
- Poprzednia posadzka nie nadawała się pod nasz średni wóz strażacki. Zakasaliśmy rękawy i niemal samodzielnie dostosowywaliśmy remizę pod nowy samochód - mówi Andrzej Wnuk-Lipiński, członek zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej w Trzebiatkowej.
W ub.r. tamtejsi druhowie witali w swojej jednostce nowy samochód bojowy, który dzięki wsparciu finansowym gminy odkupili od kolegów z Sulęczyna. Jednak posadzka w ich remizie nie była przygotowana na taki ciężar. - Wóz swoje waży. Musieliśmy podjąć decyzję o wykonaniu nowej nawierzchni. Gdybyśmy chcieli zlecić to firmie, koszty przekraczałyby nasze możliwości. Postanowiliśmy zakasać rękawy - mówi A. Wnuk-Lipiński. We wrześniu ruszyli z pracami. Samodzielnie rozebrali podłogę. - To była najcięższa praca, wymagająca od nas największego zaangażowania. Druhowie użyczyli swojego sprzętu. Pracowały koparki, ciągniki, zagęszczarki i elektronarzędzia. Oczywiście za paliwo nikt nikomu nie zwracał - dodaje strażak ochotnik. Po zerwaniu podłogi ułożyli zbrojenia. - Wylewką zajęła się już zewnętrzna firma. Po tym etapie okazało się, że zmieniły się poziomy, więc przebudowaliśmy wjazd. Przy okazji odświeżyliśmy wnętrze, malując ściany - tłumaczy A. Wnuk-Lipiński. Prace zakończyły się 10.11. Koszt remontu, czyli głównie wylewki, to ok. 20 tys. zł., które wyłożyła gmina. - Łącznie w trakcie prac przewinęło się 20 ochotników z naszej jednostki. Każdy przychodził, kiedy mógł. Panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Trzebiatkowej, które też są członkiniami naszego OSP, zadbały o nasze żołądki, gotując obiad czy przynosząc kawę i ciasto. Jesteśmy zadowoleni z efektu. Dziękujemy gminie za wsparcie tej inwestycji - mówi A. Wnuk-Lipiński.
Teraz strażacy myślą o nowym sprzęcie. - W przyszłym roku chcielibyśmy zakupić aparaty ochrony górnych dróg oddechowych. Marzą nam się jeszcze narzędzia hydrauliczne - dodaje strażak.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!