Reklama

Spór o domki nad Jeziorem Wiejskim w Rekowie

02/11/2021 17:20

W Rekowie nad Jeziorem Wiejskim powstaje osiedle turystycznych domków. Nie wszystkim się to podoba, bo okolica ma wybitne walory przyrodnicze. Co więcej, wskazują na miejscowy plan zagospodarowania, który ma chronić tamtejszą naturę. Inwestorzy przekonują jednak, że na budowę otrzymali pozwolenie i jest ona zgodna właśnie ze wspomnianym planem.

- To okazja, by porozmawiać o różnego rodzaju sprawach - mówił, otwierając spotkanie wiejskie w Rekowie 19.10., sołtys Zbigniew Choma. I rzeczywiście obecny na sali wiceburmistrz Bytowa Jacek Czapiewski wspomniał o kondycji miejskich finansów, gospodarce śmieciowej gminy, inwestycjach w Rekowie. Burmistrz przyjechał z silną ekipą urzędniczek, które na bieżąco miały tłumaczyć zebranym szczegóły. Wiadomo było jednak, że większość zebranych zjawiła się, by rozmawiać o rozpoczętej niedawno budowie kompleksu turystycznego, składającego się z 19 podwójnych domków na działce położonej nieopodal Jeziora Wiejskiego. - W najbliższym czasie populacja Rekowa zwiększy się o 20% a tego tytułu inwestycji, która się u nas zaczęła. Dlatego prosiłbym, panie Ryśku, by pan nam wyjaśnił, co to jest, żebyśmy nie plotkowali. I przy okazji, żeby pan nam powiedział o drodze nad jeziorem, czy ona jest, czy jej nie ma - zaczął Jacek Wielec. Chodziło mu o drogę biegnącą między brzegiem a terenem, na którym powstaje osiedle. - Buduje się tam osada, która będzie się składała z 38 mieszkań letniskowych - odpowiedział Ryszard Szyca, inwestor. - Informacje na ten temat są ogólnie dostępne. Jeżeli chodzi o drogę, to można na Geoportalu zobaczyć. Tam można sprawdzić - uzupełniała jego żona Katarzyna. - To może ja wyjaśnię - włączyła się jedna z urzędniczek, tłumacząc: - Droga biegnąca wzdłuż linii brzegowej jeziora przebiega w granicach działki jeziora, stanowiącej własność Skarbu Państwa, a będącej obecnie w dzierżawie gminy Bytów.

Dociekano jednak dalej. - Czyli, że jest ogólnodostępna? - pytano. - Tak jest dostępna dla wszystkich - tłumaczyła urzędniczka. Na tym tematy drogowe się nie skończyły. - W związku z budową mamy problemy. Droga, która prowadzi do nas w tej chwili ulega degradacji. Tam jest zniwelowane pobocze na długości chyba 100 m, są wykopywane kamienie. To się nie będzie trzymało - zarzucała mieszkanka. - Zrobiliśmy to na życzenie państwa - wyjaśniał inwestor. Jednak kobieta, która zgłosiła sprawę, nic o tym nie wiedziała i nie tylko ona. - Mieszkamy w takiej specyficznej wiosce, tu jest Natura 2000, ochrona zbiorników wodnych, łącznie z miedzami, kamieniami itd. Musimy więc się czegoś trzymać, jest prawo i absolutnie nikt z nas nie sugerował, by tę drogę poszerzać. Zaproponowaliśmy tylko, by z powodu tego, że jest bardzo wąsko, zrobić ruch z pierwszeństwem przejazdu - mówił J. Wielec, dodając: - Jak tu budowano, to wszystkim narzucano ograniczenia, bo Natura 2000, plan. Więc albo się czegoś trzymamy, albo nie trzymamy. A tu nagle zmieniamy warunki. Ja jeszcze raz uczulam wszystkie służby gminne. Szkoda, że nie przyjechał nikt ze starostwa. Przecież wszystko, co robimy w strefie ochronnej, wymaga decyzji środowiskowych, a nie tak, że my tu sobie poszerzamy. Nie wiem, jak można wydawać pozwolenie bez oceny wpływu na środowisko. To jest ustawienie niemal 20 budynków, a inwestor deklaruje jeszcze kominy na kominki. Tam ma być 38 kominów, ludzie!

- My byliśmy w terenie w poniedziałek. Rzeczywiście w 3 miejscach są takie poszerzenia, ale jak na moje oko, nie wyszły poza pas drogowych. Nie chcę się odnosić do pozwolenia na budowę, bo ono zostało wydane przez starostwo. A co do oznakowania to temat jest świeży - tłumaczyła Izabela Trojańska, kierownik wydziału Urzędu Miejskiego.

- Plan miejscowy dla Rekowa został uchwalony w 2002 r. Wy wybudowaliście się kilkanaście lat temu. Czyli każdy wiedział, na co zgodnie z nim może być przeznaczona ta działka. Tam była możliwość postawienia pensjonatu, hotelu. Chcę zaznaczyć jeszcze, że w 2016 r. pan sołtys zbierał podpisy do zmiany planu - mówiła K. Szyca, przypominając, że kilka lat temu rekowianie domagali się poluzowania zapisów w planie miejscowym, by umożliwić rozwój swojej wsi, która zgodnie z jego założeniami miała żyć z turystyki. - Sami mieszkańcy się podpisywali - mówiła inwestorka.

