Takiego zamieszania dawno u nas nie było. Zdezorientowani pacjenci lekarzy rodzinnych nie wiedzieli, gdzie mają szukać pomocy. Medycy tłumaczą, że strajkowali, bo zaproponowane przez NFZ pakiety onkologiczny i kolejkowy był nie do przyjęcia.
- To skandal. Mam 67 lat, cierpię na nadciśnienie od rana staram się dodzwonić do lekarza, ale nikt nie odbiera, przyszłam i zastałam zamknięte drzwi i kartkę, że jest protest - mówiła nie kryjąc oburzenia mieszkanka jednej spod bytowskich wsi, którą 2.01. zastaliśmy pod zamkniętym gabinetem lekarskim. Tymczasem pierwsze sygnały o tym, że lekarze naszego powiatu mogą nie otworzyć swoich gabinetów 2.01. pojawiły się już w Wigilię. - Wiedzieliśmy, że może być ciężko, więc w porozumieniu z szefostwem szpitali w Miastku i Bytowie i zaczęliśmy organizować pomoc w tych placówkach, na wypadek, gdyby 2.01. gabinety rzeczywiście miały być zamknięte. Prowadziłem w tym czasie intensywne rozmowy z bytowskimi lekarzami oraz NFZ - mówi starosta bytowski Jacek Żmuda-Trzebiatowski. 31.12. media zostały poinformowane przez dyrektor bytowskiego szpitala, Beatę Ładyszkowską, że jeśli w pierwszych dniach nowego roku gabinety lekarzy będą nieczynne, ich pacjenci mogą liczyć na pomoc na specjalnie przygotowanym oddziale szpitala w starej przychodni przy ul. Lęborskiej 11.
Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Kuriera".
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie