
Gmina Borzytuchom podpisała aneks do umowy z firmą odbierającą odpady komunalne. Wiążą się z nim dodatkowe 60 tys. zł, które borzytuchomianie dopłacą za odpady bio. To oznacza podwyżki.
Borzytuchom to kolejny samorząd, który musi się dostosować do nowych przepisów o zbiórce frakcji bio. Po przeprowadzeniu przetargu okazało się, że dodatkowe kursy śmieciarek będą kosztowały 60 tys. zł. Wiążą się z tym kolejne podwyżki opłat za śmieci. Na sesji Rady Gminy Borzytuchom 30.04. zaproponowano, aby stawkę z 41 zł miesięcznie podnieść do 50 zł. Znacznie więcej, bo 90 zł miesięcznie, będzie musiało zapłacić 48 gospodarstw domowych, które nie kompostuje bioodpadów we własnym zakresie. W czasie dyskusji nad uchwałą zaproponowano inne rozwiązania. - Jest pomysł, aby gmina sama zajęła się zbiórką odpadów biodegradowalnych, żeby nie zlecać tego firmie, która nas obsługuje. Na naszym PSZOK-u można zrobić pryzmę dla osób, które nie kompostują odpadów na swoich posesjach. Można ich zobowiązać, aby dostarczali je tam w ustalonych terminach. Orientowałem się i wiem, że 190 zł netto trzeba zapłacić spółce w Sierznie za odbiór tony bio. Kolejne 300 zł netto musielibyśmy zapłacić za ich transport z Borzytuchomia. To wychodzi ok. 600 zł brutto za jeden kurs. Z drugiej strony roczny koszt aneksu do umowy na odpady bio z firmą, która odbiera od nas wszystkie śmieci, to 60 tys. zł. Po przeliczeniu wychodzi, że jeden kurs będzie nas kosztował ponad 2,2 tys. zł. Różnica jest znacząca. W tej chwili przyjmujemy ok. 200 kg takich odpadów. Zakładając, że od kwietnia do października przyjmowalibyśmy ich nawet 2 t, to całościowy koszt obsługi zamknąłby się w ok. 20 tys. zł. Różnica jest spora, dlatego trzeba się zastanowić nad tym rozwiązaniem - przekonywał radny Jarosław Garbicz. Wójt odrzucił pomysł, twierdząc, że przeprowadzone kalkulacje nie są realne.
Ostatecznie radni przyjęli nowe stawi. Będą obowiązywać do października, kiedy kończy się umowa z Elwozem. We wrześniu samorząd musi wyłonić wywoźnika na kolejny okres. Niewiadomą jest nie tylko to, ile trzeba będzie mu zapłacić, co przełoży się na stawki, ale również sposób naliczania opłat. W tym roku samorząd przeprowadzi ankietę wśród mieszkańców, którzy będą mogli opowiedzieć się za jednym z czterech możliwych systemów. Do wyboru będzie opłata według liczby mieszkańców nieruchomości, od ilości zużytej wody, od powierzchni lokalu mieszkalnego, od gospodarstwa domowego. - Jestem zwolennikiem systemu opłaty na podstawie zużycia wody. Jego zaletą jest to, że reguluje się sama i na bieżąco. Gmina nie musi nikogo szpiegować. W przypadku systemu od osoby trzeba zaufać danym podanym w deklaracji. Każda kolejna osoba przebywająca w domu powinna być dodawana, a zmian nie wszyscy dokonują na czas. System od metrażu jest systemem krzywdzącym dla tych, którzy mają duże mieszkania. Teraz mamy system od gospodarstwa, który jest łatwy w naliczaniu - mówił na sesji Witold Cyba, wójt Borzytuchomia. - Jeżeli chcemy przejść na rozliczenie od wody, musimy najpierw uregulować sprawy związane np. z legalizacją liczników, bo ktoś może przyjść i powiedzieć, że nie zapłaci, bo ma zły wodomierz. Gdy mieszkańcy wybiorą metodę za wodę, to automatycznie trzeba będzie wymienić liczniki w całej gminie - mówił radny Jarosław Cierniak. - Uważam, że proponowany system opłat od gospodarstwa domowego jest niesprawiedliwy, bo nadmiernie obciąża rodziny jedno- i dwuosobowe. Zdarza się też, że osoby mieszkające w jednym budynku często nie tworzą wspólnego gospodarstwa domowego, a płacą jedną opłatę. Wiem, że czasami trudno to zweryfikować, ale tak bardzo często się zdarza w naszej gminie - podkreślała kolejna z radnych. - Do września przetrwajmy w dotychczasowym systemie. Po ankiecie, we wrześniu podejmiemy decyzje co do nowego systemu już w oparciu o opinię społeczną - mówił W. Cyba.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!