
Nie mają karetki ani specjalistycznego sprzętu, ale pomagają. To harcerskie pogotowie ratunkowe.
Weronika Nowak i Tomasz Splettstoehser na ratowników szkolili się w czerwcu w Osówku koło Czerska. Oboje uprawnienia zdobyli z myślą o ŚDM. - Weszliśmy w struktury Harcerskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Każde z nas utworzyło osobny 4-osobowy patrol. Poza nami część osób z naszej 4. Bytowskiej Drużyny Harcerskiej „Źródło” weszła w skład podobnych, ale z ratownikami z innych miast - mówi Weronika. Do Krakowa 13 bytowiaków wyjechało 24.07. Zakwaterowano ich w campusie Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie przeszli dodatkowe szkolenia. - Kurs udzielania pierwszej pomocy musieli odbyć wszyscy, którzy nie mieli uprawnień ratowników. Wreszcie po 24 godzinach od przybycia mogliśmy wyruszać na pierwsze patrole - mówi Tomasz. Przed wyjściem dowiadywali się, gdzie dokładnie mają się stawić, odbierali też apteczki, słowniczki z podstawowymi zwrotami w różnych językach i radia, przez które mogli wzywać pomoc i kontaktować się z innymi służbami. Najprędzej użyła ich grupa Weroniki, którą oprócz niej tworzyły bytowianki Faustyna Sobisz i Amelia Winiarska oraz młody gdynianin. - Wezwano nas na dworzec główny, gdzie miała się znajdować potrzebująca pomocy kobieta. Gdy tam dotarliśmy okazało się, że jej znajomi wnieśli ją do pociągu. Wsiadłam więc i próbowałam ustalić, co się stało. Ok. 20-letnia dziewczyna dosłownie lała się przez ręce, nie mogła utrzymać równowagi, choć cały czas była świadoma, odpowiadała na pytania. Zauważyłam, że pociąg ruszył, więc przez radio zaalarmowałam, żeby go zatrzymano, bo ona ewidentnie potrzebowała pomocy lekarskiej. Pociąg stanął, a z wnętrza wynieśli ją już ratownicy, którzy od razu zabrali dziewczynę do karetki. My wtedy już tylko torowaliśmy im drogę w tłumie - opowiada o akcji, która wciąż budzi u młodych ludzi emocje, ratowniczka Weronika.
Służba grupy Tomasza, którą tworzyli bytowiacy Robert Mądry, Łukasz Pawelec i Nikodem Ziembowski, przebiegła spokojniej. - Raz musieliśmy skorzystać z apteczki, podając starszej pani chorującej na cukrzycę, lek - mówi N. Ziembowski. - Poza tym nasze działania ograniczały się do przyklejania przysłowiowego plastra. A przyjemnie było np. jednego dnia, gdy wysłano nas pod okno papieskie, z kolei innego podczas spotkania z wolontariuszami ręce uścisnął nam prezydent Polski - mówią chłopcy.
Po zakończeniu ŚDM 1.08. bytowscy harcerze pojechali na swój pierwszy wspólny biwak w góry. - Dojechali do nas jeszcze znajomi z Bytowa, więc na szlaki Beskidu Wyspowego wychodziliśmy 25-osobową grupą - mówi Weronika. Odpoczywając mieli czas na refleksje i omówienie najbliższych swoich działań. - Tak zrodziła się myśl, żeby pójść w kierunku służby ratowniczej. Po prostu połknęliśmy bakcyla - mówią zgodnie Tomasz i jego koleżanka, którzy już zapisali się do HOPR-u. Teraz myślą o utworzeniu dwóch samodzielnych patroli, by pomagać m.in. podczas dużych imprez na naszym terenie. - Planujemy też pojechać jako ratownicy na kolejne dni młodzieży do Panamy, gdzie oficjalnie zaprosił polskich harcerzy tamtejszy prezydent - dodają młodzi. - Trudno o większego kopa do działania niż spontaniczne podziękowania od przypadkowych ludzi, którzy natykali się na nas w Krakowie - mówi Weronika.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!