Reklama

Razem i na akcji, i w zarządzie

26/12/2017 14:40

- Kilka lat temu prezes Janusz Gawdzik zaproponował, abyśmy razem z mężem wstąpili w szeregi Ochotniczej Straży Pożarnej w Chotkowie. Zdecydowaliśmy się, choć jesteśmy ze Struszewa - mówi Gabriela Meyer, członek komisji rewizyjnej w OSP.


10.12. w sali wiejskiej w Chotkowie (gm. Borzytuchom) ochotnicy świętowali 70-lecie swojej OSP. W ich szeregach są nie tylko miejscowi. Kilka lat temu dołączyli do nich mieszkańcy pobliskiego Struszewa. - Nie jesteśmy dużą miejscowością, a co za tym idzie, czasami brakuje ludzi, szczególnie młodzieży, która chciałaby nieść pomoc. Znam Gabrysię i Sebastiana Meyerów. Angażują się w życie swojej społeczności i pomyślałem, że świeża krew przydałaby się i u nas w jednostce. Gdy im zaproponowałem, aby dołączyli, zgodzili się z uśmiechem. Za nimi przyszli inni struszewiacy, zwłaszcza młodsi. Nawet udało się stworzyć Młodzieżową Drużynę Pożarniczą złożoną z chłopców i dziewcząt z obu wsi. Wystartowali w tym roku podczas zawodów pożarniczych. To ważne, abyśmy mieli w kim zaszczepić bakcyla. Ktoś w końcu będzie musiał przejąć po nas schedę, tak jak my przejęliśmy ją po Franciszku Jabłońskim i Marianie Goudzie, założycielach naszej jednostki - mówi Janusz Gawdzik, prezes OSP Chotkowo. - Współpraca dobrze nam się układa. Ja i Gabrysia jesteśmy jedynymi kobietami w jednostce, ale pomagają nam też żony strażaków, tak jak podczas przygotowania dzisiejszej uroczystości - mówi Beata Knopik, sekretarz OSP Chotkowo.


Prezes jednostki podczas jubileuszu podziękował za wieloletnie wsparcie. Wspominali też stare czasy, m.in. oglądając zdjęcia z otwarcia ich nowej remizy w 2012 r. - To była dla nas bardzo ważna chwila. Nie tylko zyskaliśmy nowy budynek, ale też nasz pierwszy wóz strażacki z prawdziwego zdarzenia. Wcześniej mieliśmy przyczepę ze sprzętem, którą trzeba było zaprzęgać w konie bądź podczepiać pod traktor. Jako jedna z ostatnich jednostek w powiecie dostaliśmy samochód. To bardzo ułatwiło nam pracę. Możemy znacznie szybciej przystąpić do działania w razie alarmu. W tym roku od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy otrzymaliśmy też piłę. W razie, gdy w okolicy upadnie drzewo, jesteśmy przygotowani - tłumaczy J. Gawdzik. Jest jednak jeszcze wiele potrzeb. - Chcielibyśmy, aby więcej naszych strażaków przeszło szkolenie podstawowe. Bez niego nie mogą brać udziału w akcji. To już nie czasy mojego dziadka, gdy ktoś krzyczał pożar, a cała wioska zbiegała się, by gasić. Teraz jest szereg procedur, które trzeba przestrzegać - mówi J. Gawdzik.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do