- Wszystko byłoby okej, gdyby rzeczywiście to, co się dzieje, było zgodne z planem - ripostowała jedna z osób z sali.

- To jest budowa letniskowych domków na terenie turystyczno-wypoczynkowym. Więc jeżeli każdy wie, że taki plan istnieje, to kupuje sobie działkę obok, powinien sprawdzić takie zapisy - wyjaśniała inwestorka. Ale nie rozwiała wątpliwości. - Mam pytanie, te działki w planie z 2002 r. są działkami niepodzielnymi, natomiast w państwa ofercie jest napisane, że te domki będą do sprzedaży z działkami. Jak państwo to widzą? My domniemamy, że prawdopodobnie macie pomysł, że podzielicie go w podziale wtórnym. Chcecie zrobić taki przekręt? - nie dawali spokoju oponenci nowej inwestycji. - Czy ja to sprzedam, czy wydzierżawię to mało ważne. Działki muszą być dzielone, bo jeden drugiemu nie może wchodzić. Można też zapewnić prawo korzystania zapisane w akcie notarialnym - tłumaczyli swoje stanowisko inwestorzy.

- We wspomnianym planie z 2002 r. ten obszar, na którym inwestują państwo Szycowie, faktycznie widnieje jako teren do zabudowy turystycznej. Ten czytano w starostwie i starosta wyda zgodę na budowę. To się działo bez uzgodnień z gminą, czego nie musiał robić. Sądzę, że starosta nie wyszedł poza plan. Ja też bym pewnie wolał jak państwo, żeby ten teren pozostał dziewiczy, ale skoro jest plan, to nie można nikomu bronić, aby realizował uprawnienia dające przez plan - mówił J. Czapiewski.

W ciągu dalszej dyskusji nie doszło do konsensusu. Część rekowian zapowiedziała, że będzie się starała się podważyć wydanie pozwolenia na budowę. 

Nikt nas nie zaprosił. Tak z kolei tłumaczą w bytowskim starostwie, nieobecność powiatowych urzędników na spotkaniu w Rekowie, podczas którego dyskutowano o rozpoczętej niedawno budowie osiedla domków letniskowo-rekreacyjnych nieopodal Jeziora Wiejskiego. Tymczasem część uwag zebrani kierowali właśnie pod ich adresem. - Szkoda, że nie przyjechał nikt ze starostwa - padło kilka razy na ubiegłotygodniowym zebraniu. W tym tygodniu odwiedziliśmy starostwo, by zapytać o powód nieobecności. - Nikt nam nie powiedział konkretnie, gdzie i kiedy to spotkanie miało się odbyć - tłumaczył Stanisław Sierzputowski, naczelnik wydziału architektoniczno-budowlanego, gdzie trafił wniosek o pozwolenie na budowę osiedla w Rekowie. Zaproszenia nie otrzymał także starosta.

Przy okazji zwróciliśmy się do S. Sierzputowskiego o ustosunkowanie się do spraw poruszonych na zebraniu. Zapytaliśmy, dlaczego w procesie wydawania pozwolenia na budowę nie zażądano od inwestora oceny oddziaływania na środowisko. - Po pierwsze ta inwestycja nie znajduje się na liście tych, które mogą pogorszyć stan środowiska, więc oceny w tej sprawie się nie wymaga. Tak by było, gdyby np. chodziło o ośrodek o powierzchni zabudowy powyżej 5000 m2 na terenach objętych formami ochrony, w tym Natura 2000. W przypadku tego, o którym mowa, powierzchnia zabudowy wynosi 1678 m2. Poza tym należałoby zażądać takiej oceny, gdyby zachodziło prawdopodobieństwo oddziaływania osiedla na obszar Natura 2000. Do stwierdzenia, czy tak jest, służy zarządzenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, określające gatunki chronionych zwierząt czy zbiorowisk roślinnych. W tym wypadku takiej kolizji nie stwierdziliśmy. Nie mieliśmy więc podstaw, by wymagać oceny oddziaływania na środowisko - wyjaśniał naczelnik.

Dopytaliśmy też, czy takim czynnikiem negatywnie oddziałującym na obszary chronione nie jest dym z piecyków opalanych drewnem, w jaki mogą być wyposażone domki. - Ich głównym źródłem ogrzewania są urządzenia na prąd. Tzw. kozy, czyli wolnostojące piecyki na drewno, przewidziano jako ogrzewania uzupełniające. Zgodnie z przepisami nie są powodem obligującym nasz urząd do nakazania przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko - wyjaśnia S. Sierzputowski, dodając: - Chcę też zaznaczyć, że nasz urząd w pierwszej wersji nie przyjął wniosku o wydanie pozwolenia na budowę osiedla. Zwróciliśmy uwagę, że domki zaplanowano na terenie oznaczonym 1.6, czyli w pasie buforowym oddzielającym od Jeziora Wiejskiego, jak też w pasie pobliskiej drogi. Po naszej uwadze inwestor cofnął linię zabudowy względem brzegu oraz drogi.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do