
O kończącym się tegorocznym sezonie archeologicznym i nie tylko rozmawiamy z dr. Andrzejem Szczepanikiem.
Kurier Bytowski: Które z tegorocznych znalezisk na naszym terenie uznaje pan za najciekawsze?
Andrzej Szczepanik: Z punktu widzenia historii bytowskiej urbanistyki to na pewno to, co znaleźliśmy przy okazji powstawania nowego parku przy ul. Nad Borują. Oczywiście ciągle nie wiemy, jaki charakter ma tamtejsze średniowieczne osadnictwo, tzn. czy mamy tam do czynienia z grodziskiem na wzgórzu św. Jerzego, tj. cerkiewnym, czy tylko osadą ulokowaną nad rzeką.
Jeżeli grodzisko, to czy chodzi o to, które dało początek miastu?
Oczywiście warto je włączyć do rozważań o grodzie wspomnianym w dokumencie wystawionym w 1329 r. przy okazji kupna Ziemi Bytowskiej przez krzyżaków. Na pewno nie może być nim grodzisko na Smolarni, czyli tzw. Góra Zamkowa. Bo leży zbyt daleko, by je łączyć w jedną strukturę z późniejszą osadą miejską. Nie wiemy, czy dokument mówi o grodzie pod dzisiejszym zamkiem, czy też ewentualnie na wzgórzu cerkiewnym. W jednym i drugim przypadku brakuje, póki co, dowodów archeologicznych, które przemawiałyby na korzyść którejś z tych lokalizacji.
A co rozstrzygnęłoby tę kwestię?
Pod zamkiem raczej nie mamy szans na znalezienie czegokolwiek, bo teren został bardzo mocno przekształcony przez krzyżaków i w późniejszych czasach. Zwłaszcza jeśli założymy, że to było małe pierścieniowate grodzisko i mogło się w całości mieścić pod zamkiem. Co więcej, przeprowadzono już w latach 60. XX w. badania sondażowe na nasypie od strony ul. Wolności, przy murze południowym. I podczas nich nie znaleziono nic.
Ale podczas tej samej akcji weryfikacji grodzisk w latach 60. nie natrafiono na nic także na wzgórzu św. Jerzego. Tymczasem w tym roku znalazł pan tam ślady średniowiecznego osadnictwa...
To może wynikać z charakteru takich badań. Są wyrywkowe, prawdopodobieństwo trafiania na jakiś obiekt niewielkie. Jeżeli więc nie ma ciągłej warstwy kulturowej, odkopanie czegokolwiek jest trudne. A w parku przy cerkwi rzeczywiście znalazłem ceramikę datowaną na X-XI w. Jednak, by zweryfikować teorię, że było tam grodzisko, trzeba by przeprowadzić badania szerokopłaszczyznowe. Nie takie jak te w tym roku, które były związane z inwestycją, tzn. ich zakres wyznaczały jej potrzeby. Np. gdy kopano, to tylko w miejscach i na głębokość wymaganą do położenia jakiegoś kabla, czy wytyczenia chodnika. Można więc powiedzieć, że mieliśmy szczęście. Z drugiej strony przy takich dużych założeniach osadniczych, tzn. zakładając, że osadnictwo rozciągało się nie tylko na wzgórzu cerkiewnym, ale i na terenie parku, możemy sobie założyć funkcjonowanie grodu na wzgórzu, a w parku osady otwartej. Sensowne byłoby jeszcze wykonanie badań nieinwazyjnych, np. jakiejś geofizyki. To w najgorszym razie pomogłoby zlokalizować groby z funkcjonującego tam od XVIII-XIX w. cmentarza. Ale nie można wykluczyć, że pozwoli zlokalizować starsze założenia osadnicze.
Na pewno, na podstawie tego, co znaleźliśmy w tym roku, można wysnuć hipotezę, że gdzieś na tym terenie funkcjonowało średniowieczne osadnictwo obok miasta skupionego przy rynku. Zwłaszcza że potwierdzałyby to doniesienia przedwojenne o znaleziskach z tego okresu. Być może więc coś jest na rzeczy, że wzgórze cerkiewne to wspomniane w dawnym dokumencie grodzisko.
Poza ceramiką znalazł pan tam jeszcze groby.
