
W Gołczewie ruszyła zbiórka podpisów pod sprzeciwem wobec planów sprzedaży dawnej szkoły. Miejscowi działacze obawiają się, że to oznacza koniec działającej tam od kilkunastu lata Izby Regionalnej. - Nikt nie chce likwidować Izby ani, na razie, sprzedawać dawnej szkoły - uspokaja Waldemar Jakubek, przewodniczący Rady Gminy Parchowo.
- Po wojnie chodziłam tu do szkoły. Skończyłam dwie klasy, a potem poszłam do szkoły w Parchowie - wspomina jedna ze starszych mieszkanek Gołczewa, mieszkająca naprzeciwko ceglanego, pamiętającego czasy pruskie, budynku. Wykuty z żelaza napis na frontowej ścianie informuje, że szkoła powstała w 1905 r. Obok wisi znacznie młodsza tablica z napisem „Izba Regionalna”. - Gdy jakieś 20 lat temu szkoła się wyprowadziła, przez kilka lat obiekt stał pusty. Wtedy Jaromir Szroeder wpadł na pomysł, aby w dawnej klasie urządzić izbę regionalną. Jej bazą miały być zebrane w okolicy eksponaty. Pomysł bardzo się spodobał mieszkańcom. To dzięki nim w bardzo krótkim czasie udało się zebrać ciekawy zbiór. Każdy przynosił, co mógł, i z tego w dosłownie w parę dni urządziliśmy naszą izbę regionalną. Tak funkcjonuje do dziś. Organizowane są tu lekcje dla szkół. Opowiadamy o historii tych eksponatów i ich funkcji w dawnym codziennym życiu. To miejsce stało się swoistą atrakcją również dla turystów. Odwiedzają nas wycieczki nie tylko z Polski - opowiada Danuta Grzenkowska. Izba w Gołczewie stała się też inspiracją dla specjalistów m.in. regionalistów i etnografów. - Przyjeżdżali do nas profesorowie z warszawskich uczelni, robiąc badania ze swoimi studentami - mówi D. Grzenkowska.
Kilka lat temu pojawiły się próby remontu starej szkoły oraz rozbudowy i doposażenia izby, dla której do tej pory jedynie zaadaptowano jedną z klas. - Zawsze nam tłumaczono w Urzędzie Gminy, że przeszkodą w inwestowaniu publicznych pieniędzy jest fakt, że część budynku wykorzystuje się na mieszkanie dla byłej nauczycielki. Ostatecznie przez kilkanaście lat nasze stowarzyszenie Koła Gospodyń Wiejskich „Gołczewskie Babeczki” musiało działać w tych prowizorycznych warunkach. Nie zrażało nas to. Wykorzystywałyśmy niepowtarzalny klimat i gotową scenerię zabytkowych eksponatów do zorganizowania np. Teatru po Kaszubsku. W tym miejscu wystawiałyśmy spektakle dla szkół. Ostatnio przedstawiłyśmy tragiczną historię autentycznej postaci, „Wãdra”, czyli wędrowca, który po wojnie tułał się po naszej okolicy, prosząc o wsparcie - mówi D. Grzenkowska, opiekująca się Izbą Regionalną.
Niedawno pojawił się pomysł realizacji dużego projektu na bazie działającej w Gołczewie Izby Regionalnej. - Chcieliśmy starać się o środki z ministerstwa kultury. Cały projekt miał opiewać na 2,3 mln zł, z czego gmina musiałaby dołożyć tylko ok. 20%. Jeden z naukowców, który wcześniej nas odwiedził, zaproponował, abyśmy skorzystali z tego wsparcia. Koncepcja zakładała stworzenie na poddaszu pokoi z łazienkami, a na parterze i w piwnicach zaplecza na warsztaty tkactwa, piekarnictwa czy wypalania ceramiki. Wokół budynku miał powstać ogród i sad. Gdyby udało się zrealizować ten projekt, izba stałaby się wielką atrakcją nie tylko dla Gołczewa, ale gminy i powiatu - mówi D. Grzenkowska.
Pomysł pod koniec ub.r. trafił do gminy. - Radni mieli się z tym zapoznać i zastanowić na komisjach. Podobno pomysły im się nie spodobały. Prawdopodobnie chodziło o zbyt dużą kwotę, którą trzeba by było wyłożyć z gminnej kasy - mówi opiekunka izby. „Gołczewskie Babeczki” rozpoczęły zbiórkę podpisów pod sprzeciwem wobec sprzedaży dawnej szkoły. - Szkoda, że gminni radni nie chcą spróbować realizacji tego projektu, ale nie powinni od razu decydować się na sprzedaż. To przekreśli wszystkie nasze palny - mówi Brygida Rudnik, jedna z ponad 50 członkiń KGW w Gołczewie. - Przez 16 lat byłem gminnym radnym. Pamiętam, że od dawna mówiło się o remoncie tej szkoły. Zawsze tłumaczono, że jedyną przeszkodą jest osoba mieszkająca w budynku. Teraz, gdy opuściła mieszkanie, pojawiła się propozycja sprzedaży. Nie rozumiem tej decyzji tym bardziej, że nie została skonsultowana z mieszkańcami wsi - mówi Jerzy Grzenkowski z Gołczewa.
Przewodniczący Rady Gminy w Parchowie potwierdza, że w ub. tygodniu radni zajmowali się sprawą projektu rozbudowy Izby Regionalnej, ale dziwi się wywołanemu zamieszaniu. - Pewnie wynika to z nieporozumienia. Dyskusja o tym, co zrobić z tym obiektem, trwa od wielu lat. W ub.r. byliśmy tam na wizji lokalnej. Radni na własne oczy mogli się przekonać, że budynek znajduje się w opłakanym stanie. Z zewnątrz dawna szkoła jeszcze jakoś wygląda, ale np. konstrukcja dachu jest do wymiany. Obiekt tak naprawdę wymaga generalnego remontu. Dlatego na komisji dyskutowaliśmy o tym. Przedstawiono pomysł pozyskania środków zewnętrznych. Ale kwota, która wchodziła w rachubę, była zbyt wysoka. Ostatecznie radni wyrazili swoją opinię, że budynek lepiej sprzedać. To jednak wstępna wola i nie ma nic wspólnego z likwidacją Izby Regionalnej. Na najbliższej sesji nie podejmiemy żadnej uchwały w tej sprawie. Na razie nie ma też projektu takiej uchwały. Radni wciąż dyskutują. Jeżeli okaże się, że pojawią się jakieś środki zewnętrzne lub inne pomysły, na pewno wszystko rozważymy. W grę wchodzi też rozbudowa Wiejskiego Domu Kultury przy okazji rozbudowy remizy. Skoro zrobiła się taka wrzawa wokół tej sprawy, myślę, że to dobra okazja, aby na najbliższej sesji powołać zespół składający się m.in. z pracowników domu kultury i pań z KGW w Gołczewie, który zająłby się tym bliżej. Nikt nie będzie palił eksponatów na stosie. O wszystkim będziemy jeszcze wiele razy rozmawiać - zapewnia Waldemar Jakubek.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!