Reklama

To wymagało odwagi

09/01/2015 13:16
Zamieszczając stare fotografie, za każdym razem mamy nadzieję, że uda się Czytelnikom rozpoznać postaci z nich lub wydarzenia, których nie znamy. Nie sądziliśmy, że nasza informacja o krzyżu, który kiedyś na jeden zaledwie dzień zawisł na bytowskim cmentarzu, tak szybko znajdzie odzew. Tymczasem napisał do nas Tomasz Witkowski, który wie o nim wszystko, bowiem sam go umieścił na jednym z drzew.
Zupełnie przypadkiem otrzymałem świąteczny numer „Kuriera Bytowskiego”. W młodości mieszkałem i pracowałem w Bytowie przez 15 lat. Okres ten przypadł na bardzo ciekawe czasy: powstanie pierwszej „Solidarności”, stan wojenny, stopniowe jego wycofywanie oraz powstanie nowych struktur demokratycznych, wychodzenie z kryzysu. Czasy były dla mnie jeszcze ciekawsze ze względu na młody wiek, ogromne siły witalne, optymizm, chęć dokonywania zmian.
Cieszy mnie, że nasza skromna akcja z wykonaniem i powieszeniem krzyża na „starym cmentarzu” z wypalonym napisem „Zamordowanym w Katyniu” spotkała się z szerokim uznaniem wśród mieszkańców Bytowa. Podziwiam pana Kazimierza Pałubickiego, który zdążył sfotografować krzyż, mimo iż wisiał tylko dobę. Muszę tylko sprostować datę. To nie były lata 70., a Zaduszki 1985 r.
Przyszedł do mnie wtedy Kazimierz Łaszewski, jeden z organizatorów „Solidarności” w Bytowie. W tamtym czasie pracował jako zastępca kierownika apteki szpitalnej. Z pewnością pamięta go pan Jan Barzowski. Kazik wspomniał, że ludzie tracą nadzieję na upadek rządów PZPR, na nowe, lepsze i godne życie, że przydałby się jakiś akcent-pomnik. Nie wszyscy mieli to szczęście postawić znicz na grobie bliskich. Zbliżał się dzień 1 listopada. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jeden z moich
kuzynów został na wieczny odpoczynek na ziemi katyńskiej, ale o poległych tam zawsze pamiętałem. Kolega zaproponował zrobienie krzyża, który wspominałby Katyń! Wykonanie było już przysłowiową pestką.
Prowadziłem wtedy warsztat stolarski Wytwarzanie Galanterii z Drewna HELWIT w Rzepnicy. Głównie robiłem skrzynki lęgowe dla ptaków, które zamawiały nadleśnictwa. Krzyż zrobiłem z białych listew brzozowych, aby dobrze kontrastowały z wypalonym napisem „Zamordowanym w Katyniu”. Litery wykonałem wypalarką kupioną od Rosjan na rynku.
Więcej odwagi wymagało przybicie krzyża do drzewa na cmentarzu. Chcę przypomnieć, że w tych latach było znacznie więcej patroli MO, niż obecnie policji. Były one wspomagane patrolami ORMO. Do przybicia użyłem gwoździ tzw. pierścieniówek, które zaczęły wchodzić na rynek, a pozyskałem je z rozbiórki niemieckich palet. Kolega Kazik pilnował. Cztery uderzenia młotkiem i było po wszystkim.
Następnego dnia, jak opisuje pan Pałubicki, pod drzewem z naszym krzyżem stało mnóstwo zniczy. Podobno pierwsza próba oderwania krzyża się nie powiodła. Następnej nocy krzyż już nie przetrwał, lecz znicze nadal stawiano pod drzewem. Dobrze, że ten skromny akt tchnął w ludzi trochę nadziei, że ktoś jeszcze też pamięta.
[gallery link="file" ids="15596"]

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do