiamy o pasji poetyckiej naszego gospodarza. - To zabrzmi banalnie, ale jest prawdziwe. Od wczesnych lat szkolnych świat wierszy przerabianych na lekcjach języka polskiego zawładnął mają wyobraźnią.
Podobnie było z tekstami piosenek nadawanymi przez radio. W latach 80. nastąpił bum rockowy, co miało wpływ na moje fascynacje artystyczne. Na początku ogólniaka napisałem tekst „Współczesna miłość”, który kilka lat potem stał się lokalnym hitem. Niedawno jedna z bytowskich formacji zamieściła utwór na swoim krążku. Mimo upływu ponad 25 lat tekst nadal żyje - opowiada z błyskiem w oczach poeta. Debiutował na początku lat 90. w piśmie studenckim „Dziady” wydawanym na Uniwersytecie Toruńskim. Wiersz ukazał się pod pseudonimem Tomasz Ruń. - Wkrótce potem na 10 lat obraziłem się na poezję i przerwałem studia. Życie straciło dla mnie znaczenie, wartość, dla której ma sens podnoszenie powiek o świcie. Popadłem w depresję. Podniosłem się z tego stanu po powrocie do pisania. Podjąłem studia i je ukończyłem, a wieloletnią przygodę z poezją zwieńczyłem debiutanckim tomikiem - wspomina bytowiak. Swoje wiersze publikował w lokalnej prasie i antologiach „Bytów literacki”. Zapraszano go na spotkania autorskie. Teraz przyszedł czas na nowy zbiorek, który nosi roboczy tytuł „Przełamane pokolenie”.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!