- Urzędnicy rozkładają ręce. Twierdzą, że nie mogą nic zrobić, aby hodowla nie zatruwała nam życia. Ale mamy już dość wąchania smrodów i rozlewającej się gnojowicy - skarżą się mieszkańcy Mikorowa w gminie Czarna Dąbrówka. Wójt gminy wspiera mieszkańców i twierdzi, że hodowla świń „zabija” miejscowość nie tylko w przenośni, bo za jej sprawą pogarszają się wyniki badań wody w pobliskim ujęciu. - W tym miejscu zawsze było gospodarstwo. Teraz nagle komuś zaczęło śmierdzieć. To gdzie mam hodować świnie? W mieście? - pyta Roman Konkol, rolnik z Mikorowa.
- W zeszłym tygodniu dzwoniliśmy do Urzędu Gminy w Czarnej Dąbrówce, bo na zapleczu gospodarstwa hodującego świnie w Mikorowie znowu rozlewała się gnojowica. Smród rozchodził się po całej wsi. Nie można otworzyć okna, a wywieszone pranie żona musiała kilka razy płukać, aby pozbyć się przykrego zapachu. Ta sama historia powtarza się co jakiś czas. Niestety, nikt nie może zrobić z tym porządku. Gminni urzędnicy przyjechali, popatrzyli i wyjechali, a my musimy żyć w tym smrodzie - zadzwonił do redakcji „Kuriera” nasz Czytelnik. Pracownicy Urzędu Gminy w Czarnej Dąbrówce zapewniają, że nie zostawili mikorowian z problemem. - Zaraz po zgłoszeniu pojechaliśmy na miejsce. Potwierdziliśmy, że z powodu nieszczelności zbiornika lub jego przepełnienia gnojowica wycieka na sąsiednią działkę. Natychmiast poinformowaliśmy o tym wydział ochrony środowiska w bytowskim starostwie i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. O naruszeniu przez właściciela gospodarstwa ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, poinformowaliśmy również policję - mówi Radosław Krawczyk, sekretarz Urzędu Gminy w Czarnej Dąbrówce. We wtorek inspektorzy WIOŚ-u przyjechali do Mikorowa. Pobrali próbki z wycieku i poddali je analizie laboratoryjnej. - Czekamy na wynik kontroli, która może zakończyć się wystawieniem mandatu. Taki sam finał może mieć postępowanie prowadzone przez policję - mówi R. Krawczyk.
Okazuje się, że problem z hodowlą świń w centrum Mikorowa nie jest nowy. Mieszkańcy od kilku lat narzekają na fetor, którego źródłem są świńskie odchody. Jesienią ub.r. odbyło się w tej sprawie spotkanie mieszkańców i władz gminy. - Aby zmniejszyć uciążliwość hodowli dla otoczenia wymusiliśmy na hodowcach w Nożynie i Mikorowie stosowanie probiotyków. Dodawane do pokarmu redukują przykry zapach moczu. Podczas gdy w Nożynie mieszkańcy odczuli, że fetor stał się mniej uciążliwy, w Mikorowie nic się nie zmieniło. Przy każdej próbie rozmowy właściciel zachowuje się obcesowo i agresywnie. Uważa, że nie musi nic robić, aby hodowla przestała zatruwać życie okolicznym mieszkańcom. Tymczasem w bliskim sąsiedztwie stoją 4 bloki. Ludzie przez 9 miesięcy w roku, kiedy funkcjonuje hodowla, nie mogą nawet otworzyć okna w mieszkaniach, nie mówiąc już o zorganizowaniu grilla na podwórku. Uważam, że hodowla w tym miejscu zabija miejscowość, która ma wspaniałe warunki do rozwoju. Wczasowicze przyjeżdżają, ale po dwóch dniach najczęściej wyjeżdżają, mówiąc: „jest ładnie, ale śmierdzi”. Gmina ma piękne działki nad jeziorem, jednak nie udało nam się ani jednej sprzedać, bo nikt nie chce wypoczywać w smrodzie - mówi wójt Czarnej Dąbrówki, Jan Klasa. Nie ukrywa, że dąży do zlikwidowania lub przeniesienia hodowli świń. - Nie może działać w tym miejscu, bo 80 m od niej znajduje się gminne ujęcie wody zasilające miejscowość. W ostatnim czasie, w trakcie okresowych kontroli jakości wody, wychodzą złe badania. Najprawdopodobniej to efekt wycieku gnojowicy do gruntu - dodaje J. Klasa. Samorząd za niestosowanie probiotyków w karmie dla zwierząt nałożył na gospodarza 1,5 tys. zł kary. Ten jednak zwrócił się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. - Wciąż czekamy na postanowienia SKO w tej sprawie. Nałożyliśmy na rolnika obowiązek stosowania środków w kolejnym okresie. Pod koniec lipca wystąpimy do niego o przedstawienie dokumentacji, że je stosuje. Wciąż czekamy też na dostarczenie tzw. karty ekologicznej, która pozwoli ocenić, jak w gospodarstwie zagospodarowywana jest gnojowica - mówi J. Klasa.
Właściciel chlewni w Mikorowie twierdzi, że robi wszystko, aby jego hodowla świń była jak najmniej uciążliwa dla otoczenia. - Dwa lata temu zmieniłem system chowu ze ściółkowego na bezściółkowy. W gospodarstwie nie ma już gnoju, który był źródłem zapachów. Mieszkańcy muszą przyznać, że śmierdzi mniej niż kiedyś - mówi R. Konkol. Twierdzi, że mieszkańcy wraz z wójtem chcą go zniszczyć i bez powodu pozbyć ze wsi. - Robię, co do mnie należy. Systematycznie wywożę gnojowicę, modernizuję chlewnię. Trzymam 500 świń, a mógłbym bez żadnych dodatkowych pozwoleń hodować tu 2 tys. sztuk. Nie chcę jednak żadnych konfliktów - dodaje R. Konkol.
Wójt Czarnej Dąbrówki nie ukrywa, że zmierza do tego, aby gospodarz zlikwidował hodowlę w Mikorowie. - Ten sam właściciel ma inne gospodarstwo w Kozach, gdzie są znacznie lepsze warunki do rozwoju hodowli w chlewniach położonych na uboczu wsi - mówi J. Klasa.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie