
Niemal dwa razy więcej wody niż zwykle pobierali bytowiacy z miejskiej sieci podczas ostatnich gorących dni. Tymczasem część gmin apeluje o ograniczenie zużycia wody.
Końcówka tej wiosny przypomina lato, i to nie nasze kaszubskie, ale gdzieś z Bałkanów czy Włoch. Fala upałów, która uderzyła w nas w środku ubiegłego tygodnia, podbijała słupek rtęci do ponad 30oC. I to w cieniu. Od razu odczuły to liczniki Wodociągów Miejskich. Zazwyczaj bytowiacy zużywają ok. 2,5 tys. m3 na dobę. Tymczasem podczas ostatnich upałów już 4,8 tys. m3. Za ten wzrost odpowiadają głównie podlewający swoje trawniki, rabaty i grządki. - Ale nie tylko oni. Zanotowaliśmy też ok. 20-procentowy wzrost w ściekach. To oznacza, że więcej wody zużywamy też na kąpiele. Pewnie te chłodzące - wyjaśnia dyrektor Wodociągów Marcin Rychter.
Jednocześnie szef miejskiej spółki uspokaja. - Na razie nie planujemy wprowadzania żadnych ograniczeń. W tej chwili wysokość zwierciadeł wody w naszych studniach pozwala na pobór 450-500 m3 na godzinę. W godzinach największego poboru to 300-360 m3. Jest więc zapas - wyjaśnia M. Rychter.
Woda dla Bytowa pobierana jest w ujęciach głębokich na 100 do 130 m. Obecne „upalne” rekordy nie są wcale największe w dziejach miasta. Dwie dekady temu bytowiacy podczas skwaru potrafili zużyć nawet 5,5 tys. m3 na dobę, choć było ich mniej niż dziś. Jednak wtedy nie oszczędzaliśmy specjalnie wody.
Wysoka temperatura sprawiła, że niektóre gminne wodociągi nie nadarzają z zaspokojeniem rosnących w upalne dni potrzeb.
„Apeluję o zaprzestanie podlewania i zraszania trawników, klombów, ogrodów, podlewania upraw rolnych, sadowniczych i działkowych, mycia samochodów oraz napełniania basenów wodą z wodociągów gminnych w ciągu dnia oraz ograniczenie zużycia wody wyłącznie do celów sanitarnych i spożywczych”. Takie zachęty do oszczędzania wody ukazały się m.in. na stronach internetowych gmin Studzienice i Kołczygłowy. Tam pracujące na wysokich obrotach hydrofornie nie były w stanie zaspokoić wysokiego zapotrzebowania na wodę. Żar lejący się z nieba i susza sprawiły, że mieszkańcy zaczęli ratować swoje uprawy i trawniki, znacznie częściej je podlewając. Do tego doszli amatorzy kąpieli w przydomowych basenikach, którzy na potęgę zaczęli je napełniać. - Zużycie wody wzrosło w ostatnich dniach kilkukrotnie. Zbiorniki retencyjne chwilami były puste, bo cały zapas został wyczerpany, a możliwości ujęć są ograniczone. Duży problem mieliśmy m.in. w Kołczygłowach i Barkocinie, gdzie w ostatnich latach powstały nowe osiedla domków, a infrastruktura nie została dostosowana do nowych znacznie wyższych potrzeb. Podobnie jest w przypadku hydroforni w Jezierzu, która zaopatruje najwięcej mieszkańców naszej gminy. Obiekt od co najmniej dekady czeka na gruntowną modernizację. Zamierzamy wykonywać nowe ujęcia i rozbudowywać stacje uzdatniania wszędzie tam, gdzie jest taka potrzeba. Na razie nasze wnioski o dofinansowanie nie zyskały uznania, ale będziemy strać się w kolejnych naborach - mówi Artur Kalinowski, wójt Kołczygłów.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!