
Gdy po natarczywym pukaniu do drzwi przez wizjer zobaczymy kominiarza z kalendarzem, nie możemy być pewni, że to nie naciągacz. Co roku do wielu mieszkań, głównie bloków, pukają kominiarze oferujący kalendarze. Większość lokatorów nie zastanawia się nad tożsamością tych miłych, uśmiechniętych panów, którzy przeważnie życzą szczęścia na nowy rok. Za marnej jakości kalendarzyk warty grosze wręczają im dwa, pięć, a nawet więcej złotych. Niestety, często gość w czarnym mundurze kominiarskim z tym fachem nie ma nic wspólnego.
- W tygodniu przed godz. 14.00 ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem mężczyznę przebranego za kominiarza. Zaczął składać mi w imieniu kominiarzy życzenia pomyślności na nowy rok. Potem wręczył tekturowy kalendarzyk A4. Powiedział, że gdybym mógł ich wesprzeć drobnym datkiem, to byłby wdzięczny. Zapytałem, dlaczego chodzi teraz, przecież o tej godzinie wszyscy są w pracy. Ja akurat byłem na zwolnieniu. Odparł, że chodzą, gdy nie mają zleceń. Dałem mu 4 zł i poszedł - opowiada mieszkaniec Bytowa.
Jak się dowiedzieliśmy procederem zajmuje się firma z Torunia. Przebrani za kominiarzy mężczyźni rozdają kalendarze lokatorom bloków i proszą o datki. Przebierańcy zwodzą nie tylko strojem. Wzbudzają zaufanie podając się za pracowników renomowanych firm kominiarskich z okolic. - Podszywają się pod mój zakład i psują reputację. Ostatnio przyszli do mojego szwagra i powiedzieli „Jesteśmy od Janka”. Wiedział, że to nieprawda i ich pogonił. Zaraz potem zadzwonił i opowiedział mi o wszystkim. Ludzie myślą, że to ja próbuję zbierać jakieś datki. Najgorsze, że nic nie można im zrobić. Kiedyś działali „na czarno”. Teraz rejestrują małe firmy i niby legalnie sprzedają kalendarze. Zastrzeżony mundur kominiarski, który mają na sobie, też udają w łatwy sposób. Ten oryginalny ma 13 guzików, więc oni noszą podobny, ale z 12. Wykorzystują zaufanie ludzi i zarabiają krocie na kalendarzykach wartych jakieś 10 gr za sztukę. Trzeba uważać, bo rozglądają się też po domach, kłamią, że zbierają dla kogoś - tłumaczy Jan Gański, świadczący usługi kominiarskie w Bytowie od prawie 40 lat, dodając: - Ja co roku rozdaję ok. 2,5 tys. kalendarzy swoim klientom, którzy mnie znają. Zawsze daję je bezpłatnie. Jest na nich moje logo, pieczątka, zdjęcia pracowników. Czasami klient wybiegnie za mną i krzyczy, że zapomniał zapłacić. Wtedy tłumaczę, że pieniądze biorą tylko oszuści.
- Póki co nie mieliśmy żadnych zgłoszeń w sprawie kominiarzy handlujących kalendarzami. Półtora roku temu zatrzymaliśmy mężczyznę, który podawał się za pracownika firmy telewizyjnej. Za parę złotych miał ustawiać ludziom sygnał cyfrowy w telewizorze. Dzięki czujności mieszkańca zatrzymaliśmy go. Okazało się, że naciągał ludzi na całym Pomorzu. Gdy ktoś nieznajomy puka do naszych drzwi, a mamy jakiekolwiek podejrzenie, możemy poprosić o okazanie legitymacji, dokumentów, które potwierdzą, że dana osoba jest tą, za którą się podaje. Nie wpuszczajmy jednak do domu. Jeśli nie chcemy działać na własną rękę, zalecamy zadzwonić na numer alarmowy. Patrol wylegitymuje osobę, która krąży po domach - wyjaśnia pełniący obowiązki rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Bytowie, Jarosław Juchniewicz.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!