
- Teraz najbardziej potrzeba nam materiałów budowlanych - mówi 78-letni Alfons Strojk z Nakli. Nawałnica zerwała dach z jego domu. Dziś spod niebieskich plandek wystaje tylko cześć starego komina.
- Siedzimy w komórce. Żona śpi w przybudówce, gdzie najmniej cieknie woda. Nie wiedziałem, że na stare lata będę mieszkał pod plandeką - tłumaczy A. Strojk, mimo trudów, z uśmiechem na twarzy. - Domu nie mamy, ale żyjemy. A mało brakowało. Siedziałem w pokoju, gdy wiatr zwalił nasz komin. Drewniany strop zatrząsł się tuż nad moją głową, ale wytrzymał ciężar cegieł. Posypał się tylko tynk z sufitu. Gdy dach leżał na podwórku sąsiada, przyszła straszna ulewa. Musieliśmy się schować do piwnicy, bo nie dało rady przebywać w mieszkaniu, które natychmiast całe zalało. Teraz wszystko jest mokre i odpada - wspomina przerażające chwile.
Jego podwórko zapełnione jest stertami starych krokwi, cegieł i poskręcanej blachy. Mimo podeszłego wieku emerytowany gospodarz wybija gwiździe z desek, które jeszcze niedawno stanowiły dach. - Część z nich jest jeszcze dobra. Można będzie je wykorzystać. Chociażby do szalunków. Trzeba coś robić, aby zimą było gdzie mieszkać - wyjaśnia A. Strojk. Pomoc również do nich dotarła. - Dostaliśmy plandeki do przykrycia. Z Kościerzyny przywieźli nam tonę cementu. Przyszło też kilku młodych ludzi, którzy pomagali nam sprzątać i zbierać resztki dachu - mówi zadowolony starszy mężczyzna.
Niebawem ma ruszyć odbudowa domu, w którym mieszka wspólnie z żoną - Było trudno, ale zięciowi udało się znaleźć ekipę, która podjęła się odbudowy domu. Mieli zacząć we wrześniu, ale zapowiedzieli, że mogą przyjść wcześniej. Cieszymy się, bo codziennie pada i plandeka już przecieka - dodaje A. Strojk.
Stare ściany wzmocnione zostaną betonowym wieńcem. Zaplanowano też nowy strop. - Może jak by stary strop był z betonu, a nie z drewna, wiatr nie dźwignąłby dachu - zastanawia się A. Strojk.
Martwi się jednak zwłoką z rozpoczęciem odbudowy. - Dom był ubezpieczony. Cały czas czekamy na przedstawiciela ubezpieczalni, który ma oszacować szkody. Dzwonimy, a on przekłada z dnia na dzień swój przyjazd. Miał być już w ubiegłym tygodniu. Nie można nic zacząć przed oględzinami - mówi rozgoryczony A. Strojk.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!