
Gdzie te czasy, gdy do bytowskich lasów na zbiory jagód wybierały się całe rodziny. Jedni zbierali je dla siebie na przetwory, inni, by leśny plon spieniężyć w najbliższym skupie. Dla wielu rodzin sprzedaż jagód i grzybów była ważnym źródłem zasilania domowego budżetu. Nic więc dziwnego, że w jednej wsi funkcjonowały nawet dwa skupy. Dziś działa ich znacznie mniej. Powodem są zmiany klimatyczne, które u nas odbijają się m.in. głębszymi suszami. Coraz częściej cierpią na tym leśne borówki. Np. w tym roku, jak nas poinformowano w Nadleśnictwie Bytów, czarna jagoda nawet dobrze owocuje, jednak z powodu suszy owoce są małe. - Taki drobiazg zbiera się znacznie dłużej. No więc i przez tych kilka godzin w lesie mniej zarabia - mówi pan Bogdan, który przez lata dorabiał sobie na leśnym runie jako jego zbieracz.
Nie chodzi jednak tylko o mniejszą ilość zbieranego owocu. Z naszą czarną borówką coraz silniej zaczyna konkurować jej amerykańska kuzynka, uprawiana na coraz większą skalę. Choć nie jest tak esencjonalna jak nasza dziko rosnąca czarna, zdobywa coraz więcej zwolenników. Głównie za sprawą dostępności. Cena tego owocu na specjalnych promocjach osiąga nawet tylko ok. 20 zł/kg, a nie trzeba iść do lasu i godzinami schylać się nad krzaczkami. Tymczasem skupy oferują zbieraczom ledwie 8-10 zł/kg. - Komu się opłaca za takie pieniądze? Ludzie wolą iść do normalnej pracy. Znam też takich zbieraczy, którzy nie idą na skup, ale poprzez internet oferują zebrane przez siebie jagody ludziom w miastach np. za 15 zł/kg. Niektórzy podają też cenę za litr, np. 9-10 zł, ale kupujący powinien wiedzieć, że litr czarnej jagody waży znacznie mniej niż jej kilogram - wyjaśnia nasz zbieracz. Nasze owoce trafiają w różne miejsca, nie tylko za granicę, do przetwórni, ale też skupowane są przez firmy piekarnicze. Dziś jednak popyt na ten jakby nie było rarytas z powodu kryzysu jest mniejszy.
- Jest jeszcze coś, że ludzie rzadziej wybierają się u nas na jagody. Dla młodych to często zbyt ciężka praca. Ja jednak nie wierzę, że dzika jagoda kiedyś straci wszystkich klientów. Jej smak i to, że nie jest pryskana, tylko wyrasta w czystym lesie, sprawiają, że zawsze znajdzie klientów. Zobaczycie, jeszcze przyjdzie czas, kiedy ludzie będą mieli z czego i zechcą więcej za nią zapłacić - zapowiada zbieracz.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!