
Marzy o tym, by o jeziorze w Unichowie znów zrobiło się głośno, by przyjeżdżali nad nie wędkarze nie tylko z okolicy. Unichowo położone jest nad dwoma jeziorami. W 2004 r. wieś zyskała rozgłos poza granicami kraju, za sprawą tego większego, widocznego z drogi 19-hektarowego zbiornika. To wtedy przyjechała tam ekipa Discovery Channel nakręcić kolejny odcinek z bohaterem brytyjskiej wersji Big Brothera, który łowił w jeziorze pokaźne karpie. Discovery do Unichowa trafiła raz jeszcze, ale tym razem przygotować materiał do swojego programu wędkarskiego. Odbywały się tam też różne imprezy, m.in. Feeder Cup Polska, Cipriniada Pomorska (ciprinus carpio to łacińska nazwa karpia), czy karpiowe potyczki Wielkopolska-Pomorze. Zbiornik stawał się też polem mniejszych zamkniętych zawodów, policjantów czy np. ekipy wędkarskiej z Danii. - To było pierwsze łowisko na dzikim jeziorze na Pomorzu obok Piaseczna koło Kościerzyny, które ma jednak inną specyfikę, bo tam można łowić łososiowate. Unichowo znane było z karpia, dużych karasi, choć też ze szczupaka. Włożyliśmy w nie sporo pracy i serca - wspomina Tomasz Bogdanowicz, ówczesny gospodarz łowiska.
Teraz powrotu rozgłosu dla jeziora chce Michał Cybulski z pobliskiego Nożyna. Umowę na dzierżawę zbiornika w Unichowie podpisał 20.01. Ma obowiązywać 30 lat. - Chciałbym wrócić do tego, co tu się działo, żeby przyjeżdżali wędkarze z całej Polski. Pierwsze zawody miały się już odbyć, ale zmieniła się pogoda i lód się nie nadaje, by na niego wchodzić. Jest zbyt kruchy, nie ma co ryzykować. Na pewno jeszcze w tym roku zorganizujemy inne zawody - mówi M. Cybulski. Tymczasem nowy dzierżawca sprzedał już pierwsze karty wędkarskie. - Oczywiście będę zarybiał wszystkimi gatunkami, które figurują w operacie. W tym karpiami, linami, sandaczami, węgorzami, szczupakami. Z tego co wiem od wędkarzy, którzy tu przyjeżdżają, występują tu też duże karasie - mówi M. Cybulski. W planach ma też m.in. postawienie ok. 30 pomostów wędkarskich.
Przed M. Cybulskim niełatwe zadanie. Jez. Unichowskie jest wymagającym dla hodowców, bo podatnym na przyduchę, czyli zmniejszenie się ilości tlenu rozpuszczonego w wodzie, co grozi rybom uduszeniem. Podatność na to zjawisko pogłębia występowanie przydennej warstwy beztlenowej. - Będę się starał o pieniądze na poprawę stanu jeziora. Chciałbym też wyciąć część drzew, głównie rosnących nieopodal gminnego pomostu. Dzięki temu do jeziora trafi jesienią mniej liści, choć chodzi też o bezpieczeństwo wędkarzy - mówi nowy dzierżawca. Ma nadzieję, że oprócz chęci i determinacji pomogą mu również rybackie tradycje jego rodziny i własne doświadczenie. Póki co zamówił pierwszą partię narybku.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!