Reklama

Nowe ceny za śmieci w gminie Bytów

20/11/2020 17:20

7,50 zł za każdy kubik zużytej wcześniej wody. Tyle od przyszłego roku za śmieci zapłacą mieszkańcy gminy Bytów. Na 60 gr upustu mogą liczyć kompostujący bioodpady. Źle segregujący lub nierobiący tego wcale zapłacą najwięcej, bo nawet do 30 zł za 1 m3.

Rada Miejska zmieniła opłaty za zagospodarowanie odpadami. Zapis, który może mieć największy wpływ na budżet każdego gospodarstwa domowego w Bytowie, dotyczy nowej stawki opłaty miesięcznej za śmieci. Ta nadal będzie uzależniona od zużycia wody. Dziś za każdy 1 m3 bytowiacy płacą 6,70 zł. 1.01. stawka wzrośnie o 12%, tj. do 7,50 zł. W uzasadnieniu do uchwały burmistrz przekonywał, że powodem podwyżek jest spodziewany w przyszłym roku wzrost kosztów gminnego systemu gospodarowania odpadami. Według szacunków w 2021 r. na odbiór, transport i przyjęcie śmieci na składowisko trzeba będzie wydać 6,7 mln zł. Z tego nieco ponad 1 mln zł pokryją wpływy od przedsiębiorców. Resztę, 5,7 mln zł, muszą wyłożyć mieszkańcy. Wyliczono, że aby koszty zbilansowały się z wpływami, stawkę trzeba podnieść o 12%. Argumentacja nie trafiła do gminnej opozycji, która zagłosowała przeciw uchwale.

- Radnym na sesji przedstawiono prezentację, z której wynika, że główną przyczyną podwyżki jest wzrost opłat za składowanie odpadów w Sierznie. Zabrakło informacji, skąd nagle w ciągu niespełna roku opłata za przyjęcie śmieci zmieszanych wzrosła o blisko 100 zł za t. Jeszcze w ub.r. za jedną t śmieci, które wjeżdżały na składowisko, płaciliśmy 339 zł. Od lipca stawka wynosi już 437 zł. Uważam, że spółka komunalna, której gmina Bytów jest największym udziałowcem, nie powinna być nastawiona na zysk. Tym bardziej że z tego co mówił prezes ZZO Sierzno, inwestycje w 85% realizowane są ze środków Unii Europejskiej. Na sesji powinna pojawić się informacja, dlaczego spółka tak drastycznie podniosła stawki. Na sesji zabrakło prezesa, który mógłby odpowiedzieć na te wszystkie pytania i przedstawić rzetelną kalkulację - mówi radny miejski Leszek Szymczak z PiS, dodając: - Myślę, że spółka powinna dla gmin, które mają w niej swoje udziały, stosować upusty.

Władze miasta przekonują, że podwyżki są konieczne, by system się zbilansował. - Wyliczając opłaty dla mieszkańców na 2020 r., do kalkulacji braliśmy stawkę za śmieci zmieszane obowiązującą w 2019 r., czyli 339 zł/t. Od stycznia 2020 r. ZZO Sierzno podniosło ceny do 378 zł/t, a w lipcu do 437 zł/t. W tym roku zebraliśmy 4320 t śmieci zmieszanych, z czego wychodzi, że musieliśmy dołożyć 331 tys. zł - wylicza Mateusz Oszmaniec, wiceburmistrz Bytowa. Jednak całkowity deficyt gminnego systemu gospodarki odpadami jest jeszcze wyższy i sięga 900 tys. zł. - Tylko zaległości w tegorocznych opłatach od mieszkańców sięgają blisko 300 tys. zł. Kolejne 172 tys. zł to zobowiązania z lat poprzednich, które są ściągane w ramach postępowań administracyjnych i sądowych. Jeżeli uda się ściągnąć wszystkie zaległe zobowiązania, i tak będzie nam brakowało jeszcze 434 tys. zł - mówi M. Oszmaniec.

Jednocześnie włodarz przekonuje, że nawet po podwyżce gmina Bytów nie jest wcale najdroższa w rankingu opłat za śmieci. - Dwuosobowa rodzina przy średnim zużyciu wody za śmieci musi zapłacić ok. 35 zł. To najmniej w powiecie - mówi M. Oszmaniec. Przekonuje, że dla ponad 6,5 tys. mieszkańców gminy, którzy kompostują swoje bioodpady, podwyżka będzie znikoma. - Dla nich sięgnie 20 gr. To ok 4%, czyli mniej więcej tyle co inflacja. W efekcie zastosowania upustu do budżetu wpłynie mniej o ok. 120 tys. zł. Oczywiście o ile w styczniu podobna liczba mieszkańców co w tym roku zadeklaruje, że chce część swoich odpadów kompostować we własnym zakresie - mówi M. Oszmaniec.

Wiceburmistrz broni też polityki władz spółki, której właścicielami są w większości gminy Ziemi Bytowskiej. - Już wcześniej pojawiły się zarzuty, że ZZO Sierzno liczy za dużo za przyjęcie odpadów. Porównaliśmy te stawki z innymi podobnymi obiektami. Okazało się, że nasza spółka jest jedną z najtańszych. Do tego stosuje ok. 10% zniżki dla gmin udziałowców. Nie może stosować nadzwyczajnych upustów, bo jej działalność musi się bilansować. A ewentualne straty musiałyby być i tak pokryte przez udziałowców, w tym przez gminę Bytów, która ma największy udział. W tej chwili spółka sama na siebie zarabia, a z wypracowanych zysków finansuje m.in. wkład własny do wielomilionowych inwestycji. Nikt nie musi do niej dokładać, pomimo że wciąż rosną koszty prowadzenia takiej działalności - mówi M. Oszmaniec.

