
To coraz rzadszy widok w naszych stronach. - Kiedyś koń był w każdym gospodarstwie w Lipnicy. Dziś na palcach jednej dłoni można policzyć tych, co je jeszcze mają - mówi rolnik z Lipnicy, który do dziś korzysta z zaprzęgu.
- Jadę na łąkę posiać trochę nawozu ręką. Zamiast hałasować traktorem, wolę pojechać sobie spokojnie koniem. Potem zwierze sobie spokojnie żre i czeka, aż skończę - powiedział jeden z gospodarzy, którego w ub. tygodniu spotkaliśmy na powiatówce między Lipnicą a Prądzoną. Kiedyś wozy zaprzęgnięte w konie był powszechnym widokiem, dziś budzą zaciekawienie. - Konie mam od zawsze. Ostatni jednak jakoś źle idzie w hodowli. Rok temu klacz urodziła młodego i po 24 godzinach już go nie było. Źle poszło też sąsiadowi. Stracił aż trzy źrebaki. Kolega mówił, że to może przez wirusa, którego miał ogier. Ta moja też ma się na dniach źrebić. Wymię już jej rośnie. Mama nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie dobrze - mówił mieszkaniec Lipnicy, dodając. - Kiedyś bez konia nie było gospodarstwa. Teraz wszystko traktorem się robi. Ja konia jeszcze używam do lżejszych prac.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!