Reklama

Hodowla zatruwa wieś, czyli wojna o świnie?

28/07/2014 08:27
- Urzędnicy rozkładają ręce. Twierdzą, że nie mogą nic zrobić, aby hodowla nie zatruwała nam życia. Ale mamy już dość wąchania smrodów i rozlewającej się gnojowicy - skarżą się mieszkańcy Mikorowa w gminie Czarna Dąbrówka. Wójt gminy wspiera mieszkańców i twierdzi, że hodowla świń „zabija” miejscowość nie tylko w przenośni, bo za jej sprawą pogarszają się wyniki badań wody w pobliskim ujęciu. - W tym miejscu zawsze było gospodarstwo. Teraz nagle komuś zaczęło śmierdzieć. To gdzie mam hodować świnie? W mieście? - pyta Roman Konkol, rolnik z Mikorowa.

- W zeszłym tygodniu dzwoniliśmy do Urzędu Gminy w Czarnej Dąbrówce, bo na zapleczu gospodarstwa hodującego świnie w Mikorowie znowu rozlewała się gnojowica. Smród rozchodził się po całej wsi. Nie można otworzyć okna, a wywieszone pranie żona musiała kilka razy płukać, aby pozbyć się przykrego zapachu. Ta sama historia powtarza się co jakiś czas. Niestety, nikt nie może zrobić z tym porządku. Gminni urzędnicy przyjechali, popatrzyli i wyjechali, a my musimy żyć w tym smrodzie - zadzwonił do redakcji „Kuriera” nasz Czytelnik. Pracownicy Urzędu Gminy w Czarnej Dąbrówce zapewniają, że nie zostawili mikorowian z problemem. - Zaraz po zgłoszeniu pojechaliśmy na miejsce. Potwierdziliśmy, że z powodu nieszczelności zbiornika lub jego przepełnienia gnojowica wycieka na sąsiednią działkę. Natychmiast poinformowaliśmy o tym wydział ochrony środowiska w bytowskim starostwie i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. O naruszeniu przez właściciela gospodarstwa ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, poinformowaliśmy również policję - mówi Radosław Krawczyk, sekretarz Urzędu Gminy w Czarnej Dąbrówce. We wtorek inspektorzy WIOŚ-u przyjechali do Mikorowa. Pobrali próbki z wycieku i poddali je analizie laboratoryjnej. - Czekamy na wynik kontroli, która może zakończyć się wystawieniem mandatu. Taki sam finał może mieć postępowanie prowadzone przez policję - mówi R. Krawczyk.

Okazuje się, że problem z hodowlą świń w centrum Mikorowa nie jest nowy. Mieszkańcy od kilku lat narzekają na fetor, którego źródłem są świńskie odchody. Jesienią ub.r. odbyło się w tej sprawie spotkanie mieszkańców i władz gminy. - Aby zmniejszyć uciążliwość hodowli dla otoczenia wymusiliśmy na hodowcach w Nożynie i Mikorowie stosowanie probiotyków. Dodawane do pokarmu redukują przykry zapach moczu. Podczas gdy w Nożynie mieszkańcy odczuli, że fetor stał się mniej uciążliwy, w Mikorowie nic się nie zmieniło. Przy każdej próbie rozmowy właściciel zachowuje się obcesowo i agresywnie. Uważa, że nie musi nic robić, aby hodowla przestała zatruwać życie okolicznym mieszkańcom. Tymczasem w bliskim sąsiedztwie stoją 4 bloki. Ludzie przez 9 miesięcy w roku, kiedy funkcjonuje hodowla, nie mogą nawet otworzyć okna w mieszkaniach, nie mówiąc już o zorganizowaniu grilla na podwórku. Uważam, że hodowla w tym miejscu zabija miejscowość, która ma wspaniałe warunki do rozwoju. Wczasowicze przyjeżdżają, ale po dwóch dniach najczęściej wyjeżdżają, mówiąc: „jest ładnie, ale śmierdzi”. Gmina ma piękne działki nad jeziorem, jednak nie udało nam się ani jednej sprzedać, bo nikt nie chce wypoczywać w smrodzie - mówi wójt Czarnej Dąbrówki, Jan Klasa. Nie ukrywa, że dąży do zlikwidowania lub przeniesienia hodowli świń. - Nie może działać w tym miejscu, bo 80 m od niej znajduje się gminne ujęcie wody zasilające miejscowość. W ostatnim czasie, w trakcie okresowych kontroli jakości wody, wychodzą złe badania. Najprawdopodobniej to efekt wycieku gnojowicy do gruntu - dodaje J. Klasa. Samorząd za niestosowanie probiotyków w karmie dla zwierząt nałożył na gospodarza 1,5 tys. zł kary. Ten jednak zwrócił się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. - Wciąż czekamy na postanowienia SKO w tej sprawie. Nałożyliśmy na rolnika obowiązek stosowania środków w kolejnym okresie. Pod koniec lipca wystąpimy do niego o przedstawienie dokumentacji, że je stosuje. Wciąż czekamy też na dostarczenie tzw. karty ekologicznej, która pozwoli ocenić, jak w gospodarstwie zagospodarowywana jest gnojowica - mówi J. Klasa.

Właściciel chlewni w Mikorowie twierdzi, że robi wszystko, aby jego hodowla świń była jak najmniej uciążliwa dla otoczenia. - Dwa lata temu zmieniłem system chowu ze ściółkowego na bezściółkowy. W gospodarstwie nie ma już gnoju, który był źródłem zapachów. Mieszkańcy muszą przyznać, że śmierdzi mniej niż kiedyś - mówi R. Konkol. Twierdzi, że mieszkańcy wraz z wójtem chcą go zniszczyć i bez powodu pozbyć ze wsi. - Robię, co do mnie należy. Systematycznie wywożę gnojowicę, modernizuję chlewnię. Trzymam 500 świń, a mógłbym bez żadnych dodatkowych pozwoleń hodować tu 2 tys. sztuk. Nie chcę jednak żadnych konfliktów - dodaje R. Konkol.

Wójt Czarnej Dąbrówki nie ukrywa, że zmierza do tego, aby gospodarz zlikwidował hodowlę w Mikorowie. - Ten sam właściciel ma inne gospodarstwo w Kozach, gdzie są znacznie lepsze warunki do rozwoju hodowli w chlewniach położonych na uboczu wsi - mówi J. Klasa.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do