
Wójtowie gmin, przez których teren wiedzie nieczynna linia kolejowa 212 z Bytowa przez Korzybie rozmawiali o jej reaktywacji. - Całym sercem popieramy pomysł, ale udział finansowy to zbyt duże obciążenie dla gminy - mówi Artur Kalinowski, wójt Kołczygłów.
Do wspólnego finansowania generalnej przebudowy torowiska przekonują władze gminy Kępice. Samorządy na Ziemi Bytowskiej do pomysłu podchodzą wstrzemięźliwie. Dały temu wyraz na spotkaniu w tej sprawie. - Rozumiem władze Kępic. Dotknęło ich wykluczenie transportowe z powodu zamknięcia tej linii, ale posiadane przez gminę środki nie pozwalają na realizację tak dużej inwestycji. Dla samorządu to również problem logistyczny. Przedsięwzięcie powinno się rozpocząć od przygotowania strategii. Ten dokument to wydatek ponad pół mln zł. Później gminy miałby dołożyć kolejne 15% do samej budowy. To sumy przekraczają możliwości naszego budżetu - twierdzi Witold Cyba, wójt Borzytuchomia. Przyznaje jednak, że reaktywacja linii miałaby sens nie tylko gospodarczy, ale i ekologiczny. - Na samych przewozach pasażerskich trudno będzie przewoźnikowi zarobić, a w Borzytuchomiu nie ma szansy na przywrócenie przewozów towarowych. Nie ma miejsca, chociażby na bocznicę przeładunkową. Teren sąsiadujący z torowiskiem, czyli nasza składnica, należy do Lasów Państwowych, a z tego co wiem, pozostały jest przygotowywany przez PKP do sprzedaży - mówi wójt Borzytuchomia. Włodarz przekonuje, że projekt w całości powinien być zrealizowany przez PKP. - Decyzja powinna być szybka i jednoznaczna. Albo wchodzą w to przedsięwzięcie, albo rezygnują i przeznaczają dawny szlak kolejowy np. na ścieżkę turystyczną. Obecna sytuacja jest szkodliwa dla gminy. Korzyści z kolei nie ma żadnych, a PKP kasuje od nas co roku duże opłaty za przejście infrastruktury wodnokanalizacyjnej pod torami. Niezrozumiała jest też ich polityka. Przez 10 lat walczyłem o przejęcie od PKP budynku stacji w Borzytuchomiu. Wszystko bez skutku. Teraz dach się zawalił. PKP wcześniej rozebrało budynek gospodarczy i dawny internat, czyli trzypokojową noclegownię. Nawet nas o tym nie poinformowali, chociaż wiedzieli, że się o nie ubiegamy - mówi rozczarowany W. Cyba.
Podobne stanowisko ma wójt gminy Kołczygłowy, którą linia 212 przecina na długości kilkunastu kilometrów. - Niebawem podejmiemy z radnymi uchwałę intencyjną, która popiera ten projekt. Będziemy też lobbować za jego realizacją, ale za tym nie pójdzie deklaracja o jakimś udziale finansowym. Nie ma fizycznych możliwości, aby uczestniczyć finansowo w takim przedsięwzięciu. To nie jest zadanie własne samorządu poza tym budowa 48 km torowiska z Bytowa do Korzybia została wyceniona wstępnie na ok. 670 mln zł. Nawet 15% wkład własny, który przewiduje rządowy program Kolej Plus to dla nas astronomiczna kwota, na którą nie stać żadnego samorządu. Wątpię, aby w okolicach Trójmiasta lokalne samorządy dokładały do budowy linii, a są niewątpliwie bogatsze - mówi A. Kalinowski. Włodarz przyznaje jednak, że wizja połączenia kolejowego wydaje się kusząca. - Początkowo przez gminę miałoby przejeżdżać 8 kursów osobowych każdego dnia. To niewątpliwie wpłynęłoby korzystnie na rozwój gminy i mobilność mieszkańców. Jednak koszt jest zbyt wysoki, a zagrożeń znacznie więcej. Gdybyśmy weszli w rolę inwestora, wykładając 15%, to potem musielibyśmy zagwarantować trwałość projektu. Mogłoby się okazać, że przez 5 lub 10 lat z kasy gminy trzeba by jeszcze wydawać na nierentowne połączenia. Jesteśmy otwarci na dyskusję i skłonni do wsparcia w jakiejś innej formie, aby udało się odtworzyć tę linię. Tym bardziej że chociaż od lat pociągi tam nie jeżdżą, nie została przez PKP definitywnie zlikwidowana - mówi A. Kalinowski. Kolej to szansa na poprawę komunikacji tym bardziej że gmina od lat czeka na przebudowę drogi wojewódzkiej 209. - Można powiedzieć, że jesteśmy regionem wykluczonym komunikacyjnie, dlatego realizacja tego projektu jest dla nas ważna. Program Kolej Plus zakłada nie tylko przebudowę torowiska, ale również peronów i całej infrastruktury towarzyszącej. Oprócz przewozów osobowych przy okazji przebudowy linii można by pomyśleć o transporcie towarów. Z tych usług mogłyby skorzystać zakłady na naszym terenie co na pewno znacząco odciążyłby drogę wojewódzką - mówi A. Kalinowski.
Dofinansować odbudowy linii nie zamierzają również władze powiatu. - To zbyt wysokie obciążenie dla naszych finansów. Choć sam pomysł przywrócenie ruchu kolejowego na tym odcinku popieramy - mówi Leszek Waszkiewicz, starosta bytowski.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!