Tymczasem bytowską spółkę prowadzącą składowisko śmieci zbadał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Byliśmy w gronie ok. 200 podobnych do naszej regionalnych instalacji przetwarzania odpadów, gdzie sprawdzano, czy nie zawyżamy cen za przyjęcie odpadów na składowisko. Powstał raport, z którego jasno wynika, co składa się na koszt prowadzenia takiej instalacji - mówi Jerzy Szpakowski, prezes Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Sierznie. W zestawieniu podano, że nawet do 80% kosztów zakładu pochłania składowanie tzw. balastu i zagospodarowanie tzw. frakcji palnej, czyli odpadów, które po oddzieleniu od reszty śmieci muszą trafić do specjalistycznych spalarni lub cementowni. Wysokie koszty ich zagospodarowania generują administracyjne opłaty i wciąż szybujące ceny na rynku odpadów. - Jeszcze w 2015 r. opłaty odprowadzane do urzędu marszałkowskiego za śmieci trafiające na czaszę składowiska wynosiły 35 zł/t. Teraz za każdą tonę składowanych odpadów trzeba zapłacić 250 zł. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o tzw. frakcje palną. Chiny, do których ona trafiała, zamknęły swój rynek, a możliwości przerobu spalarni i cementowni działających w naszym kraju to tylko ok. 2 mln t. Tymczasem roczna podaż sięga ok. 5 mln t. Efekt jest taki, że stawki za odbiór odpadów przeznaczonych do spalenia rosną. Problem pogłębiła polityka państwa, która zakazuje magazynowania tych odpadów, co trochę rozładowałoby niekorzystną koniunkturę. W efekcie dziś za każdą odebraną tonę trzeba zapłacić nawet 1 tys. zł, więc dziś takie obiekty jak nasz powszechnie przynoszą straty - mówi J. Szpakowski.

Jak się okazuje, zakład w Sierznie jest dziś zadłużony na ok. 3 mln zł. - Na szczęście nie są to straty wynikające z bieżącej działalności, ale z kredytów, które musieliśmy zaciągnąć na rozbudowę i modernizację obiektu - mówi J. Szpakowski. Prezes przekonuje, że ceny opłat za śmieci nadal będą rosnąć, jeżeli nie zmieni się polityka państwa. - W Polsce opłata recyklingowa nakładana od każdego 1 kg opakowań wprowadzonych do obrotu przez producentów jest najniższa w Europie. Z tych pieniędzy można by dofinansować zagospodarowanie i przerób odpadów. Tak to działa na całym świecie. Zmieniłoby to podejście firm do sposobu pakowania swoich produktów - uważa J. Szpakowski.

Wiele do życzenia pozostawia też efektywność segregacji. - Mamy nową linię i zrobiliśmy sobie testy selektywnej zbiórki, która trafia do naszego zakładu. Z całej zebranej masy tylko 35% nadaje się do recyklingu i przeróbki. Pozostałe 65% w większości kończy jako balast na czaszy składowiska albo jako frakcja przeznaczona do spalenia. A na to, co uda się odzyskać, coraz trudniej znaleźć klienta, bo po wejściu nowych przepisów pozamykało się wiele firm recyklingowych - mówi J. Szpakowski.

Nie bez wpływu na rosnące koszty prowadzenia składowiska są też mnożące się przepisy i wymogi dla tego typu obiektów. - Niedawno 280 tys. zł włożyliśmy w modernizację monitoringu. Ostatnio musieliśmy też wpłacić 300 tys. zł kaucji na konto marszałka jako zabezpieczenie roszczeń w zamian za wydanie pozwolenia zintegrowanego, które pozwala na prowadzenie działalności. Ostatnio pojawiły się kolejne rozporządzenia dotyczące warunków przeciwpożarowych. Chcąc dalej funkcjonować, w kolejnych dwóch latach musimy wydać na dostosowanie ok. 2,5 mln zł - mówi o rosnących kosztach prezes spółki. - Rada Nadzorcza i Walne Zgromadzenie Wspólników to organy, które na bieżąco kontrolują, jak wydawane są pieniądze. Rosnące opłaty dla mieszkańców nie generują dodatkowych zysków dla spółki, a jedynie pozwalają pokryć wciąż rosnące koszty składowiska - tłumaczy J. Szpakowski.

Podwyżki w Sierznie odbiją się nie tylko na opłatach za śmieci w gminie Bytów. Np. w Kołczygłowach więcej płaci się już w tym miesiącu (czytaj tekst obok). Drożej będzie też w gm. Parchowo. - Na razie nie wiemy dokładnie o ile. Najpierw czeka nas dyskusja w gronie radnych i przetarg na wyłonienie firmy obsługującej zbieranie śmieci od nowego roku. W każdym razie ZZO Sierzno już przysłało nam wyliczenia, z których wynika, że będziemy płacić więcej - mówi parchowski wójt Andrzej Dołębski.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do