
- W kontaktach z nimi musimy być bardzo uważni. Często wszystko odbierają dosłownie. Skierowanie się do nich słowami „Chodź rzucić okiem” może skutkować nadmiernym stresem, bo mogą pomyśleć, że nakłaniamy ich do wyjęcia oka i rzucania nim - mówiła Katarzyna Pabich na specjalnej konferencji poświęconej autyzmowi. Osób, które cierpią na jakąś formę autyzmu, może być w naszym powiecie nawet 800.
Kwiecień w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Bytowie upłynął pod znakiem autyzmu. Przez cały miesiąc budynek podświetlano na niebiesko, a nauczyciele nosili ubrania w tym kolorze. Zaś 28.04. placówka przy współpracy ze Stowarzyszeniem Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Pomóż mi” zaprosiła do siebie na konferencję oraz bezpłatne konsultacje, skierowane zarówno do nauczycieli, terapeutów, jak i rodziców. - Chcemy dzielić się wiedzą, doświadczeniem, a także przyczyniać się do ich popularyzacji - mówiła podczas przywitania gości Anna Krakowiak, nauczycielka SOSW, współorganizatorka konferencji. - Cieszę się, że znów możemy się spotkać po dwóch latach przerwy. Z auli przenieśliśmy się do pokoju nauczycielskiego, aby było bardziej kameralnie - mówił na początku konferencji Kazimierz Kerlin, dyrektor SOSW. Cała sala została zajęta. Trzeba było jeszcze donosić krzesełka.
Pierwszą prelegentką była Katarzyna Pabich z Łodzi, psycholog, oligofrenopedagog, terapeuta metody Growth Trough Play System (System Rozwoju Poprzez Zabawę) i Theraply VR. Swoje wystąpienie poświęciła znaczeniu relacji w procesie terapeutycznym dziecka z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. - Po jego rozpoznaniu rodzice często zadają pytanie, czy ich dziecko będzie czytać, liczyć, chodzić do szkoły. A nam na początku naprawdę trudno odpowiedzieć, bo nie wiemy, z czym mamy do czynienia przed rozpoczęciem terapii. Podczas pierwszego kontaktu z dzieckiem najczęściej je obserwuję. Zwracam uwagę, czy potrafi samo się bawić, czy zwraca uwagę na to, co znajduje się wokół niego, a przede wszystkim, czy nas zauważa. Autyzm to zaburzenia relacji, dlatego tak ważne jest ich budowanie. Jeśli przyjrzymy się uważnie, to wszystkie kryteria diagnostyczne spektrum autyzmu odnoszą się właśnie do relacji społeczno-komunikacyjnych - mówiła K. Pabich. Terapeutka sporą część wystąpienia poświęciła Growth Through Play System. - To metoda terapii rozwojowych oparta na relacji. To, na co od początku zwracamy uwagę podczas pracy z dzieckiem ze spektrum autyzmu, to czy nawiązuje z nami w kontakt wzrokowy, czy chętnie wchodzi do gabinetu, czy opowie, co robi w domu lub szkole. Trzeba też ustalić, na jakim poziomie funkcjonuje społecznie. Prowadzę terapię z 7-letnim Michałkiem. Chłopiec buduje piękne zdania. Ma ogromną wiedzę na temat pociągów i geografii, ale niezwykłą trudność w relacjach i utrzymaniu granic fizycznych. Ładuje się na drugą osobę, wpycha. Każde dziecko przechodzi przez różne fazy, jak raczkowanie, chodzenie itp. Niekiedy musimy się cofnąć, by wypracować to, co albo pominęło na pewnym etapie, albo rozwinęło nieprawidłowo. Tak było z Michałkiem. Na nowo uczyliśmy się granicy przestrzeni wszystkiego, co go otacza - opowiadała łódzka terapeutka.
Zwróciła uwagę, jak ważna w pracy z dziećmi ze spektrum autyzmu jest samoregulacja ich układu nerwowego, tzn. obserwacja, jak siedzi, skacze, dociska knykcie, utrzymuje kontakt wzrokowy, czy jest zestresowane. - Podczas obserwacji podejmuję pierwsze próby wejścia w interakcję z podopiecznym. Nie zawsze się to udaje. Niekiedy trzeba zobaczyć, czy przypadkiem dziecko nie potrzebuje, by nadawać rytm zajęciom, np. stukając o podłogę. Jego układ nerwowy nie potrafi sam się regulować. To ciągłe balansowanie na cienkiej linie. Takie dzieci trzeba uczyć radzenia sobie z emocjami, stresem. Z napięcia często będą się wyładowywać, rzucać. Z przypływu nagłej radości taka osoba może np. zacząć uderzać głową w ścianę, bo nie będzie potrafiła dać sobie z tym uczuciem rady. Najważniejsze, by znaleźć coś, co ją wyciszy, wyreguluje. Często działają masaże, głośna muzyka, np. jazz, czy wystukiwanie rytmu o podłogę. Ważne, by rozładować stres i odzyskać energię. Do placówki, w której pracuję, uczęszcza Adaś. Oprócz autyzmu ma również padaczkę. Rano często bywa agresywny, ma omamy wzrokowo-słuchowe. Ale znaleźliśmy na niego sposób. Po wejściu do placówki, od razu idzie spać. To pozwala mu wyregulować poziom stresu. Nieraz byłam podrapana przez podopiecznych, z którymi dopiero zaczynałam pracować, bo nie potrafili poradzić sobie ze stresem, a ja nie wiedziałam, co im pomaga. Warto zaznaczyć, że osoby ze spektrum autyzmu mają poziom stresu o 40% wyższy od dziecka z zespołem Downa. Przez dekadę pracy nabrałam mnóstwo cierpliwości, bo to bardzo potrzebna cecha w tej pracy - opowiadała podczas konferencji K. Pabich.
Podkreśliła też, że mając do czynienia z osobami ze spektrum autyzmu, niezwykle ważne jest jak najprościej przekazywać komunikaty. - One wszystko rozumieją dosłownie. Np. podczas zabawy mówię do dziecka: „A teraz tu narysujemy wielki kwiatek, wiesz?”, a ono mi odpowiada: „No nie wiem, czy będziemy rysować kwiatek”. Cały czas trzeba się pilnować. Gdy podczas rozmowy będziemy się uśmiechać, a mówić poważnym tonem, też będziemy niezrozumiali. Czasami musimy dać 10-15 sekund przerwy zanim coś do dziecka dotrze - opowiada K. Pabich, dodając: - Mam podopiecznego Mikołaja, lat 8, pierwsza klasa. W szkole pracuje rewelacyjnie. Ale gdy wraca do domu, potrafi awanturować się o wszystko. A jak go uspokoić? Ostatnio grał w grę. W trakcie zaczął się złościć, bo coś mu nie wychodziło. W końcu bardzo się zdenerwował. Na tyle, że jego mama wyłączyła mu grę, tłumacząc dlaczego. Do niego to jednak już nie docierało, bo był w ogromnych emocjach. Nie rozumiał, co się dzieje. W takich sytuacjach, gdy już widzimy, że robi się emocjonująco, należy reagować zawczasu. Spauzować, pogadać, dać kilkanaście sekund na ochłonięcie, zanim nasza pociecha na dobre się zdenerwuje. Miałam też u siebie w gabinecie dziecko, które bardzo się spinało. Próbowałam wszystkich sposobów. W końcu okazało się, że boi się kotów, a miałam plakat przedstawiający te zwierzęta. Jedynie gdy siedziało tyłem do obrazka, potrafiło się rozluźnić. To bardzo częste, że takie osoby nie umieją wprost nazwać swojego strachu, powiedzieć nam, co jest dla nich stresujące, czy chociażby wskazać palcem. Dlatego tak ważne jest budowanie relacji, komunikacji.
Szacuje się, że w Polsce na autyzm cierpi 1 na 99 osób. - To dane przybliżone. Niektóre osoby w ogóle nie są badane, u innych diagnozy są nieco naciągane. Jedno jest pewne, że liczba chorych stale rośnie. To, co my możemy zrobić dla nich jako społeczeństwo, to otworzyć się na inność. Akceptować i nie osądzać. Przykładowo gdy zauważymy na placu zabaw mamę z dzieckiem, które sprawia trudności, zachowuje się niegrzecznie, zamiast oceniać, co lubimy robić, warto podejść i zapytać, czy przypadkiem nie przyda się pomoc. Gdy już wiemy, że mamy do czynienia z osobą ze spektrum autyzmu komunikujmy się w prosty sposób. Nie mówmy „Chodź rzucić okiem”, bo będzie przerażona! Zrozumie to dosłownie. Bądźmy wyrozumiali dla rodziców takich dzieci, bo po diagnozie często zostają sami - mówi K. Pabich.
Podczas przerwy w konferencji goście wyszli przed budynek SOSW-u z balonami. Tradycyjnie wypuścili je w niebo na znak solidarności z osobami ze spektrum autyzmu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!