
- Prywatnie psie to cię zaje*** - takie słowa 15.01. od pracownika City Parking Group miał usłyszeć jeden z naszych Czytelników.
Do kłótni doszło w biurze strefy płatnego parkowania ok. godz. 15.00. Wszystko zaczęło się kilkanaście minut wcześniej, gdy mężczyzna chciał wykupić w parkomacie bilet na kolejną godzinę postoju. - Kontroler firmy zarządzającej strefą wystawiał mi mandat w czasie gdy szedłem po bilet. Zwróciłem mu na to uwagę, ale ten zbytnio się nie przejął, choć widział, że jeden bilet za szybą już mam. A przecież w regulaminie jest zapis dający 10 minut na uiszczenie opłaty - tłumaczy nasz Czytelnik. - Zmieściłem się w tych 10 minutach, ale mandat i tak już był wystawiony. Wziąłem go i z biletem pojechałem do biura strefy żądając, by mandat anulowano. Tam doszło między mną a pracownikiem do pyskówki. Zdenerwowałem się, bo z jakiej racji ja mam tracić swój czas, by rozwiązać problem, który ktoś inny stworzył? Przecież pracownik nie musiał wystawiać mandatu, skoro przy nim kupowałem bilet! W końcu karę anulowano, ale wymiana zdań trwała dalej zmieniając się w kłótnię. Wreszcie od tego samego człowieka, który anulował mi mandat, usłyszałem: „prywatnie psie to cię zaje***”. Nie powiem, byliśmy zdenerwowani, ale żeby pracownik firmy do klienta wyjeżdżał z takimi tekstami? - skarży się bytowiak. Oprócz tego pracownik strefy miał splunąć w twarz mężczyźnie, a w międzyczasie powiedzieć, że skoro już mu mandat anulowano, to ma - wypier*** z biura.
Na podobne zachowanie tego samego pracownika w naszej redakcji korzystający ze strefy skarżą się częściej. Uwagi Czytelnicy zgłaszają również do kontrolera pracującego na ulicach. - Kiedyś gdy wystawiono mi mandat za opóźnienie w kupieniu biletu pojechałam do biura go anulować. Zapytałam, czy kontroler naprawdę nie może się zachować jak człowiek i nie wystawiać mandatu gdy widzi, że ktoś do niego macha i krzyczy, że właśnie kupuje bilet? Pan w biurze odpowiedział mi tylko, że co ja sobie wyobrażam, że będę parkować te kilka minut za darmo!? Powiedział to używając takich słów, że mnie zatkało. W dodatku położył się na fotelu i głupio komentował całą sytuację - opowiadała 28.01. w naszej redakcji mieszkanka Udorpia, pokazując jednocześnie kolejny mandat za brak biletu. Ten wystawiono w chwili, gdy kupowała bilet na kolejne pół godziny postoju. Kontroler był ten sam. - Byłam z koleżanką. Mówiła temu człowiekowi, by się wstrzymał, bo właśnie stoję i czekam aż mi maszyna wydrukuje potwierdzenie. Ale nic z tego. Zrobił zdjęcie, wypisał mandat, założył kaptur na głowę i uciekł. Chodzi o tego w okularach - tłumaczyła zdenerwowana kobieta.
W podobnym tonie wypowiadają się też pracownice jednego ze sklepów przy ul. Wojska Polskiego. Jak mówią, niemal codziennie widzą wspomnianego kontrolera, jak czatuje na kierowców. - Staje przy aucie, gdzie wie, że zaraz minie czas postoju. Gdy tylko czas się skończy, momentalnie wystawia mandat i idzie dalej. Czeka tylko, by kogoś złapać, nie dając nawet szans na wykupienie kolejnego biletu - mówią kobiety.
O zajście zapytaliśmy kierowniczkę biura City Parking Group w Bytowie. - Przede wszystkim nie wystawiamy mandatów tylko zawiadomienia o braku opłaty. Poza tym w regulaminie zapisano, że klient ma obowiązek niezwłocznie udać się do parkomatu i wykupić bilet. Nie ma 10 minut na jego wykupienie. Jest mowa o 10 minutach, ale w zupełnie innym kontekście. Klient ma tyle czasu na wykupienie biletu od momentu wystawienia zawiadomienia o braku opłaty jeśli chce, by mu tę dodatkową opłatę anulowano. Dlatego jeśli faktycznie ten pan szedł kupić bilet i zdążył to zrobić na 10 minut po wypisaniu zawiadomienia, w ciągu 14 dni mógł się starać o anulowanie dodatkowej opłaty - tłumaczy kierownik biura bytowskiej strefy płatnego parkowania, Anna Baczyńska. - Kiedyś pozwalaliśmy naszym kontrolerom, by anulowali zawiadomienia na miejscu, jeśli akurat pojawi się właściciel auta z wykupionym biletem. Niestety, nie możemy tego robić, bo musimy się rozliczyć z urzędem z każdej takiej sytuacji. Poza tym klient według prawa musi otrzymać stosowne potwierdzenie, a nie mamy możliwości wydrukowania go na ulicy. Musimy trzymać się regulaminu, który jest kwestią Urzędu Miejskiego - rozkłada ręce kierowniczka strefy.
A jakie konsekwencje poniosą pracownicy City Parking Group? - W naszym biurze można złożyć oficjalną skargę. Ta na pewno zostanie rozpatrzona i jeśli potwierdzą się słowa klientów, zostaną wyciągnięte konsekwencje. Mimo to, jeśli faktycznie doszło do opisywanej sytuacji, jest mi zwyczajnie przykro. Wspomnianych pracowników, nawet bez oficjalnego pisma, i tak sprawdzę oraz przeprowadzę z nimi odpowiednią rozmowę - zapowiada A. Baczyńska.
O komentarz poprosiliśmy też kontrolera, na którego skarżą się mieszkańcy. Spotkaliśmy go na ul. Wojska Polskiego. - Niestety nie kojarzę żadnego takiego przypadku. Niedawno wróciłem z urlopu więc nie wiem, o co może chodzić. Powiem tylko tyle, że jeszcze nie wszyscy przyzwyczaili się do tego, że w Bytowie jest strefa. Zresztą ja sam tu mieszkam i na pewno nie robiłbym niczego na złość ludziom - tłumaczy mężczyzna sugerując, że gdyby tak robił, mógłby sobie narobić wrogów. - Zapewniam, że zawsze, nawet jak minie czas, najpierw podchodzę do auta i rozglądam się, czy ktoś nie kupuje nowego biletu. Jeśli tak, to nie wystawiam mandatu. W końcu trzeba być człowiekiem. A co do oskarżeń, to może ktoś się po prostu mści za wezwanie do zapłaty siebie, znajomego lub kogoś z rodziny - odpowiada kontroler.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie