Reklama

Słoma z Brzeźna, glina z Tuchomia

10/10/2014 08:09
Kilka przyczep słomy i gliny zużyto na wykończenie ścian, przechodzącego renowację zabytkowego „szachulca” w Modrzejewie. Z zewnątrz budynek prezentuje się już w pełnej krasie.

- Lepienie ścian z gliny to zapomniana sztuka. Uczymy się wszystkiego na własnych błędach - mówi Cezary Materek, pomysłodawca przeniesienia zabytkowej checzy z Nowych Hut do Modrzejewa. Przypomnijmy, że na początku tego roku ryglowa konstrukcja została rozebrana do najdrobniejszego elementu i przewieziona pod swój nowy adres w Modrzejewie, gdzie w przyszłości ma się stać częścią regionalnej zagrody kultywującej lokalne tradycje. Projekt został dofinansowany przez Lokalną Grupę Rybacką „Pojezierze Bytowskie”, co pozwoliło sfinansować całe przedsięwzięcie. Jednym z jego głównych celów było uratowanie starej konstrukcji przed pocięciem na opał lub sprzedażą starych belek na meble. Odtworzenie domu rozpoczęło się od ustawienia drewnianej konstrukcji na przygotowanym wcześniej fundamencie. Prace ruszyły w czerwcu. Przypominały ogromną układankę. W połączeniu elementów pomagała szczegółowa inwentaryzacja obiektu i oznaczenia poszczególnych belek. Część z nich trzeba było jednak zastąpić nowymi. Pod koniec lata dębowo-modrzewiowa konstrukcja była gotowa. Przystąpiono do stawiania komina i układania tradycyjnej strzechy. - Chcę, aby budynek jak najwierniej oddawał pierwotny wygląd, dlatego trzcinowe pokrycie tak przycięto, by przypominało wcześniejszą technikę układania słomianych dachów. Zrezygnowaliśmy też z kozłów na rzecz żerdzi kalenicowych, które są starszym rozwiązaniem - mówi C. Materek. Prace dekarskie trwały nieco ponad 2 tygodnie. Zaraz potem do kolejnego etapu przystąpili zduni. W izbach pojawiły się tradycyjne piece, z odzyskanych kafli odtworzono też tzw. platę. Tuż obok powstał piec chlebowy. - Budynek dzieli się na starszą i nowszą, przez lata przebudowywaną część. Chcemy to zachować. W starszej piec nie będzie miał kafli, a jedynie gliniany tynk. Drzwi zamiast w futrynie osadzone zostaną bezpośrednio w belkach konstrukcyjnych ścian, tak jak pierwotnie - mówi C. Materek.

Jednym z najtrudniejszych etapów prac okazało się wypełnianie ścian i sufitów mieszaniną sieczki i gliny. - Chcemy odbudować szachulec wykorzystując wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, tradycyjne materiały i technologie. Niestety, nie ma już fachowców, którzy pamiętają tę zapomnianą sztukę, dlatego wszystkiego musieliśmy uczyć się sami. Rozpoczęło się od poszukiwania odpowiedniej gliny. Znaleźliśmy ją w Tuchomiu i Dąbrówce. Jeszcze większy problem mieliśmy ze słomą, którą owija się żerdzie potrzebne do wypełnienia przestrzeni między belkami stropowymi. Żytnią, skoszoną snopowiązałką a nie kombajnem, znaleźliśmy u gospodarza w Brzeźnie Szlacheckim - mówi C. Materek.

Gliną wymieszaną ze słomianą sieczką otynkowane są również wszystkie ściany zewnętrzne. - To bardzo pracochłonne. Ręką narzuca się cienką warstwę aż do uzyskania odpowiedniej grubości. Za każdym razem trzeba poczekać aż dostatecznie wyschnie, bo inaczej wszystko może odpaść od ściany i pracę trzeba rozpoczynać od nowa - mówi C. Materek.

Lepienie samych ścian zewnętrznych zajęło 2 tygodnie. Prawdopodobnie dwa razy tyle zajmie nałożenie glinianych tynków w pomieszczeniach.

W listopadzie powinny ruszyć prace wykończeniowe. Zakończenie budowy planuje się na początku przyszłego roku.

[gallery link="file" ids="14125,14126,14127,14128,14129,14130,14131,14132,14133,14134,14135,14136,14137,14138,14139"]

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do