
Zaledwie metrowy pas trawnika przy ścieżkach koszono w bytowskich parkach. Co z resztą?
- Tam z koszeniem wejdziemy, dopiero kiedy kwiaty przekwitną, a potem wysypią nasiona, by za rok znów cieszyć się ich barwami. Chodzi też o to, by nadmiernie nie przesuszać gleby w parkach. Częste koszenie przy bezdeszczowej aurze sprawia, że trawnik spala się na popielnicę – wyjaśnia kierownik wydziału spraw rolnych i ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Bytowie, Bernadeta Cybula. Poza bardziej ekologicznym podejściem miasto też zwyczajnie zaoszczędzi na wydatkach na koszenie, a chodzi o dziesiątki tysięcy zł.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie