Reklama

Plan dusi Rekowo

12/03/2016 10:56

Wyjątkowo malownicze, położone wśród lasów i jezior Rekowo, nie może się rozwijać właśnie z powodu walorów przyrodniczych okolicy. Mieszkańcy zbierają podpisy, chcąc przekonać władze do zmiany planu miejscowego, co umożliwi wyznaczenie nowych terenów pod zabudowę.
- Aby wybudować dom w Rekowie, trzeba mieć działkę 1,05 ha. Nie ma szans na wydzielenie nowych, mniejszych. Dlatego nie ma u nas chętnych na budowę. Chcemy zbierać podpisy pod wnioskiem o zmianę planu miejscowego dla Rekowa. Wieś cały czas zamyka się liczbą 300 mieszkańców i nie ma możliwości rozwoju. Wszystko przez plan miejscowy - mówił na sesji Rady Miejskiej w Bytowie 24.02. radny i sołtys Rekowa, Zbigniew Choma. - Właściwie to pierwszy taki wniosek formalny. Kiedyś rozmawialiśmy o tym przy okazji prac nad studium. Ówczesny radny Jarosław Gawin wnosił, aby zwiększyć w Rekowie intensywność zabudowy. To zostało wykonane. Przyjęcie nowego planu nie gwarantuje realizacji wszystkich postulatów, które mogą wynikać z przemyśleń właścicieli gruntów, bo to obszar o wyjątkowych walorach krajobrazowych i przyrodniczych objętych ochroną. Będziemy jednak przyglądać się temu tematowi, by w przyszłości przystąpić do zmiany planu. Nie mogę powiedzieć, kiedy to się stanie, bo wiąże się to z pewnymi wydatkami - mówił na sesji burmistrz Ryszard Sylka.
Akcja zbierania podpisów jednak już ruszyła. - W tej chwili mamy ich 30, ale myślę, że w ciągu tygodnia zbierzemy 300 - zapowiada Z. Choma, twierdząc, że nie będzie miał problemu z poparciem wniosku przez większość Rekowian. Przekonanie, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego przyjęty w 2002 r. wpływa na zahamowanie rozwoju miejscowości jest we wsi powszechne. - Dokument miał sprawić, że mieszkańcy będą żyć w dostatku z turystyki. Do dziś żadne z założeń planu się nie spełniło. Nie powstały hotele, nie rozbudowały się gospodarstwa agroturystyczne. Plan wyznaczył w Rekowie tereny wokół jeziora Wiejskiego pod 3, 4 duże pensjonaty, które przyjmą nawet po 200 osób. To miały być bazy turystyczne obsługujące te mniejsze gospodarstwa. Nawet pojawił się inwestor z Chojnic, który wykupił grunty, bo chciał coś postawić. Ale plany spaliły na panewce, bo nie ma zainteresowania, aby budować tak duże pensjonaty. To efekt tego, że nie można tu ludziom za wiele zaoferować oprócz ścieżek przyrodniczych. To najlepszy dowód, że przyjęty plan nie funkcjonuje - przekonuje Z. Choma. - Należy umożliwić rozbudowę miejscowości i wyznaczyć tereny pod domy dla przeciętnego Kowalskiego. Dziś, chcąc postawić nawet mały dom, trzeba kupić ponad 1 ha ziemi. Niewielu stać na taki wydatek. Zainteresowanie jest za to działkami 10- i 15-arowymi. Z powodu założeń planu wydzielenie takich parceli jest niemożliwe - dodaje Z. Choma.
Jego zdaniem trzeba to zmienić, aby nie dopuścić do kurczenia się wsi. - Brak rozwoju będzie miał swoje konsekwencje. Do gminnej kasy wpłynie mniej podatków, zmniejszy się fundusz sołecki, w końcu doprowadzi to do zamknięcia szkoły, bo nie będzie młodych rodzin z dziećmi, które mogłyby się tu osiedlać - mówi Z. Choma. Jedną z barier w wyznaczeniu miejsc pod zabudowę są tereny cenne przyrodniczo otaczające miejscowość. - Nie chcemy wpływać na zmianę granic ochrony okolicznych jezior czy torfowisk. Oczekujemy jednak, że we wsi powstaną działki budowlane, na których będą mogły powstawać nowe domy. Od czasu wejścia w życie planu wybudowane tu domy można policzyć na palcach jednej ręki. Wieś stoi w miejscu. To źle wróży na przyszłość - mówi Z. Choma. Ograniczeniem jest też zaplanowana jeszcze w latach 70. ub.w. obwodnica drogi wojewódzkiej. - Tereny przeznaczone pod nią znakomicie nadają się pod działki. Jednak wnioski mieszkańców są odrzucane, bo w tym miejscu ma powstać droga. Z drugiej strony nie mogą nam wybudować kawałka chodnika. Myślę, że ta obwodnica nigdy nie powstanie, blokuje jedynie rozwój wsi. Nie ma sensu zaklepywanie terenu pod inwestycję, która nie zostanie zrealizowana ani w naszym, ani w życiu naszych dzieci - mówi Z. Choma.
W przyszłym tygodniu na ręce burmistrza Bytowa ma trafić wniosek z podpisami mieszkańców. - Na razie nie chcemy stawiać ultimatum. Domagamy się jednak, aby burmistrz przyjechał do nas ze swoimi pracownikami i rozpoczął dyskusję o zmianie planu miejscowego dla Rekowa i okolic - mówi Z. Choma.
- To nieprawda, że w Rekowie nie ma mniejszych działek pod zabudowę. Brakuje jednak chętnych do ich kupna. Zainteresowanie jest tylko działkami letniskowymi wokół jeziora. Plan wprowadza tam ograniczenie, aby nie dopuścić do grodzenia niewielkich parceli i zeszpecenia krajobrazu. Wbrew oczekiwaniom mieszkańców sprzedaż takich działek nie wpłynie na rozwój miejscowości, nie licząc jednorazowego przychodu dla właściciela ze sprzedaży nieruchomości - twierdzi Krystyna Krzemianowska, kierownik wydziału gospodarki przestrzennej w Urzędzie Miejskim w Bytowie. Urzędniczka przyznaje, że przy jeziorze w Rekowie wyznaczono trzy parcele o funkcji usługowej, jednak plan nie narzuca tam budowy dużych pensjonatów. - Mogą to być mniejsze obiekty, ale z funkcją usługowo-rekreacyjną - tłumaczy K. Krzemianowska. Twierdzi, że zmiana planu nie jest lekarstwem na rozwój Rekowa, przyznaje jednak, że rozmowa z mieszkańcami jest potrzebna, by wyjaśnić niedomówienia.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do