Reklama

Chcą im odebrać źródła Bytowy

15/07/2015 14:59

Ponad 11-hektarowe jezioro Gromadzkie w Ugoszczy niebawem może stać się przedmiotem sporu sądowego. Zbiornik użytkowany z dziada pradziada przez okolicznych gospodarzy może trafić w ręce Skarbu Państwa. Wszystko przez wypływającą z niego Bytowę.

Położone kilkaset metrów od powiatówki między Ugoszczą a Studzienicami jezioro jest ukryte między podmokłymi, niedostępnymi łąkami oraz olchowymi lasami. - Z niewielu miejsc można dojść do samej wody. Wokół w wielu miejscach są pławy i bagna. Ludzie mówią, że jezioro zarasta, jednak znam je od dziecka. Zawsze takie było - mówi 80-letni Alfons Świątek Brzeziński, który swoje udziały w akwenie otrzymane od ojca, wraz z gospodarstwem przepisał synowi. - Gdy dziadek przyjechał tu z Brzeźna Szlacheckiego w 1904 r., kupił to gospodarstwo wraz z częścią jeziora, które wtedy nazywało się Dorfsee. Podzielone było na 16 działów. Jako dziecko razem z ojcem łowiliśmy tu ryby zakładając żaki. W najgłębszym miejscu ma najwyżej 2 m. Na dnie zalega jednak gruba warstwa mułu. Pamiętam, że kiedyś były tu duże liny. Ryb łowiło się więcej niż teraz. Wszystko przez wydry i kormorany - mówi A. Świątek Brzeziński. Mieszkaniec Grantu, przysiółka Ugoszczy, pamięta jak zaraz po wojnie jezioro próbowano upaństwowić. - Nie udało się im jednak. Potem, jeszcze na początku lat 80. wszyscy współwłaściciele mieli wstawić się w Słupsku. Podobno wtedy też chcieli nam je odebrać. Ówczesny sołtys Więczkowski poradził, aby nie jechać. Stwierdził, że to nasza własność i nikt nie ma prawa nam jej odebrać. Nikt więc nie zareagował na pismo i sprawa ucichła - opowiada A. Świątek Brzeziński. Teraz jego brat od dwóch lat toczy spór sądowy o udziały w jeziorze. - Kupiłem gospodarstwo sąsiada wraz z polami i lasem oraz 1/16 udziału w jeziorze. Na dowód mam wyciąg z ksiąg wieczystych. Razem z tym co mam byłbym właścicielem 3/16. Inny sąsiad nie chce tego uznać. No i teraz sprawa trafia do sądu okręgowego - mówi Józef Świątek Brzeziński.

Historia lubi się jednak powtarzać i nie wiadomo czy niebawem właściciele jeziora nie będą musieli stoczyć kolejnego boju o wody zbiornika. - Niedawno Agencja Nieruchomości Rolnych, która jest właścicielem części jeziora Gromadzkiego, przekazała kilkadziesiąt okolicznych zbiorników pod zarząd starostwa. Jesteśmy zobowiązani do przyjrzenia się każdemu i wyłapaniu przypadków jezior przepływowych, które zgodnie z prawem w całości powinny należeć do Skarbu Państwa. Wystarczy, że ze zbiornika odpływa woda naturalnym ciekiem wodnym. Jeżeli są jakieś wątpliwości zlecamy ekspertyzę. Na jej podstawie starosta podejmuje decyzję o uznaniu zbiornika za przepływowy. W przypadku jeziora Gromadzkiego nie ma wątpliwości, bo wypływa z niego rzeka Bytowa, która przez jezioro Mądrzechowskie dopływa do miasta - mówi Marian Przytarski, kierownik bytowskiego oddziału Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Odcinek od wypływu do jeziora Mądrzechowskiego nazywany jest też Młyńską Rzeką i przepływa przez Ugoszcz.

Mimo faktów współwłaściciele nie chcą nawet słyszeć o oddaniu jeziora. - Odziedziczyłem udział po matce, która dostała go od ojca i nie zamierzam go oddawać - mówi Wojciech Janta z Ugoszczy, właściciel największej części - 3/16 udziału jeziora. Gospodarz twierdzi, że nie ma podstaw do tego, aby jezioro uznać za przepływowe. - Nie ma tam żadnego dopływu. Są tam tylko rowy, w których od kilku lat nie ma nawet wody - mówi W. Janta. Potwierdzają to inni. - Z lasu prowadzą jedynie rowy, które jedynie po deszczu wypełniają się wodą. Jeden ze strony Pyszna od kilku lat jest suchy - mówi J. Świątek Brzeziński.

Zdaniem M. Przytarskiego aby jezioro Gromadzkie uznać za przepływowe wystarczy, że znajdzie się odpływ. Wątpliwości nie pozostawia też interpretacja Sądu Najwyższego z ub.r., w której stwierdzono, że aby zbiornik podlegał odebraniu jako państwowy wystarczy, by woda przepływała przez niego cyklicznie, w przewidywalnych okresach. Nie musi płynąć w czasie suszy.

Przedstawiciel Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych przyznaje, że sprawa jest kłopotliwa. - Zdajemy sobie sprawę, że na pewno oprze się o sąd. To również dla nas przykra konieczność. Wiemy przecież, że w tym przypadku jezioro jest w ich użytkowaniu z dziada pradziada, a teraz ktoś chce odebrać im własność. Ludzie ci mogą mieć poczucie krzywdy. Niestety taki mamy obowiązek i musimy się z niego wywiązać - mówi M. Przytarski. Okazuje się, że już wcześniej współwłaściciele zbiornika mieli problemy z przekazaniem swoich udziałów spadkobiercom. - Wiemy, że niektórzy mieli spore problemy z zapisaniem tego w akcie notarialnym. Notariusze mieli wątpliwości czy jest to zgodne z prawem, bo jezioro Gromadzkie jest uznane za zbiornik przepływowy, czyli taki, który należy do Skarbu Państwa - mówi Henryk Polakowski z Urzędu Gminy w Studzienicach.

- Już kiedyś komuna próbowała nam odebrać jezioro. To się nie udało. Jak trzeba będzie, pójdziemy do sądu - zapowiada tymczasem J. Świątek Brzeziński.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo kurierbytowski.com.pl




Reklama
Wróć do