
O tym, jak się pisze kryminał, który jednocześnie na bieżąco jest drukowany w prasie, rozmawiamy z Jarosławem Czarneckim.
„Kurier Bytowski”: Dwa trupy, piękna policjantka flirtująca z podejrzanym, no i te tajemnicze nocne transporty po leśnych drogach... Skąd bierzesz pomysły do „Cichego Błota”, kryminału, który od kilkunastu tygodni publikujemy w „Kurierze”?
Jarosław Czarnecki: Pytanie jest trudniejsze niż wymyślanie fabuły, ale o pomysł nie trudno. Wystarczy obserwować otoczenie. Gorzej z wiązaniem w logiczną całość poszczególnych wątków, pamiętaniem o szczegółach. Cały czas zapominam kolor tych ciężarówek wożących drewno. Ciemnozielone, tak? Te nocne transporty to tylko scenografia do nielegalnej działalności. Równie dobrze mogłyby to być wywrotki lub cysterny, tylko wtedy bohaterowie nie kombinowaliby z rurami. Las i wywóz drewna to tylko tło zagadki kryminalnej. Znam te realia, więc łatwiej mi pisać.
A jak twoje pisanie wygląda od strony technicznej. Żona i córki nie są zbyt zazdrosne o czas, który poświęcasz kryminałowi?
To jedno z wielu moich zajęć w wolnym czasie. Najczęściej piszę wieczorami lub nocą w kuchni. Uruchamiam gramofon z czarnymi płytami i wyłączam się na trzy, cztery godziny. Jeśli idzie o zazdrość, to jest ona raczej obca moim bliskim. Ale na pewno przydałaby się większa moja troska o obowiązki domowe. Trzeba dorobić opału na zimę. Biblioteka i piwnica ciągle czekają na porządki... Wszyscy i wszystko wykazuje się wobec mnie wielką cierpliwością. A ja sobie piszę kryminał w odcinkach...
Wróćmy do fabuły. Czy rzeczywiście potrzebny był ten drugi trup?
Jeżeli dwa trupy to za dużo, proszę nie czytać dalej! Chciałbym zauważyć, że nie znalazła się jeszcze głowa nieboszczyka spod leśniczówki...
Pewnie nie chcesz zdradzić, kto był zabójcą…
Rozumiem, że kiedy odpowiem na pytanie, ten wywiad będzie jednocześnie ostatnim odcinkiem.
A może jednak jakieś małe naprowadzenie, nić, która pozwoliłaby nam zawęzić pole domysłów?
Nie pojawi się nagle nowy bohater z głową Jakuba pod pachą, który ma na sumieniu także Szymona Cyrenejczyka...
Widzę, że jesteś nieustępliwy. Zapytam więc, czy akcja dalej toczyć się będzie na Ziemi Bytowskiej, w mieście i lasach Nadleśnictwa Studzienice.
Przeniesiemy się na chwilę w inne miejsca, których nazwy już się pojawiły, przybędzie też na Kaszuby istotna dla fabuły postać ze Skandynawii. W końcu coś gdzieś ktoś przemycał! Jednak główną areną pozostanie Ciche Błoto...
I już na zakończenie. Jak twoi znajomi reagują na ten kryminał? Podsuwają jakieś pomysły, albo próbują dowiedzieć się, co będzie dalej?
Pomysłów nikt mi nie podsuwa. Jest mi niezmiernie miło, gdy znajomi, także dalsi lub wręcz nieznajomi, dzielą się ze mną spostrzeżeniami na temat naszego kryminału. To wzruszające, gdy dowiadujesz się, że ktoś czeka na następny odcinek. Niektórym jest ciężko, że nie mogą zajrzeć na koniec książki. A zupełnie na zakończenie, to przepraszam bytowian za niedostateczną znajomość naszego pięknego miasta. Zdaje się, że poprawiliście mój błąd związany z pomnikiem na rynku.
Od czego jest redakcja! No i zapraszamy na kolejny odcinek „Cichego Błota” w najbliższy czwartek.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!