Wszystkie elementy starych nagrobków, które trafiły na lapidarium, zostały wykopane w parku. Poza tym kilka całych płyt powędrowało do Muzeum Zachodniokaszubskiego na wystawę. Znaleźliśmy też antaby, czyli uchwyty do trzymania trumien oraz pojedyncze okucia. Teraz czekamy na wyniki specjalistycznych opracowań, które pozwolą nam np. określić, z jakiego czasu pochodzą. Niektóre z grobów, na jakie natrafiliśmy, mogą pochodzić nawet ze średniowiecza. Chodzi o te znalezione na wzgórzu św. Jerzego. Je też uchwycono tylko częściowo, bo w płytkim i wąskim wykopie pod kabel. Kości w tych grobach są już mocno zniszczone, stąd moje przypuszczenia co do ich wieku.
Wzmianki w dokumentach o kaplicy cmentarnej na miejscu dzisiejszej cerkwi już w XV w. tłumaczyłyby, skąd się te pochówki wzięły...
Tak. To świadczy o długiej tradycji użytkowania tego miejsca jako cmentarza, jeszcze nim w końcu XVIII w. urządzono tam ten komunalny, zarówno dla ewangelików, jak i katolików. Te najnowsze nagrobki w parku znajdują się bardzo płytko, w zasadzie pod darnią.
A czy w innych częściach miasta coś ciekawego się trafiło?
Przy okazji niewielkich prac przy nowej kamienicy, która stanęła przy rynku, dokładnie od strony wieży dawnego kościoła, płytko w wykopie, poza całą masą różnych kości, udało się udokumentować jeden nienaruszony pochówek chrześcijański. Nie licząc nóg, które zostały odcięte jakimś starszym wykopem. To osoba nieustalonej jeszcze płci. Teraz te kości pojadą do antropologa do analizy. Jako że niestety nie mamy planów dawnego cmentarza, z badań archeologicznych przeprowadzonych kilkanaście lat temu, możemy stwierdzić, że natrafiliśmy na grób wysunięty najdalej na południe, tj. stronę ul. Jana Pawła II. Swego czasu ten cmentarz razem z kościołem, który stał w jego środku, był pod względem obszaru największym obiektem miasta, oczywiście nie licząc zamku.
Poza tym ciekawostką były piwnice odkopane podczas robót budowlanych pod ul. Szeroką. Te relikty przedwojennego miasta okazały się bardzo płytko zalegać pod powierzchnią i w stosunkowo dobrym stanie. Tam nie natrafiliśmy na spektakularne zabytki, bo jak się wydaje, piwnice przed zasypaniem zostały wyczyszczone. Materiał, który tam znaleźliśmy, jest typowy. Porcelana dobrej jakości z Bawarii, jakieś butelki i jedno zdjęcie na porcelanie. Poza tym niestety nic specjalnego. Ciekawsza jest sama architektura. Możemy się spodziewać, że pod ul. Wojska Polskiego takich rzeczy jest znacznie więcej, pewnie różnie zachowane. Kto wie, może nawet niektóre niezasypane.
A poza miastem?
Najciekawsza jest weryfikacja stanowiska między Osiekami a Borzytuchomiem. Tam w trakcie wspomnianej wcześniej akcji w latach 60., którą też prowadzono na grodziskach w Bytowie, nic nie znaleziono. W tym roku jednak natrafiliśmy na materiał datowany na X-XI w. Udało się uchwycić wewnętrzne licowanie brukiem kamiennym wału grodziska. Czytelna jest też drewniana konstrukcja, na której opierało się jądro tego wału. Znaleziony materiał, choć nie jest go wiele, potwierdza, że we wczesnym średniowieczu funkcjonowało tam grodzisko. Jednak cały czas nie wiemy, jaki był jego charakter. Na majdanie nie natrafiliśmy na żadne pozostałości po zabudowie ani na żadną dobrze widoczną warstwę kulturową świadczącą o normalnym zamieszkiwaniu tam. To może sugerować, że obiekt wykorzystywano dla celów symboliczno-administracyjno-kultowych. Możliwe, że późniejsze legendy o okolicy, tj. samej górze i pobliskim jeziorku są z tym związane. Być może więc funkcjonowało tam jakieś miejsce kultu przedchrześcijańskiego. Z kolei pobliskie grodzisko w Jutrzence mogło być zamieszkiwane. Oba mogły stanowić kompleks dwóch grodzisk, który jest bardzo charakterystyczny dla Pomorza. Ale to oczywiście tylko hipoteza. Stan przebadania stanowiska w Osiekach jest bardzo wycinkowy. Niewykluczone, że kiedy zostanie lepiej przebadane, okaże się, że stały tam normalne chałupy. Tym bardziej że Jutrzenka też nie została gruntownie przebadana. Osieki to idealne miejsce do kontynuowania wykopalisk. Stanowisko znajduje się w rezerwacie, na ścieżce edukacyjnej. Można by więc połączyć elementy przyrodnicze z historycznymi.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!