
- Zdecydowanej większości uczestników naszych szkoleń udaje się później znaleźć zatrudnienie. Zdarzyło nam się otrzymać telefony od pracodawców, którzy chwalili i twierdzili, że to ich najlepsi pracownicy - mówi Lucyna Rakowicz, kierownik Centrum Integracji Społecznej w Bytowie. Placówkę powołano 15 lat temu.
Przed L. Rakowicz szefowali jej Joanna Główczewska, Jerzy Barzowski i Iwona Adamczyk. Dziś pracuje w niej 8 osób. Początkowo miała zasięg powiatowy. Jednak od kilku lat podlega bytowskiemu ratuszowi. Siedziba niezmiennie znajduje się przy ul. Miłej.
Pod skrzydła CIS-u trafiają bezdomni, uzależnieni od alkoholu, narkotyków, chorzy psychicznie, długotrwale bezrobotni, byli więźniowie czy niepełnosprawni. - To bardzo specyficzne grupy. Do każdego staramy się podejść indywidualnie. Uczestników dobieramy przy współpracy z Miejskim Ośrodkiem Opieki Społecznej. To osoby wykluczone społecznie, a naszym zadaniem jest zrobić wszystko, aby mogli wrócić na rynek pracy - tłumaczy L. Rakowicz. Dodatkowo razem z Gminną Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych co roku organizują cykl zajęć wyłącznie dla osób uzależnionych. - Co ważne, w działalności naszej placówki, sprawujemy także opiekę specjalną nad osobami z zaburzeniami psychicznymi. Kieruje je do nas Urząd Miejski w porozumieniu z MOPS-em. Pomagamy w codziennych czynnościach, zakupach itp. - wyjaśnia kierowniczka CIS-u.
W szkoleniach bierze udział od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. - Organizowaliśmy już kursy na pomoc kuchenną, sprzedawcę z obsługą kasy, opiekuna dzieci, osób starszych i niepełnosprawnych, ogrodnika z elementami florystyki czy na obsługę wózka widłowego. Grupa, która uczęszczała do nas przed pandemią, prosiła o warsztaty cukiernicze. Gdy tylko wznowimy zajęcia, zapewne się odbędą. Nasi uczestnicy są bardzo kreatywni. Często sami nie zdają sobie z tego sprawy. To widać, gdy świetnie radzą sobie np. szyciem i innym rękodziełem. Dodatkowo uczymy ich pracy w internecie, bo ta wiedza może się kiedyś przydać do prowadzenia własnej działalności. To często osoby dość niecierpliwe i skryte, więc kierujemy się zasadą małych kroczków - tłumaczy kierowniczka.
Po zakończonym szkoleniu pracownicy CIS-u pomagają kursantom w znalezieniu zatrudnienia. - Cały czas jesteśmy w kontakcie z Powiatowym Urzędem Pracy. Doradcy zawodowi prowadzą u nas warsztaty, ale też podpowiadają, gdzie można znaleźć zatrudnienie. Np. w grupie 50 osób, które zakończyły u nas kurs w 2019 r., 28 znalazło stałe zatrudnienie, staż bądź pracowała na umowę-zlecenie. Mamy też kontakt z pracodawcami. Przez pół roku po zakończeniu kursu monitorujemy, co dzieje się z kursantami i staramy się pomóc w miarę możliwości, jeśli napotykają trudności - wyjaśnia L. Rakowicz.
Placówka podopiecznych otacza także opieką psychologiczną. - To bardzo ważny element pracy nad poczuciem własnej wartości. Nierzadko uczestnicy kursów to osoby z rodzin, w których dochodzi do przemocy. Z tym także pracują ze specjalistą. Również, gdy nie radzą sobie np. z dziećmi, psycholog podpowiada, jak te trudności można pokonać. Zależy nam, aby zmienić myślenie osób, które z domów rodzinnych wynoszą styl życia oparty wyłącznie na pobieraniu zasiłków z pomocy społecznych. Ta bierność często przechodzi z rodziców na dzieci. Po co iść do pracy, skoro można w łatwy sposób zdobyć pieniądze, siedząc w domu. Naszym zadaniem jest pokazanie, że mogą żyć inaczej. Każdy sukces takich ludzi jest naszym sukcesem - mówi L. Rakowicz.
Poza reintegracją społeczno-zawodową centrum świadczy również usługi opiekuńcze dla starszych i niepełnosprawnych oraz dla osób z zaburzeniami psychicznymi. - W ich ramach pomagamy w codziennych czynnościach, zakupach itp. Usługi te wykonują opiekunki osób starszych i niepełnosprawnych. Obecnie zatrudniamy w ramach zlecenia 13 opiekunek. Jest to niestety liczba niewystarczająca na potrzeby. Brak wyspecjalizowanej w tym kierunku kadry stanie się wkrótce poważnym problemem. Niestety młodzi ludzie, oczywiście nie wszyscy, nie chcą wykonywać takiej pracy. Nie chcą również zajmować się swoimi rodzicami, dziadkami, wujostwem, często tłumacząc się brakiem czasu i zapracowaniem - mówi L. Rakowicz.
W kwietniu bytowski CIS obchodził 15-lecie. Przez pandemię pracownicy nie mogli świętować tego jubileuszu. - Na pewno musimy wypić choć razem kawę i zjeść dobre ciasto. Kieruję placówką od 2017 r. Praca z człowiekiem należy do jednej z najcięższych. Ale warto pomagać. Ludzie, z którymi pracujemy, są bardzo wartościowi. Mają w sobie mnóstwo empatii. Raz z uczestnikami remontowaliśmy mieszkania potrzebującym. Oni również chcą czuć się potrzebni. My także uczymy się sporo od nich - mówi kierowniczka CIS-u.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!