
Na ciekawy pomysł wpadli strażacy z OSP Lipnica. Przeprowadzili ćwiczenia z zakresu pożaru z pełnym zadymieniem w domu jednego z miejscowych druhów.
- Jeden z naszych strażaków, Tomasz Świątek Brzeziński, który akurat jest w trakcie budowy domu zaproponował, by wykorzystać fakt, że jest on dopiero na etapie stanu surowego. Super, że była okazja zorganizować w nim ćwiczenia w zakresie pożaru wewnętrznego, z zadymieniem, dzięki czemu mogliśmy wykorzystać naszą wiedzę i niezbędny w takich sytuacjach sprzęt - mówi Adrian Ginter, członek OSP Lipnica i jednocześnie strażak w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Miastku, który poprowadził szkolenie.
Zaczęło się ono od części teoretycznej, podczas której Adrian Ginter przekazał ochotnikom z Lipnicy podstawową wiedzę na temat akcji gaśniczej wewnątrz budynku. Była prezentacja oraz szkolenie z łączności podczas tego typu działań. - Pożary wewnątrz budynków, gdzie często przez spore zadymienie nic nie widać, są bardzo niebezpieczne. Zawodzą podstawowe zmysły, pozostaje jedynie łączność radiowa i specjalistyczny sprzęt. Zagrożeń jest masa - walące się stropy, nadpalone przewody elektryczne, butle z gazem, substancje łatwopalne, często trzymane gdzieś po kątach w piwnicach. Naprawdę wymagająca sprawa - mówi Adrian Ginter.
Po odprawie dwa zastępy strażaków (12 ratowników) ruszyły w symulowaną akcję. Na miejscu zastali budynek, z którego wydobywał się dym. Oczywiście sztuczny. - Wykorzystujemy w takich szkoleniach zadymiarkę. Ten dym nie jest szkodliwy dla strażaków. Coś jak ten, jaki spotykamy w dyskotekach - tłumaczy Adrian Ginter.
Pierwszym zadaniem było zlokalizowanie osób poszkodowanych, w których rolę wcielili się młodzi strażacy lipnickiej Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. Nie było to łatwe zadanie w gęstym dymie. Strażacy, oprócz aparatów ochrony układu oddechowego, wyposażeni byli w kamerę termowizyjną, która od kilku lat jest na ich wyposażeniu. - Bez termowizji w takich sytuacjach ani rusz. Pozwala ona w dymie dostrzec kontury ścian w pomieszczeniach, a przede wszystkim poszkodowanych w pożarze - mówi Adrian Ginter.
„Poszkodowani" szybko zostali odnalezieni i ewakuowani ze strefy zagrożenia. Następnie przy pomocy kamery termowizyjnej zlokalizowano źródło pożaru i go ugaszono. Na koniec strażacy zajęli się oddymieniem budynku z użyciem wentylatora zakupionego w ubiegłym roku. Wszystko to działo się pod czujnym okiem prowadzącego zajęcia instruktora oraz Komendanta Gminnego OSP Adriana Kuik Studzinskiego.
- Muszę przyznać, że koledzy strażacy z zadania wywiązali się znakomicie. Nie jest dla mnie zaskoczeniem, bo druhowie z OSP chcą się uczyć i chętnie uczestniczą w tego typu szkoleniach. Na pewno w przyszłości przygotujemy więcej podobnych ćwiczeń. Nieustannie poszerzamy swoją wiedzę i umiejętności, poznajemy nowy sprzęt. W trakcie akcji nie ma czasu na naukę, trzeba działać. Wychodzimy z założenia, że im więcej potu zostawimy na ćwiczeniach, tym mniej krwi zostawimy w boju - mówi Adrian Ginter.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie