
Od października 8 sołtysów w gminie Borzytuchom będzie otrzymywało dietę w wysokości 500 zł miesięcznie. To jedyny przychód, na który mogą liczyć z tytułu sołtysich obowiązków. Wciąż będą roznosić nakazy płatnicze, jednak nie otrzymają już prowizji z zebranych podatków. Nie wszyscy są z tego zadowoleni.
Na sesji Rady Gminy Borzytuchom 17.09. zmieniono uchwałę o zasadach wypłacania diet dla sołtysów. - Inicjatywa podwyżki diet dla sołtysów pojawiła się już bardzo dawno temu. Komisja finansowa rozpatrywała uchwałę w oparciu o sąsiednie gminy. Ostatecznie doszliśmy do konsensusu, że podwyższamy dietę wszystkim sołtysom o 100 zł miesięcznie - mówił na sesji Witold Cyba, wójt Borzytuchomia. Uchwała została przyjęta bez dyskusji, jednogłośnie 10 głosami za.
Radość sołtysów z podwyżki zakłóca fakt, że nie ubędzie im obowiązków, za które do tej pory otrzymywali wynagrodzenie. - Nadal będą roznosili nakazy płatnicze podatków od nieruchomości i rolnego, ale teraz nie otrzymają za to prowizji. Wynosiła 10% od zebranej kwoty. W przypadku małych sołectw dawało to ok. 1 tys. zł rocznie. Zmiana wysokości diety na pewno to zrekompensuje i większość sołtysów zyska, tym bardziej że mieszkańcy coraz częściej wybierają możliwość uregulowania należności przelewem. Jest to dla nich wygodniejsze. Nieco stracić mogą jedynie sołtysi w największych sołectwach. Rozważaliśmy zróżnicowanie diet w zależności od liczby mieszkańców, ale ostatecznie uznano, że przyjmiemy jedną stawkę dla wszystkich - mówi W. Cyba.
Sołtysi nie są zadowoleni. - Ta podwyżka tak naprawdę będzie obniżką, bo jednocześnie zabrali nam inkasa. Rozumiem, że przyznając wyższą dietę, uznano, że płacą nam za wykonywaną pracę, w tym roznoszenie nakazów. Wiem jednak, że są gminy, gdzie za tę usługę sołtysi otrzymują dodatkowe wynagrodzenie, bo nie do końca leży to w zakresie ich obowiązków. Dieta radnego jest dużo wyższa, a jedynym ich obowiązkiem jest udział w sesji lub w komisji. Myślę, że obowiązki sołtysa są szersze. Co chwilę odbieram telefony z prośbą o jakąś informację. Mieszkańcy, aby się na coś poskarżyć lub zgłosić jakiś problem, nie idą do radnego, tylko do sołtysa. To my rozwieszamy informacje w gablotach. Ostatecznie jest tak, że sołtys ma mało do powiedzenia, ale każdego musi wysłuchać i dla każdego mieć czas. Wiem, że koleżanki sołtyski buntują się w związku z tym inkasem, bo stracą wszyscy. W małych miejscowościach ludzie mają dalej do urzędu i płacą podatki u sołtysa. W Borzytuchomiu znacznie popularniejsze są przelewy. Poza tym jak już idą zapłacić, to wolą w kasie urzędu niż u sołtysa, bo mają tam bliżej i mogą to zrobić przy okazji zakupów. A pracy z nakazami płatniczymi mam bardzo dużo. Podczas gdy inni sołtysi otrzymują karton, ja dostaję trzy kartony nakazów do rozniesienia. Najpierw wszystko muszę ułożyć alfabetycznie i ulicami, a później to roznieść. Z tym że do niektórych domostw udaję się nawet trzy razy, bo nikogo nie zastaję, a nakaz mogę zostawić za potwierdzeniem odbioru. Uważam, że sołtys powinien pracować społecznie bez żadnego wynagrodzenia, bo jest wybierany przez mieszkańców. Jeżeli jednak gmina zleca mu część swoich zadań, to powinna za to płacić. Jeśli mam coś dostarczyć, to powinno się zapłacić za tę usługę. Jeśli mam gdzieś pojechać, to powinnam dostać dietę i koszty dojazdu. Takie rozwiązanie byłoby uczciwsze. Tym bardziej że słyszę ze strony radnych, że sołtysi nic nie robią, a dostają pieniądze - mówi Iwona Czapiewska, sołtys Borzytuchomia.
- Jestem zbulwersowana tym, że chce się nam odebrać prowizję. Nie wiem, czy to jest zgodne z prawem, abyśmy musieli roznosić nakazy, nic za to nie otrzymując. Jeżeli potwierdzi się, że od nowego roku nie otrzymamy za to prowizji, uważam, że będzie to krzywdzące dla sołtysów. Nie wiem, czy wtedy będę roznosiła nakazy, bo z tym wiąże się sporo pracy. Niedarzyno nie jest dużym sołectwem, ale mam ok. 120 nakazów do wręczenia. Trzeba wtedy udać się pod kilkadziesiąt adresów. Zbieranie podatków sprawia, że kilka dni w roku człowiek jest uwiązany. Gdy zbliża się ostateczny termin zapłaty należności, staram się siedzieć w domu, aby każdy bez odsetek mógł wszystko uregulować i nie zastał zamkniętych drzwi. Myślę, że nie będzie to też korzystne dla gminy. Lepiej, gdy do Urzędu Gminy przyjdzie jeden sołtys i rozliczy się za wszystkich mieszkańców niż każdy z osobna. W urzędzie przybędzie petentów, nie mówiąc o tym, że ludzie zapominają o podatkach i niejednokrotnie dziękują, że sołtys im o tym przypomni - mówi Grażyna Kośmieja, sołtys Niedarzyna.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!